Dłużej tak się nie dało – po Gieksie i Polonii żegnamy Ruch Radzionków

redakcja

Autor:redakcja

18 lipca 2012, 19:54 • 4 min czytania

To był ciężki tydzień dla polskiej ligowej piłki. Najpierw w wyniku jednego podpisu, jednego impulsu (słynne „a chuj, sprzedam”) skasowano Polonię Warszawa i GKS Katowice, a nim jeszcze opadł kurz i ustały protesty kibiców obu klubów, z I ligi wycofał się Ruch Radzionków. Klub Mariana Janoszki, wylęgarnia śląskich talentów i zaplecze dla większych potentatów z okolicy właśnie kończy swój żywot. Tomasz Baran, wieloletni dobrodziej Cidrów wyczyścił się z pieniędzy, a biedne miasto nie jest w stanie samodzielnie utrzymywać biznesu.
– Ze względu na bardzo trudną sytuację finansową klubu i brak możliwości dopięcia budżetu, Zarząd Klubu Sportowego „Ruch” Radzionków podjął decyzję o wycofaniu drużyny z rozgrywek pierwszej ligi, jednocześnie podając się do dymisji, która poddana zostanie głosowaniu na zwołanym w ciągu dwóch najbliższych tygodniu Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu Członków Klubu – taka krótka notka pojawiła się na oficjalnej stronie Cidrów. Tu nie było żadnego drugiego dna, nie było żadnego mącenia, negocjowania, nerwowych telefonów. Nie ma kasy. Koniec tematu. Kibice? Gorzki śmiech przez łzy. Według Sport.pl krzyczeli do Marcina Trzcionki, kapitana zespołu, by wynoszone z szatni klapki sprzedał. To jedyna droga, by zarobić w Radzionkowie na chleb.

Dłużej tak się nie dało – po Gieksie i Polonii żegnamy Ruch Radzionków
Reklama

Trener od zadań specjalnych, Zbigniew Smółka wytrzymał w Radzionkowie niecałe trzy tygodnie. Nic dziwnego. Spójrzmy na transfery, jakie przeprowadzał jego klub.

Reklama

Co gorsza odchodząca armia zawodników (16 graczy!) nie przyniosła klubowi niemal żadnego dochodu. Większość piłkarzy zabezpieczyła się przed bankructwem Ruchu i podpisywała co najwyżej roczne kontrakty. Smółka pewnie poradziłby sobie ze skompletowaniem kilkunastoosobowej kadry za psie pieniądze, tyle, że w Radzionkowie nie było nawet drobniaków. Kasa z Przybeckiego, Maków, czy Gielów już się skończyła, a Tomasz Baran, sponsor klubu mógł wyłożyć około połowę wymaganego minimalnego budżetu.

– Akurat Tomka Barana winiłbym najmniej, zawiniła przede wszystkim organizacja. Zarząd pięcioosobowy, w którym również ja przez moment się znalazłem. Nie da się działać w takim składzie, mówili o tym wielokrotnie, Andrzej Grajewski, czy Marek Koźmiński. Demokracja nie sprawdza się w futbolu, tutaj potrzeba dyktatora – twierdzi فukasz Mazur, nasz bloger, przez pewien czas także członek zarządu Ruchu Radzionków. – W pięć osób nie dało się niczego ustalić, to było głównym powodem mojego odejścia, a myślę, że również aktualnej sytuacji klubu. Ten brak możliwości porozumienia się z niektórymi ludźmi w zarządzie.

Kibice szukając winnego wskazują na burmistrza Tobora, którego określali na transparentach mianem „kłamcy i zdrajcy”. Poszło o brak nowego stadionu, nieszczególnie hojne dotacje i stypendia. فukasz Mazur na pytanie o rolę burmistrza w tej katastrofie odpowiada śmiechem. – Jakaś pomoc była, może niewielka, ale trzeba pamiętać, że Radzionków jest malutkim miastem. Mówiąc brutalnie – tego miasta zwyczajnie nie stać na I ligę. Jest ona bardzo kosztochłonna, a przy tym nie generuje żadnych dochodów – ocenia Mazur. Trudno się z nim zresztą nie zgodzić, miejskich urzędników nie obwiniał nawet ustępujący prezes, Tomasz Baran. Na konferencji prasowej przyznał jednak, że dotacje i stypendia to za mało, by utrzymać pierwszoligowy klub. Dość jasno powiedział jednak, że to właśnie do miasta będzie należeć kolejny krok – decyzja co dalej z Ruchem. – Niestety upadek Ruchu to dla miasta pozytywna wiadomość. Nie trzeba będzie budować stadionu, nie trzeba będzie wywiązywać się z innych obietnic dotyczących klubu. Wspierany będzie za to sport młodzieżowy. Zresztą ja przyznam, że jestem przeciwny sponsorowaniu klubów przez samorządy, mają one szereg ważniejszych wydatków, niż sport. Jeśli już – to właśnie tak jak to nastąpi w Radzionkowie, poprzez inwestycje w piłkę młodzieżową, a nie w naszych „piłkarzyków” – przekonuje w rozmowie z nami فukasz Mazur.

Co więc stanie się z Cidrami? Najbardziej prawdopodobny scenariusz to zgłoszenie zespołu do rozgrywek A-klasy w miejsce dotychczasowych rezerw. – Na tym poziomie kibice spokojnie utrzymają klub, można to robić niemal bez funduszy – twierdzi Mazur. – Mam za to nadzieję, że jeśli będą się pojawiały kolejne takie „Hoffenheimy” będą miały od razu solidne zaplecze finansowe, ale i infrastrukturalne. Takim klubem jest choćby Nieciecza, która nie może pochwalić się wsparciem miasta, czy kibiców, ale ma bogatego sponsora, który razem z sukcesem sportowym gwarantuje sukces infrastrukturalny.

Kibicom Ruchu pozostaje życzyć powodzenia w reaktywowaniu swojego klubu. Nieco bardziej na południe od bytomskiego Stroszka, na którym swoje mecze rozgrywał Ruch Radzionków znajdują się Szombierki. W tej dzielnicy również zaczynano od zera, a jedynym kapitałem pozostawała lojalność lokalnych kibiców. Szombry powoli pną się w górę a o radzionkowską wierność nie ma co się martwić. Mają ją nawet na sektorówkach.

JAKUB OLKIEWICZ

Zdjęcie oprawy: tifosifoto.pl

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama