Jeśli gdziekolwiek byli jeszcze ludzie wierzący, że ekstraklasowe KP Katowice może w jakiś sposób przejąć kibiców Gieksy, ostatni wywiad Ireneusza Króla musiał rozwiać ich nadzieje. Pomijając już fakt, że nowotwór (znakomite określenie wymyślone przez „Fakt”) ma grać swoje mecze w Krakowie, a sami Gieksiarze od początku wyrażali dezaprobatę dla pomysłu wejścia do Ekstraklasy bocznymi drzwiami, sam Król chyba niekoniecznie chce mieć na trybunach kibiców.
– Nic się nie zmieniło i nikt niczego nie likwiduje. Zależy mi bardzo na kibicach, ale takich, którzy przyjdą całymi rodzinami na stadion. Wypiją niskoprocentowe piwko, dobrze się pobawią, dopingiem wspomogą drużynę i swoich piłkarzy. Nie zależy mi natomiast na łobuzerii, chuligance i przywódcach bojówek, którzy mienią się kibicami Gieksy – komentuje Król w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”. Po chwili dodaje: – Może być „gieksadiscopolo”. Połączymy wszystko. Będziemy puszczać muzykę discopolo, będziemy grillować, robić pikniki i dobrze się bawić, a nie rozrabiać na stadionie.
Przepraszamy bardzo, ale czegoś tu nie rozumiemy. Jeśli Król chciał puszczać disco-polo i robić piknik, to dlaczego przejął od Katowic Gieksę, klub, który tylko dzięki tym „przywódcom bojówek” przetrwał w IV lidze?! Dlaczego nie pamięta, że to właśnie ci atakowani przez niego kibole wprowadzili ten GKS do II ligi, a z pomocą miasta na zaplecze Ekstraklasy? Gdzie jest miasto, które odbierając gotowy, zbudowany przez SK1964 klub zadeklarowało, że nie pozwoli na jakiekolwiek ruchy wbrew stanowisku kibiców?
Potem pieprzenie o stadionie, „moim marzeniem była gra na stadionie Wisły”, ale już chwilę później kompletna amnezja, jakiś zupełnie inny poziom hipokryzji. – [o prowadzeniu Młodej Ekstraklasy] Muszę porozmawiać z Heńkiem Górnikiem. To legenda klubu, ma zasługi w dobrej grze rezerw i awansie drużyny rezerwowej. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, bo dla mnie tradycja klubu jest bardzo istotna. Ona musi być szanowana i widoczna na każdym kroku. Na razie na rzecz klubu pracowało stosunkowo niewielu byłych „Gieksiarzy”. Jasiu Furtok gdzieś tam się okopał, jest Piotrek Piekarczyk… Chciałbym by wrócili inni – rozmarzył się dbający o tradycję Ireneusz. Królu złoty! Weź Koniarka!
„Niesmak? Proszę pana, ogromny. To wszystko mi się w głowie nie może pomieścić. Za chwilę dojdzie do tego, że jedynym prawdziwym klubem z Katowic będzie Rozwój. No, bo przecież nie to nowe… KP.” Marek Koniarek w wywiadzie z Weszło!
Panie Prezesie, legendo klubu z Katowic, przypominamy ci, że ten twój KP nie ma legendarnych zawodników, nie ma legendarnych trenerów, ani żadnej pieprzonej tradycji, bo istnieje niecały tydzień. Co więcej – nigdy nie będzie miał. Zapytaj swojej koleżanki po fachu, Izy Łukomskiej-Pyżalskiej, która też chciała mieć pozytywny stadion pełen niedzielnych sympatyków futbolu. Póki bilety były darmowe, chodziło ich 20 tysięcy. Końcówkę sezonu oglądało 1500 osób.