Reklama

1:10 na dobry początek europejskiej przygody

redakcja

Autor:redakcja

02 sierpnia 2012, 21:22 • 4 min czytania 0 komentarzy

Eurowpierdol w środę, eurowpierdol w czwartek (razy trzy), gdyby europejskie puchary rozciągnąć na siedem dni i gdyby ktoś z litości dopuścił siedem naszych drużyn do rozgrywek to moglibyśmy rozbawiać do łez całą Europę nieprzerwanie przez tydzień. Nie ma drugiego kraju w Europie, w którym piłkarze – ale też kibice – tak bardzo zadzieraliby nosa (“dobre losowanie, jesteśmy faworytami!”), mimo że wszystkie znaki na niebie i ziemi sugerują, że raczej należałoby się spalić ze wstydu. Właśnie skonfrontowaliśmy siłę naszej ekstraklasy z ligą szwedzką i efekt jest bolesny: 0:6.
Zwycięską porażkę – bo takie teraz pojęcie należy zastosować, zwycięskie remisy były lata temu i te piękne czasy już nie wrócą – zanotowała tylko Legia. Ogólny bilans środy i czwartku to 1:10.

1:10 na dobry początek europejskiej przygody

Z jakiegoś dziwnego powodu słuchanie piosenek Dody uchodzi za obciach (bo ona nie potrafi śpiewać), natomiast oglądanie polskiego futbolu obciachem nie jest – mimo że ci zawodnicy grać nie potrafią tym bardziej. Otóż, drodzy kibice, przyłapanie was na oglądaniu naszych piłkarzy powinno być traktowane jak przyłapanie kogoś w kinie z ręką w majtkach albo w kiblu na wyjadaniu kóz z nosa. No, wstyd. Chyba że oglądacie ten nasz narodowy sport dla beki – jak my. Wtedy to logiczne.

Przegrał dziś Lech Poznań, ale to było wiadome jeszcze przed meczem – kiedy trener Mariusz Rumak tym swoim mądrym tonem oświadczył, że nie interesuje go remis. Skoro nie remis, to wiadomo – porażka (przecież nie zwycięstwo – nie żartujmy). Chciał i ma. Przegrał Ruch Chorzów, ale to też było wiadome jeszcze przed meczem. Ci faceci z Pilzna dopiero co robili wiatrak z Łukasza Piszczka, więc nic dziwnego, że radzili też sobie ze Stawarczykiem albo Sadlokiem (z Sadlokiem poradzi sobie każdy, kto ma trochę wolnego czasu – wystarczy stanąć obok i zaczekać, aż Maćka coś rozboli). Eurowpierdol zanotowała również Legia – jasna sprawa – ale cudem uratowała nadzieje na awans, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego i strzale głową. Oprócz tego stałego fragmentu gry, warszawski zespół nie był w stanie oddać strzału, a rozrywkę w tyłach zapewniał Michał Ł»ewłakow.

Naszych sowicie opłacanych gwiazdorów leje więc każdy. Już wiadomo, że Śląsk, Ruch i Lech odpadają, Legia walczy (tak, wiemy, złe słowo). Tym samym stało się jasne, dlaczego ekstraklasa startuje w tym roku tak późno – dopiero w drugiej połowie sierpnia. Po prostu ktoś rozsądnie pomyślał, że rozgrywki ligowe nie powinny kolidować z pucharowymi i w ten sposób jest całkiem duża szansa, że trzy drużyny odpadną jeszcze przed startem ligi, co się chyba nigdy w przeszłości nie zdarzyło. Grać (znaczy się: stać) będzie jeszcze Śląsk – w eliminacjach do LE – ale wiadomo, że niezbyt długo i co ważniejsze niezbyt intensywnie.

