Awans przy stole? Taki awans pierdolę – reakcje kibiców na ligowe krętactwa

redakcja

Autor:redakcja

21 lipca 2012, 16:35 • 7 min czytania

Zielony stoliczek, zadymione pomieszczenie, działacze w powycieranych marynarkach pamiętających jeszcze czasy Pewexów, albo wręcz przeciwnie – przestronne pomieszczenia biurowe z barkiem droższym, niż budżet ligowy Polonii Bytom. Cwaniactwo działaczy z poprzedniego ustroju kontra genialne, biznesowe pomysły na modernizację klubu, przystosowanie go do „standardów nowoczesnego futbolu”. „Podrasujemy wam logo, trochę zmienimy przestarzałą nazwę, kupimy wam pierwszą ligę, załatwimy awans, przejmiemy licencję” – w kibicowskich uszach brzmi to jak wyrok śmierci. Wydany nie na klub, czy kibiców, ale na tych wszystkich kreatywnych pomysłodawców.
„Awans przy stole – ja taki awans pierdolę”. Transparent tej treści miało ze sobą kilkuset kibiców katowickiej Gieksy pod stadionem przy ulicy Bukowej, gdzie miał odbyć się trening Nowotworu KP Katowice. Miał się odbyć. Gieksiarze uniemożliwili rozpoczęcie zajęć, a jak się później okazało, była to dopiero pierwsza bitwa wojny, którą wytoczyli Ireneuszowi Królowi. To nie pierwszy raz, gdy kibole biorą sprawy w swoje ręce.

Awans przy stole? Taki awans pierdolę – reakcje kibiców na ligowe krętactwa
Reklama

Zawisza jest jeden – IV-ligowy, nie dla złodziei z Hydrobudowy

Ten protest pamięta każdy fan polskiej piłki. Transparenty popierające kibiców Zawiszy wisiały na wszystkich stadionach, a hasła atakujące Hydrobudowę przedostawały się do mediów. Najlepiej przyjęło się to najprostsze: „Zawisza jest jeden – IV-ligowy”. Cała afera zaczęła się bowiem właśnie od uszczęśliwiania kibiców na siłę, przeniesieniem o dwie klasy wyżej, oczywiście na skróty, w drodze połączenia z Kujawiakiem Włocławek.

Reklama

Reakcja była łatwa do przewidzenia – kibice rozpoczęli serię protestów mających uniemożliwić Wojciechowi Klattowi przeniesienie Kujawiaka nad Brdę i przemalowanie go na czarno-niebieskie barwy. Efekt? Dziwny twór nazywany popularnie hydrozagadką – Zawisza (2). To właśnie pod taką nazwą występował (oczywiście bez wsparcia kibiców, ani tych z Włocławka, ani tych z Bydgoszczy) klub pana Klatta. Prawdziwi fanatycy pozostali wierni IV-ligowemu Zawiszy. Ich uczciwość została wynagrodzona w najlepszy możliwy sposób.

Nowotwór włocławsko-bydgoski szybko się rozleciał w wyniku afery korupcyjnej, zaś ich własny, skromniejszy, ale budowany na solidnych fundamentach klub właśnie walczy o awans do Ekstraklasy. Co więcej, kibice Zawiszy nie zapomnieli o wydarzeniach sprzed siedmiu lat. Według słów aktualnego właściciela bydgoskiego klubu, to właśnie oni wybili mu z głowy jakiekolwiek rozmowy z Józefem Wojciechowskim. Tak jak wtedy ominęli korupcyjny blamaż Wojciecha Klatta, tak teraz wymigali się od rozjechania za pomocą „wozu Drzymały”. Jeśli los faktycznie jest sprawiedliwy – radzimy obstawiać u buków awans Zawiszy.

W Łęcznej tylko Górnik!

Zupełnie inny przypadek to kibicowska reakcja na działalność kopalni Bogdanka. Ta firma stworzyła miasteczko فęczna. Proporcjonalnie do wydobycia węgla kamiennego rosła liczba mieszkańców i typowo miejskiej infrastruktury. Ludzie osiedlali się w Łęcznej wyłącznie dzięki Bogdance, to ona żywiła całą miejscowość, a w cięższych czasach korzystała z lojalności mieszkańców. Tak samo przebiegały zresztą jej relacje z Górnikiem, lokalnym klubem, który powstał niemal równocześnie z kopalnią i dzięki wysiłkom ludzi z kopalni doczłapał się na sam szczyt, do piłkarskiej Ekstraklasy. Dzięki Górnikowi فęczna pojawiła się w świadomości Polaków, to dzięki klubowi na sprawdzianach z geografii sympatycy futbolu bez trudu wskazywali pokłady węgla kamiennego. Niesamowita promocja dla regionu, niesamowita promocja dla towarzyszącej Górnikowi nierozerwalnie Bogdance.

Tyle, że żadna sielanka nie trwa wiecznie. W Bogdance najpierw stwierdzono, że właściwie od zawsze ambicją kopalni był sponsoring żużlowy (mgliste finansowanie klubu z… Lublina). Firma przechodzi cięcia budżetowe, a tymczasem właściciele wspierają w najlepsze klub żużlowy z innego miasta, mając pod samym nosem Górnik, wizytówkę Łęcznej. Następne ruchy zarządu kopalni były jeszcze bardziej wystrzałowe. Zdecydowano, że znana w Polsce marka Górnika فęczna to przeżytek, a zdecydowanie lepiej klub wyjdzie na nazwie „Bogdanka فęczna”. Zmiana nazwy… Czy istnieje jakiś pewniejszy sposób na zagwarantowanie sobie zgotowanego przez kibiców „sajgonu”?

Oczywiście kibice momentalnie ruszyli z akcją „W فęcznej tylko Górnik”, zyskując natychmiastowe poparcie całej kibicowskiej Polski oraz mediów, z zasady sceptycznie nastawionych do wszelkiego majstrowania przy tradycji. 20 tysięcy podpisów pod petycją o utrzymanie starej nazwy (فęczna ma 25 tysięcy mieszkańców…), protesty na stadionie i poza nim, liczne rozmowy, negocjacje. Na nic. W przeciwieństwie do wspomnianego Zawiszy, Górnik nie miał możliwości przystąpienia do rozgrywek w miejscu dotychczasowych rezerw. Kibice oparli się na już istniejącej strukturze Stowarzyszenia Kibiców Górnika فęczna i założyli Górnik 1979 فęczna zaczynając rozgrywki z samego dna, z B-klasy.

Epilogu historii póki co nie ma – Bogdanka radzi sobie bez wsparcia kibiców, podczas gdy kibicowski Górnik brawurowo, z dopingiem i oprawami wygrał B-klasę. Każdy otrzymał dokładnie to, czego chciałâ€¦

ITI patataj!

To chyba najdłuższa i największa wojna kibiców z pseudodziałaczami. Tym razem powodów było naprawę mnóstwo – od zmiany loga, przez represje wobec ultrasów, aż po nieudolne zarządzanie klubem. Dodatkowe aspekty jak choćby poglądy właścicieli koncernu ITI, ich niechlubna, związana z komunizmem przeszłość, jednostronne relacje odnośnie kibiców w należących do koncernu podmiotach takich jak TVN, czy Onet. Litania była długa, a zakończyła się totalnym bojkotem stołecznego klubu. Na porządku dziennym były podróże na zakazie (legioniści z zakazem wyjazdowym korzystali z gościnności nawet u największych wrogów takich jak فKS), oprawy godzące w Waltera (słynny „pochód komunistyczny”), happeningi pod stadionem, informacyjne broszury, a nawet… rzucenie w prezesa tortem. To wydarzenie było zresztą początkiem „Dżihadu” – właśnie tak określono bowiem walkę z „okupantem”. Swoją drogą, poparcie kibicowskiej Polski dla legionistów najwyraźniej było widać właśnie podczas meczów z ich największymi rywalami. Czasem tuż po ambitnej przyśpiewce „Legia to stara kurwa” następowały okrzyki „ITI – spierdalaj!”…

