Dożyliśmy takich przykrych czasów, w których po takim dniu jak dzisiejszy wypada tylko przeprosić kibiców z radości otworzyć szampana. O ile Śląsk dał wczoraj dupy po całości, o tyle pozostali reprezentanci Ekstraklasy wracają do domów z podniesionymi głowami. Awansowali wszyscy – w lepszym albo w trochę gorszym stylu, ale obyło się bez kompromitacji. A to cieszy. Największe brawa należą się oczywiście zawodnikom Legii oraz Ruchu, którzy pokazali, jak się powinno pokonywać pierwsze rundy eliminacji pucharowych. Pach, pach, pach. Pozamiatane. Widział to pan, panie trenerze Lenczyk?
Musimy chyba delikatnie zweryfikować to, o czym pisaliśmy pod koniec sezonu. Ł»e nie ma większego znaczenia, kto zagra w eliminacjach do Ligi Mistrzów, bo efekt będzie podobny. Dziś – podkreślmy, po odejściu Skorży – Legia i Śląsk to niebo a ziemia. Legia ma piłkarzy (nawet Wawrzyniaka – brawa za podanie do Koseckiego przy bramce Gola), Śląsk też, ale nie dość, że utuczonych, to jeszcze na trybunach. Legia chce grać, Śląsk nie. Legia przeciwnika dobija, Śląsk zbiera baty. Na tym polega różnica. Ale nie ma co też zbytnio się podniecać grą Wojskowych, bo z Metalurgsem poradziłaby sobie pewnie nawet Lechia za Kafarskiego. Trafnie ujął to zresztą komentator Orange, Leszek Bartnicki, który stwierdził, że Legia odbyła trening w warunkach meczowych. Dlatego tym bardziej szkoda, że Ł»ewłakow dał się w dziecinny sposób ograć przy bramce na 2:1.
Na parę słów po meczu zasłużył Marek Saganowski, który w kapitalny sposób przywitał się z kibicami – od hat-tricka. Przez grzeczność nie wspomnimy, że z tak beznadziejnym kryciem nie spotkałby się nawet w A-klasie. Z nadzieją patrzymy też na poczynania Jana Urbana, który znany jest z wprowadzania świeżej krwi do zespołu. Kiedyś dał szansę Borysiukowi i Rybusowi, dziś Łukasikowi, Koseckiemu, Furmanowi, a zaraz kolejnym. No i nie boi się atakować. A pamiętajmy, że 2:2 w pierwszym meczu dawało awans Legii.
Prawda, panie trenerze Oreście?
Na temat pozostałych meczów szerzej się nie wypowiemy, bo ich nie oglądaliśmy. Z relacji, które przeczytaliśmy wynika, że Lech z trudem ograł Chazara, a Ruch bez problemu zdemolował Metalurg Skopje. – Z tak dobrym przeciwnikiem to nie wstyd przegrać – powiedział na pomeczowej konferencji trener Macedończyków.
Można?
TĆ