Jeśli niebiosa się zlitują i jeśli jakimś cudem Legia przejdzie to warto uwypuklić jedno: Ried to zespół z dolnej połówki ligi austriackiej (szóste miejsce na dziesięć drużyn). I ten Ried właśnie w 2012 na własnym boisku wygrał tylko cztery mecze (trzy w lidze, jeden w pucharze kraju), no i piąty z Legią. Generalnie ta drużyna w 2012 roku do dzisiaj pochwalić się mogła następującym bilansem: 7 zwycięstw, 9 remisów, 10 porażek. Wygrywa więc ok. 27 procent spotkań, nie za dużo, prawda? Ale przyjechały ogórki z Polski i można było statystykę troszkę poprawić. Problem był, gdy kilka dni temu na ten sam stadion zajechał zespół Wolfsberger AC. Wtedy – niestety – 0:2 w dupę.

Reklama

Na szczęście, w całym zamieszaniu potrafiła się odnaleźć telewizja i podjęła najlepszą możliwą decyzję: niczego nie pokazała. Brawo – co piszemy bez cienia ironii. Telewizja Publiczna przynajmniej teoretycznie ma misję i na pewno w tej misji nie mieści się celowe frustrowanie społeczeństwa. Oczywiście, zdajemy sobie sprawę, że są na świecie masochiści, którzy chcą oglądać wszystkie produkty piłkarskopodobne, ale i oni muszą zrozumieć, że telewizja nie ma obowiązku zajmować się każdym głupim hobby. Nie transmituje jak nadzy faceci biegają po łące z siatką na motyle i nie transmituje jak faceci w krótkich spodenkach udają piłkarzy. Bardzo słusznie. Nie wbijajmy polskich piłkarzy w dumę pokazując ich facjaty w najlepszym czasie antenowym, bo to naprawdę żadna sztuka założyć getry i dostać trójkę.

Skoro jednak nie mogliśmy dzisiaj liczyć na posłańców dobrych wiadomości, czyli komentatorów TVP, postaramy się zakończyć w ich stylu, czyli optymistycznie:
– Styl się nie liczy, Śląsk Wrocław jako pierwsza drużyna wywalczył awans do następnej rudny europejskich pucharów (wprawdzie do innych rozgrywek, bo do eliminacji LE, a nie LM, ale zawsze).
– Mariusz Rumak dotrzymał słowa i remisu w Szwecji nie było.
– Legia może być z siebie dumna, bo jako jedyna polska drużyna w tej rundzie zdobyła gola (honorowego, ale jednak).
– Ruch zaprezentował się godnie, bo przecież grał przeciwko niedawnemu uczestnikowi Ligi Mistrzów i to nie byle jakiemu, tylko takiemu, który dwa gole wbił także Milanowi.

I jeszcze ogłoszenie parafialne: już za dwa tygodnie i jeden dzień startują rozgrywki T-Mobile Ekstraklasy. O tytuł walczyć mają Śląsk, Ruch, Lech i Legia. Zapowiada się niezwykła rywalizacja. Przychody wszystkich klubów ligowych mogą przekroczyć 400 milionów złotych (co oznacza, że przychody wszystkich piłkarzy ligowych mogą przekroczyć 399 milionów złotych).

PS Dobre spostrzeżenie – jeśli ktoś wczoraj zastanawiał się, jakim cudem Śląsk Wrocław zdobył mistrzostwo Polski to dzisiaj otrzymał odpowiedź.

Najnowsze

Ekstraklasa

Grosicki odpowiada na oskarżenia dot. pijaństwa przed finałem PP. “Nie zostawię tego bez reakcji”

Radosław Laudański
1
Grosicki odpowiada na oskarżenia dot. pijaństwa przed finałem PP. “Nie zostawię tego bez reakcji”
Ekstraklasa

Lech, Raków i naparzanka o piłkarzy. Dlaczego Gisli Thordarson wybrał Poznań?

Szymon Janczyk
1
Lech, Raków i naparzanka o piłkarzy. Dlaczego Gisli Thordarson wybrał Poznań?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...