Do wyborów prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej jeszcze ponad trzy miesiące, ale już teraz na dobre zaczynają się ruchy przedwyborcze. W najbliższy weekend w Uniejowie pod Łodzią dojdzie do zjazdu baronów. Cel – wiadomo: określić założenia wyborcze, czyli albo wytypować własnego kandydata, albo zdecydować o ewentualnym poparciu dla Grzegorza Laty. Będzie więc jedzone, będzie pite, będą dyskusje do rana. Jedzone i pite było też w Gdańsku, gdzie „wyjazdową sesję” zaliczył Wydział Szkolenia, wzmocniony o piłkarstwo kobiece. Wydział Szkolenia szkoli na razie hotelowych kelnerów.
Najważniejsi są baronowie, bo to oni posiadają realną siłę. Za gospodarza zjazdu w Uniejowie uchodzi Ryszard Niemiec, szef małopolskiego związku. Oczywiście zadzwoniliśmy do niego.
– W najbliższy weekend organizuje pan zjazd baronów w Uniejowie.
– Ja niczego nie organizuję, przecież to spotkanie odbędzie się koło Łodzi, gospodarzem jest pan Potok.
– Jednak to pan zaprasza gości. Tak słyszeliśmy.
– Proszę pana, to będzie zjazd członków piłkarstwa amatorskiego. Wybrano nowy skład, musimy pożegnać naszych odchodzących kolegów, wręczyć dyplomy, podziękować, porozmawiać o Extranecie, z którym mamy problemy, podsumować rok szkolny w wojewódzkich ośrodkach szkolenia. Do tego klub sportowy z Uniejowa zrelacjonuje nam swój stan organizacyjno-finansowy. Mamy bardzo dużo tematów.
– Chce pan powiedzieć, że baronowie zjadą się po to, żeby posłuchać o sytuacji organizacyjno-finansowej klubu z Uniejowa?
– Oczywiście, że tak. Taka nasza rola, musimy brać informacje z pierwszej ręki, u źródła. Byliśmy w Grudziądzu, Kutnie, Muszynie, Otwocu, Ostródzie i w wielu innych miejscach. Staramy się poznawać lokalną rzeczywistość, tylko to daje autentyczny pogląd. Wiadomo, że sytuacja takich klubów jest agonalna, a my musimy reagować.
– Z naszych informacji wynika, że przede wszystkim będzie decydować o strategii na październikowe wybory.
– Zapewne krajobraz przed bitwą będzie tematem rozmów, niekoniecznie oficjalnych.
– Podobno organizuje pan ten zjazd w ramach kampanii Grzegorza Laty. Jest pan jego wielkim zwolennikiem.
– Zaprzeczam stanowczo, że jestem jego wielkim zwolennikiem. Pan pierwszy mnie o to pyta, a zewsząd to słyszę… Zresztą, dopiero co przeczytałem, że mam zamiar startować w wyborach na prezesa, więc nie mógłbym być zwolennikiem Laty, skoro rzekomo mam go zamiar pokonać, prawda? Dziennikarze dużo piszą.
– A będzie pan startował w wyborach?
– Prawdopodobnie moje stare plecy nie są w stanie utrzymać takich obciążeń.
– W takim razie – skoro nie będzie pan startował – może pan powiedzieć, czy zagłosuje pan za Latą.
– Wybory są pod koniec października. Do tego czasu Grzegorz Lato może dostać pokojową nagrodę Nobla, może wymyślić kamień filozoficzny dla polskiej piłki albo dostać zarzuty prokuratorskie. Jest dużo powodów, aby odłożyć decyzję, na kogo będę się orientował w wyborach.
Z tym piłkarstwem amatorskim to Ryszard Niemiec oczywiście zamydlił oczy, ponieważ zaproszenie otrzymali między innymi także Witold Dawidowski (baron z Podlasia) i Stefan Antkowiak (baron z Wielkopolski), a obaj członkami wydziału piłkarstwa amatorskiego nie są. Spośród wszystkich prezesów wojewódzkich związków niezaproszony został tylko przedstawiciel zbuntowanego regionu – Kazimierz Greń. Do Uniejowa wybiera się spora część zarządu PZPN, chociaż podobno Grzegorz Lato przebywa na urlopie i akurat on się nie zjawi. Niektórzy jednak twierdzą, że może wpaść z zaskoczenia.
Można się spodziewać silnego lobbingu za Latą, ale też dyskusji – kto jeśli nie on? Nie jest tajemnicą, że kilku szefów wojewódzkich związków myśli o wskoczeniu na fotel prezesa i naiwnie sądzi, że osoba np. Antkowiaka ociepliłaby wizerunek związku. Antkowiak to ten, któremu – mówiąc pół żartem, ale też pół serio – pod wojewódzki związek podjeżdżała więźniarka. W każdym razie o każdym z potencjalnych baronowych kandydatów można byłoby napisać sporo ciekawego i tylko czekać, aż któryś odważy się spróbować sięgnąć po władzę. Do tej pory mieli dość rozsądku, by trzymać się w cieniu, teraz pokusa wysunięcia się na czoło jest wielka…
Lato – trzeba przyznać – działa precyzyjnie. Do Trójmiasta wysłał Wydział Szkolenia, na czele z tzw. grupą powązkowską (niesmaczne określenie, sorry, ale funkcjonuje w środowisku, więc go używamy). Do grupy powązkowskiej zaliczają się oczywiście szkoleniowe dinozaury, czyli Piechniczek, Łazarek i Strejlau. Najbardziej aktywnym zwolennikiem Laty jest Antoni Piechniczek, który urabiał całe towarzystwo mówiąc, iż „wybór Grzegorza Laty jest konieczny, by kontynuować dobrą pracę wydziału”. Na krótki wakacyjny nadmorski wypad zaproszono też przedstawiciela piłkarstwa kobiecego, bo przecież dysponuje on jednym głosem podczas wyborów. A każdy głos może być na wagę złota. Po co PZPN sponsoruje wakacje w hotelu „Szydłowski” – tego nie wiadomo. Dlaczego w lipcu Wydział Szkolenia zbiera się nad morzem – teoretycznie też nie wiadomo, natomiast w praktyce łatwo się domyślić. Oczywiste pytanie, czy pieniądze na szkolenie powinny być przepijane przez starych trepów nad morzem pozostanie bez odpowiedzi. Andrzej Strejlau na pewno znajdzie sto różnych argumentów, by uznać to za etyczne.
Dodatkowo warto zauważyć, że właśnie szefem futsalu mianowano Zbigniewa Lacha. Futsal dysponuje jednym głosem podczas zjazdu… Jeśli kluby ekstraklasy się nie zjednoczą, to dalej będzie nimi kręcić banda podstarzałych aparatczyków, których można kupić za dwie flądry z tacki i darmowe spanie w czystej pościeli.