Wyzwiska nie były jednak tak skuteczne jak atak w portfele. ITI dostało mocno po kieszeniach, za każdy jeden zakaz stadionowy z obiektu znikał tysiąc fanów, tak, że w krytycznym momencie frekwencja spadła poniżej 2500 widzów… Dodatkowo ostra, kreatywna, bezpardonowa walka kibiców mocno wpłynęła na wizerunek działaczy oraz ich firm. Coraz częściej wywlekano na światło dzienne wstydliwe epizody z komunistycznej kariery Mariusza Waltera, coraz częściej kwestionowano uczciwość dziennikarzy TVN-u. Legia zaakceptowała warunki stawiane przez Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa i spełniła wszystkie postulaty fanatyków. Nastał czas względnego pokoju, który – z przerwami – trwa do dziś. Biorąc jednak pod uwagę mentalność działaczy stołecznego klubu – jeszcze nie raz usłyszymy hasło „dżihad Legia!”.

W Arce bez zmiany – rządzą barany

Najświeższy przykład potwierdzający, że wystarczy konsekwencja dużej grupy kibiców, aby wprowadzić daleko idące zmiany. Arkowcy mierzyli wysoko – wymienić cały zarząd, zwolnić Czyżniewskiego (który w Arce był niemal przyspawany do biurka), zmienić podejście do kibiców, wreszcie zajrzeć do słownika, by poznać (a kto wie, może nawet zastosować!) coś takiego jak marketing.

Minęło siedem miesięcy i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, do tej pory zabetonowani, okopani i ufortyfikowani Nowak i Czyżniewski wylecieli z klubu. Kibice mają wziąć udział w grupie roboczej dyskutującej nad przyszłością klubu, spełniono również szereg pomniejszych postulatów, jak choćby klarowne przepisy sprzedaż karnetów.

UEFA, FIFA, PZPN, media – zupełnie inny poziom bojkotu

No i wreszcie GKS Katowice, którego kibice wprowadzili bojkotowanie na wyższy poziom. Fuzja, czy przeniesienie Polonii do Katowic musiało się spotkać z reakcją identyczną, jak te znane z Bydgoszczy, czy Łęcznej. Kibole rozpoczęli prawdziwą wojnę z pomysłem zdobycia awansu przy biznesowym stole. Zaczęło się tradycyjnie od oświadczenia i wymuszania pomocy na Urzędzie Miasta, jednak potem gieksiarze sięgnęli do bardziej radykalnych środków. Zablokowali wyjście na trening, manifestowali pod domem Ireneusza Króla, ale przede wszystkim – KP Katowice zaatakowali na drodze formalnej. Nowotworowe pomysły śląskiego biznesmena zostały zgłoszone PZPN-owi oraz organizacjom FIFA i UEFA. Według międzynarodowych przepisów fuzja nie może dojść do skutku, sceptycznie o Królu wypowiadają się również działacze PZPN.

Za Gieksą murem stanęła już nie tylko brać kibicowska z każdego polskiego klubu, ale także dziennikarze, czy lokalne autorytety. Wygląda na to, że protesty poskutkują zostawieniem GKS-u w spokoju. Katowicki klub (na chwilę obecną, znając Józefa Wojciechowskiego i Ireneusza Króla za 15 minut może już być inaczej) będzie występował na zapleczu Ekstraklasy jako GKS, właścicielem będzie zaś miasto.

Król chce się wobec tego przenieść do… Sosnowca, a konkretnie do Zagłębia. Tam jednak czekają na niego kibice już otrzaskani w bojach z działaczami – to właśnie fanatycy są odpowiedzialni za stworzenie Zagłębia 1906, które w pewnym momencie rywalizowało ze „starym” Zagłębiem. Ostatecznie kibice i działacze pogodzili się i obecnie wspólnie nadzorują obie drużyny. Wątpliwe, by chcieli burzyć dopiero co zawarty pokój fuzjami z tak kontrowersyjną postacią jak Król.

Po epopei jaką napisał Wojciechowski i Król z Polonią, można być pewnym reakcji kibiców na ewentualne fuzje i inne transakcje związane z licencjami, tradycją i barwami.

JAKUB OLKIEWICZ

Najnowsze

Anglia

Manchester United odwołał się do FIFA w sprawie Mazraouiego

Braian Wilma
0
Manchester United odwołał się do FIFA w sprawie Mazraouiego
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama