W sobotę i niedzielę w holenderskim Rijnsburgu odbędzie się towarzyski turniej dla piłkarzy bez kontraktów, próbujących znaleźć sobie nowych pracodawców. Około setka zawodników będzie reprezentować sześć różnych piłkarskich federacji i aż chciałoby się zapytać: dlaczego nie ma tam ani jednego Polaka? Już widzimy oczami wyobraźni, jaką to wesołą drużynę moglibyśmy wystawić. Z kapitańską opaską koniecznie Dawid Janczyk – 25 lat na karku i siedem miesięcy bez klubu w końcu zobowiązuje. W bramce znany internacjonał Mariusz Pawełek, w obronie dwaj byli reprezentanci kraju – Seweryn Gancarczyk z Grzegorzem Bronowickim (ten ostatni daje sobie ponoć czas już tylko do września, a później zmienia zawód). W pomocy koniecznie Maciej Iwański, w ataku Bartłomiej Grzelak. Na ławkę kilku nieszczęśników z Katowic i Radzionkowa, taki Mariusz Muszalik na przykład. No i jakoś tak by się to dalej kręciło. Akurat wolnych piłkarzy mamy tylu, że obdzieliłby kilka zespołów.
Co ciekawe, organizatorzy turnieju w Holandii twierdzą, że przynajmniej połowa uczestników poprzednich edycji znajdowała sobie zatrudnienie. Taki Moussa Ouattara. Albo Rok Elsner, który jeszcze przed dwoma laty kopał w turnieju dla bezrobotnych, a dziś gra o Ligę Mistrzów ze Śląskiem. – W Amsterdamie rozegraliśmy trzy mecze, obserwowani przez wielu skautów. Wziąłem w tym udział, bo nie miałem klubu, a chciałem pozostać w rytmie i dobrej kondycji – wspomina. Niedługo później odebrał telefon z zaproszeniem na testy do Wisły Kraków. Ta, jak wiadomo, szybko z niego zrezygnowała, ale już kilka tygodni później Słoweniec podpisał kontrakt ze Śląskiem.
Co ciekawe, wśród uczestników sobotnich zawodów można znaleźć kilka naprawdę znanych nazwisk. Dla Portugalii zagra chociażby emeryt Luis Boa Morte, któremu nie wiedzie się od czasu rozstania z West Hamem. W drużynie wystawianej przez Francuski Związek Piłkarzy wystąpi… Senegalczyk – były reprezentant kraju i piłkarz Nantes, Papa Malick Ba, a u Duńczyków m.in. syn krajowej legendy, Mads Laudrup.
Gdyby tak spróbować zorganizować coś podobnego w Polsce, mogłaby wyjść z tego naprawdę ciekawa i pożyteczna – dla zawodników i klubów – impreza. Ciekawe tylko, ilu lokalnych gwiazdorków miałoby dość dystansu do siebie, żeby wystąpić, zniżając się do tego poziomu…
