Kim jest Senegalczyk testowany w Nowotworze i co łączy go z Traore?

redakcja

Autor:redakcja

19 lipca 2012, 14:48 • 3 min czytania

Mało kto zwrócił uwagę, że w kadrze na obóz KP Katowice – celnie nazwanego przez „Fakt” Nowotworem – obok Fonfary czy Łobodzińskiego, znalazł się nieznany szerzej Senegalczyk Dieme Yahiya. My akurat coś tam kiedyś o nim słyszeliśmy, ale – mówiąc szczerze – byliśmy przekonani, że chłopak dawno wyjechał w rodzinne strony albo przynajmniej dał sobie spokój z kopaniem piłki na poważnie. A tu proszę, testy w drużynie, która aspiruje do gry w Ekstraklasie.
No to w skrócie, o co chodzi i po co o nim piszemy. Yahiya przyjechał do Polski razem z kilkoma innymi Senegalczykami (sprowadzony przez tego samego człowieka, który kiedyś ściągał Zakariego Lambo czy Moussę Yahayę) i po krótkim pobycie w rezerwach Stali Rzeszów, zaczął grać dla Glinika Gorlice. Wszystkim przybyszom z Afryki – a było ich w klubie kilku – wynajmowano wspólne mieszkanie. Utrzymywali się tylko i wyłącznie z grania w piłkę, jako jedyni w drużynie nie mieli innej pracy, przez co trzeba było im zapłacić więcej niż pozostałym.

Kim jest Senegalczyk testowany w Nowotworze i co łączy go z Traore?
Reklama

Dość szybko okazało się, że Glinik na tej historii nie tylko nie straci, ale jeszcze zarobi. Za sprawą… Mouhamadou Traoré, którego najpierw wypożyczono do GKP Gorzów, a później sprzedano do Zagłębia Lubin za 500 tysięcy złotych (duża część tej kwoty skapnęła GKP, ale to już inna historia). W Gorlicach nadal grali dwaj inni Senegalczycy: Koulaty Thiam i właśnie Yahiya, ale nie było widoków, że któryś z nich pójdzie śladami Traore.

– On był największym profesjonalistą. Budził się o czwartej rano, odprawiał swoją mantrę do Mahometa i wybiegał z mieszkania. Wszystko podporządkowywał piłce – opowiadał wtedy prezes Glinika, a między wierszami dało się wywnioskować, że pozostali nie zawsze na poważnie podchodzą do swoich zajęć. Thiam wyleciał z drużyny w atmosferze skandalu, który zasłużył nawet na reportaż w TVN-ie. Po bójce z trenerem musiał opuścić klub oraz mieszkanie i istniało zagrożenie, że wyląduje na bruku bez pieniędzy ani znajomości języka.

Reklama

Tym sposobem, okrężną drogą, dochodzimy do samego Yahiyi. Początkowo w Gorlicach mówili, że rokuje nieźle, ale po odejściu z klubu przez pół roku nie mógł znaleźć kolejnego. Wreszcie zahaczył się w czwartej lidze, w Górniku Wesoła. Jeśli wierzyć statystykom z lokalnych mediów, grał tam ostatnio najwyżej w co drugim meczu, nie strzelił ani jednego gola… I nagle pojawił się na testach w Katowicach.

No i na koniec to, co najbardziej nas w nim zawsze nurtowało. Według oficjalnej metryki, przyjechał do Polski mając lat 18. Dziś ma nieco ponad 21, a… Cóż, w rzeczywistości wygląda, jakby zbliżał się wiekiem do Longinusa Uwakwe (TUTAJ zdjęcie już z Katowic, a TUTAJ jeszcze jedno z sieci). Czepianie się wieku piłkarzy z Afryki czasem zakrawa na paranoję, ale jakoś nie możemy pozbyć się tych samych wątpliwości, co w sprawie Traore. Szczególnie, że Yahiya, przyznacie, wygląda dziś zupełnie jak Olisadebe.

Najnowsze

Anglia

Kasa ze sprzedaży Chelsea odblokowana. Abramowicz przekaże ją Ukrainie

Braian Wilma
2
Kasa ze sprzedaży Chelsea odblokowana. Abramowicz przekaże ją Ukrainie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama