Wiecie, po czym poznać dno? Od spodu puka Śląsk. Tak sobie dzisiaj myśleliśmy – niech oni awansują, było Euro, potem Polish Masters i fajnie byłoby pooglądać jeszcze trochę poważnego futbolu. Ale po dzisiejszym meczu odarto nas z wszelkich złudzeń. Wrocławianie zagrają w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów i to jest jedyny pozytyw. 0:1 z Buducnostią. Blamaż, hańba, kompromitacja. Tak tragicznego Śląska jeszcze nie widzieliśmy. I pewnie długo nie zobaczymy. To jak, panowie, ile będzie z Helsingborgiem? Bo chyba warto stawiać na over 2,5, co? Aha, zapomnielibyśmy. Gratulujemy awansu!
– Co mamy zrobić, żeby te primadonny się nie poobrażały? Jak pisać, jak ocenić, jak zanalizować ich grę? – napisał do nas w przerwie kolega zajmujący się na co dzień Śląskiem. I nawet nas nie zaskoczył po tym, jak ostatnio widzieliśmy Łukasza Gikiewicza objeżdżającego dziennikarza „Przeglądu Sportowego”. „Bo przecież nie graliśmy tak źle”.
No, dziś źle nie zagraliście. Osiągnęliście wręcz ekstremalną beznadzieję.
Część z was pewnie powie, że jesteśmy uprzedzeni do kilku piłkarzy, ale… jak tu nie być uprzedzonym? Naprawdę, przestajemy się dziwić Madejowi, że woli Azerbejdżan. Śmialiśmy się, że czeka go gra z Abdullajewami (jeśli przejdzie testy), bo już dumniej brzmi dzielenie szatni z Cetnarskim, Mrazem i Gikiewiczem. Nie, nie brzmi dumniej. Gdyby ten nieszczęsny Mraz grał w drużynie Marcelo Bielsy, ten zszedłby na zawał i skończył jak Jock Stein. Gikiewicz… No, walczy chłop, chce mu się – nie przeczymy – ale patrząc na umiejętności, to jest okręgówka. Diaz na tle Bilbao wyglądał lepiej niż Łukasz na tle Buducnosti. Tylko z drugiej strony… No właśnie, czy Athletic nie zlał tego meczu, skoro w niedzielę wrocławianie przeprowadzili kilka akcji, a teraz nie potrafili wymienić pięciu podań?
No i ten Cetnarski… Na niego brakuje nam już słów, a nie chce nam się powtarzać synonimów wyrazu „błazen”.
W tym miejscu – a co, niech będzie górnolotnie – pasuje zaapelować do Zygmunta Solorza-Ł»aka. Zanim wyłoży pan kasę na kolejnych zawodników, proszę to wszystko przemyśleć. Bo paru pana piłkarzy, którzy ciągną niemałą kasę z budżetu, zasłużyło dziś na zakaz stadionowy.
Konkretnie – ten…
ten…
i ten.
Przypomnieć wam, chłopaki, słynną okładkę „Faktu” czy sami macie ją przed oczami? Gdyby sędzia nie wywalczył wam zwycięstwa w Czarnogórze, bylibyście dziś w dupie.
Odpuśćcie sobie te eliminacje. Nie chcemy takiej drużyny w Lidze Mistrzów.
TOMASZ ĆWIÄ„KAŁA


