Pierwsza selekcjonerska wpadka Waldemara Fornalika

redakcja

Autor:redakcja

08 sierpnia 2012, 22:33 • 2 min czytania

Jeszcze meczu nie rozegrał, ale – tak, tak – już przyczepić się można. Selekcjoner reprezentacji selekcjonuje nie tylko piłkarzy, ale też najbliższych współpracowników. Fornalik w tym drugim elemencie zaliczył spektakularne KO, ponieważ asystent uciekł mu gdzieś do Wilna i powiedział, że teraz to będzie robił karierę międzynarodową, ewentualnie do PZPN-u przyśle pocztówkę.
Hmm, gdyby nas pan Fornalik zapytał to byśmy od razu mu powiedzieli, że Marek Zub nadaje się do prowadzenia seansów leczenia bezsenności i że przede wszystkim jest NIESPEفNIONYM pierwszym trenerem. Jako asystent lub też pracownik klubów do tej pory zajmował się głównie wskakiwaniem na szkoleniowe stołki. Tymczasem asystent to musi być ktoś, kto z pierwszym trenerem nadaje na tych samych falach, kto nie puszcza oka ani do prezesa, ani do dziennikarzy i nie sugeruje, że coś zrobiłby lepiej. Drugi trener to zawód. I trzeba szukać ludzi, którzy są zawodowymi drugimi trenerami, a nie nieudolnymi pierwszymi. Czy Zub to krajowa czołówka wśród asystentów? Raczej nie. Jakim cudem dostał propozycję z kadry, wie tylko Fornalik. Teraz trzeba szukać kolejnego asystenta, od razu radzimy zmianę koncepcji i rozejrzenie się po rynku trochę wnikliwiej.

Pierwsza selekcjonerska wpadka Waldemara Fornalika
Reklama

Fakt, że Zub jeszcze przed pierwszym meczem uciekł z kadry dla pracy w śmiesznym klubie udowadnia, jak bardzo gdzieś miał propozycję Fornalika. To z kolei pokazuje, jak bardzo Fornalik na dzień dobry się pomylił, nie dość, że biorąc złą osobę to jeszcze nie wyczuwając jej prawdziwych ambicji.

Oby już go więcej tak nos nie zawodził.

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama