Iwan apeluje do Fornalika: – Zamknij jadaczki piłkarzom!

redakcja

Autor:redakcja

22 sierpnia 2012, 09:20 • 6 min czytania

Ciężko dziś wybrać tekst dnia. Jest kilka ciekawych kawałków – choćby tekst o Rosenborgu w „Rz” czy rozmówka z Andrzejem Iwanem w „SE”, ale szału generalnie nie ma.
FAKT

Iwan apeluje do Fornalika: – Zamknij jadaczki piłkarzom!
Reklama

Reklama

Krótki tekst o Dieme Yahii z Polonii Warszawa.

Grę w górnośląskim klubie łączył z pracą parkingowego w jednym z dużych hoteli w Chorzowie. Musiał jakoś zarabiać na swoje życie, bo gra w B-klasie nie zapewniała utrzymania. – Na początku „Jimmiemu” na pewno nie było łatwo. Trener nie widział go w składzie, więc grał w B-klasowych rezerwach. Potem jednak dostał swoją szansę i wiosną był jednym z wyróżniających się zawodników drużyny. To silny i mocny piłkarz. Trudno mu w środku pola odebrać piłkę. Pomógł nam w awansie do trzeciej ligi – podkreśla Kamil Szendera, rzecznik prasowy KS Górnika Wesoła.

W „Fakcie” jest też informacja, że jeśli Piotrowi Stokowcowi powinie się noga, to zastąpi go Jerzy Engel, a Artur Boruc nie przystał na nową propozycję Fiorentiny, ponieważ zakładała spore obniżenie zarobków.

SUPER EXPRESS

Rozmówka z Andrzejem Iwanem.

– Nie brakuje też opinii, że trio z Dortmundu tworzy w kadrze państwo w państwie. Co pan o tym sądzi?
– Ależ to oczywiste, że tak jest! Już wcześniej tak było. To powoduje różne niesnaski. Tyle że wcześniej nikt, włącznie z mediami, nie chciał o tym mówić głośno, bo było EURO. Problem schowano pod dywan, ale Waldek musi się z tym zmierzyć.

– No właśnie. Fornalik poradzi sobie z naszymi gwiazdami?
– Ale jakie my mamy gwiazdy?! Ilu z nich gra na Wyspach na przykład? To żadne gwiazdy, może jeden Lewandowski poradziłby sobie w wielkim klubie, choć na razie i tego nie możemy być pewni.

– To co powinien zrobić Fornalik, żeby mieć kontrolę nad kadrą?
– Powinien zamknąć piłkarzom jadaczki. Wyraźnie pokazać, kto tu rządzi. Oni mają być od grania, a nie komentowania różnych spraw. Nie może być tak, że Lewandowski mówi, czy mamy grać jednym napastnikiem, czy dwoma. Najgorsze, że Waldek ma mało czasu na opanowanie sytuacji, bo przecież mecz z Czarnogórą już 7 września. Ale może zdąży…

I tekst o Grzegorzu Krychowiaku.

– Zanim podjąłem decyzję o wyborze klubu, spotkałem się z trenerem Reims – opowiada Krychowiak. – Powiedział, że widzi mnie w drużynie. To był wystarczający argument. Poza tym znam ten klub, wiem, jakie ma ambicje. Przecież jak jeszcze Reims był w trzeciej lidze, mówiłem, że w ciągu dwóch lat wróci do ekstraklasy. Bo to klub z tradycjami i tu jest jego miejsce – przypomina.

Jednak ubiegły sezon Krychowiak spędził w drugoligowym Nantes, do którego był wypożyczony z Girondins Bordeaux. – Mogłem zostać w Nantes, ale chciałem zrobić krok do przodu, czyli trafić do pierwszej ligi – przekonuje polski pomocnik. – Wróciłem po sezonie do Bordeaux, ale tam z kolei dali mi wolną rękę w poszukiwaniu klubu. Nie mam do nich pretensji. Jedynie żałuję, że przed rokiem, gdy miałem dobrą ofertę, to nie zgodzili się na transfer. Tłumaczyli, że będę potrzebny. Skończyło się tak, że po czterech miesiącach odszedłem do Nantes – wspomina Polak.

RZECZPOSPOLITA

Tekst o Rosenborgu.

Cały norweski futbol tonął przez ostatnie lata. Reprezentacja wpadła w kryzys już wcześniej, za nią zanurkowała liga. Kibice przestali chodzić na mecze, pieniędzy od telewizji też jest mniej, o sponsora coraz trudniej. Gazetowe komentarze pełne są samobiczowań: dlaczego kiedyś potrafiliśmy sobie wychowywać piłkarzy, a dziś umiemy tylko wynajmować pośredników, żeby, jak to ujął jeden z komentatorów, przywozili z Zachodniej Afryki „szczęście, którego Norwegowie nie są już w stanie zapewnić sobie sami”.
Rosenborg, z przeinwestowanym stadionem, podupadłą szkółką, kiedyś produkującą talenty hurtowo, z licznymi spółkami zależnymi, też przynoszącymi straty, jest najbardziej pod ostrzałem.

Dlatego na początku 2012 roku odeszły stare władze klubu, a prezesem został król nieruchomości z Trondheim Ivar Koteng. Jego plan łatania dziur w budżecie zakłada – oprócz zwolnień wśród pracowników klubu – budowę hotelu i centrum konferencyjnego przy stadionie Lerkendal. Już sprzedał teren pod budowę za kilkadziesiąt milionów koron, ale nie wyda ich na razie na wzmocnienie składu. Rosenborg ma najpierw złapać równowagę, a dopiero później rozpędzać się na tyle, by znów doskoczyć do Ligi Mistrzów.

GAZETA WYBORCZA

Artykuł o piłkarzach, którzy kiepsko radzili sobie po… odejściu z Widzewa.

Zaraz po zakończeniu rozgrywek z klubem rozstali się Dudu, Mindaugas Panka, Bruno Pinheiro i Ugo Ukah. Wszyscy czterej to piłkarze o uznanej w Polsce marce, więc teoretycznie nowe kluby znaleźć powinni bardzo szybko. Tyle tylko, że wszyscy w kontraktach z Widzewem mieli zapisane wyjątkowo duże pensje i chociaż regularnych wypłat nie otrzymywali, to widok długiego ciągu liczb na umowach wyjątkowo wbił im się w pamięć. Dlatego nowych zespołów szukali bardzo długo. – Każdy z nich chciał zarabiać dużo za dużo. A przecież trwa kryzys. Ł»aden klub nie płaci już piłkarzom tyle, jak jeszcze dwa, trzy lata temu. Nawet Danijel Ljuboja z Legii zgodził się na obniżkę pensji, a to przecież największa gwiazda ligi. Dlatego byli widzewiacy szukali nowych pracodawców tak długo – mówi jeden z piłkarskich menedżerów.

Jeśli wierzyć temu, co pisała prasa i portale internetowe, najwięcej propozycji miał Ukah. Nigeryjczyk miał grać m.in. w Wiśle Kraków, w Niemczech, w Izraelu i Anglii. Trenował nawet z Hapoelem Beer Sheva i Crystal Palace, ale ostatecznie – tuż przed startem ligi – podpisał dwuletni kontrakt z JagielloniąÂ Białystok. W pierwszym meczu były widzewiak nie zagrał, bo nie jest przygotowany do gry, a poza tym z nowymi kolegami poznał się na trzy dni przed meczem.

(…)

Do kompletu brakuje jeszcze Souhaila Ben Radhii, Radosława Matusiaka i Krzysztofa Ostrowskiego. Z tym pierwszym rozwiązano kontrakt i 27-letni obrońca wrócił do tunezyjskiego Club Athlétique Bizertin. Matusiakowi i Ostrowskiemu podziękowali trenerzy i wygląda na to, że to była dobra decyzja. Chociaż ten drugi miał propozycję nowej umowy, ale za mniejsze pieniądze. Nie zdecydował się i pewnie teraz żałuje, bo klubu wciąż nie znalazł. – Wiadomo, że na rynku jest kryzys, kluby biorą raczej młodych perspektywicznych piłkarzy – mówi Ostrowski. – Czy jeszcze bym pograł, czy mnie ciągnie na boisko? A jak pan myśli? Nadal się rozglądam, ale biorę też pod uwagę taką możliwość, że zakończę przygodę z piłką. Zawsze jednak mogę pograć z kolegami.

Były widzewiak najpewniej zajmie się teraz swoją firmą. – Już wcześniej sobie coś poukładałem, więc jestem przygotowany na zmianę trybu życia – mówi.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Rozmówki z Ryszardem Komornickim i Arturem Sobiechem.

Ostatni mecz Hannoveru w Pucharze Niemiec z FC Nottingenm przesiedział pan cały na ławce rezerwowych.
To, że nie zagrałem, nie było dla mnie żadną niespodzianką. Nie trenowałem przez dwa dni, miałem kłopoty z przywodzicielem. Drobnostka. Najbardziej cieszę się z tego, że wreszcie normalnie popracowałem w okresie przygotowawczym, bez poważnych kontuzji. W sparingach grałem przynajmniej jedną połowę strzelałem gole.

Nawet Manchesterowi United (3:4) pan strzelił.
To był ich ostatni sparing przed ligą, nie potraktowali nas ulgowo. Tym bardziej szkoda, że nie wygraliśmy (3:4), choć prowadziliśmy już 3:1. Ale jak podkręcili tempo, to można było poczuć z kim gramy. Wyszedłem w pierwszym składzie, naprzeciwko siebie miałem parę stoperów Vidić-Carrick, tą samą, która w poniedziałek zagrała w pierwszym spotkaniu Manchesteru w Premiership. Trochę mnie poobijali, ale sam też nie odpuszczałem. Zresztą w ogóle lubię, jak na boisku dużo się dzieje, a nie każdy się ze sobą pieści.

W ataku Hannoveru status quo. Nadal w kadrze jest pięciu napastników, a grać będzie co najwyżej dwóch. Pan w ostatnim sezonie głównie wchodził z ławki.
Z tej naszej piątki na razie odpadł Mame Diouf. Zerwał więzadła w kostce i dopiero zaczyna indywidualne treningi. Jak mówiłem, moja sytuacja wygląda lepiej niż rok temu, kiedy przyszedłem do klubu. Wiem, że trenerzy Hannoveru powtarzają, żebym był cierpliwy, ale nie lubię łatki „młody – zdolny”. Chcę grać jak najwięcej.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama