Boniek: – Napastnik niech przemawia golami!

redakcja

Autor:redakcja

15 lipca 2012, 20:36 • 8 min czytania

O komentarz do starcia między Lewandowskim i Smudą poprosiliśmy Zbigniewa Bońka. – Jaki jest efekt tej zagrywki? Ł»e przyglądamy się dokładniej także samemu Robertowi. I można powiedzieć, że wszyscy go chwalimy, ale ile on meczów sam wygrał dla kadry? Z tym jest problem. Jeśli on mówi, że trener mu nie pomógł, to ja powiem tak – nie wydaje mi się, żeby Robert jakoś specjalnie pomógł trenerowi… Dobrze napisaliście, że miał z Czechami meczbola na nodze. Tak się teraz zastanawiam – gdyby trafił w bramkę, to która wersja by obowiązywała? Ta po Rosji, że wszystko było dobrze, czy ta dzisiejsza, że wszystko było źle? – pyta.
– Środowisko piłkarskie podzieliło się na tych, którzy popierają szczerość Roberta Lewandowskiego i na tych, którzy go krytykują: że jeśli miał coś do powiedzenia, to powinien mówić wcześniej.
– Jestem na wczasach, czasami wieczorem przeglądam internet i muszę powiedzieć, że jak przeczytałem wypowiedzi Roberta w Interii i Gazecie Wyborczej to byłem trochę zdziwiony. Jaki jest najlepszy sposób dla napastnika, by się udzielać? Gole. Natomiast Lewandowski – którego zawsze chwaliłem, bo ma wielki potencjał – nie wykorzystał swojej szansy na Euro, nie przemówił golami i teraz chce zabłysnąć w inny sposób. Nie tędy droga. Pamiętam jego występ u Moniki Olejnik, po meczu z Rosją. Byłem trochę zdziwiony, ponieważ wtedy reprezentacja była po dwóch meczach, z których żadnego nie wygrała, zajmowała trzecie miejsce w grupie, nie wydarzyło się jeszcze nic dobrego. Była za to autopromocja. Robert siedział zadowolony, uśmiechnięty, widział same plusy, mówił między innymi, że kadra jest świetnie przygotowana fizycznie. W konfrontacji z tym, co słyszę teraz – źle to wygląda. W ogóle wypowiedzi Lewandowskiego to kogel-mogel, chłopak zaprzecza sam sobie.

– Pewnie w wielu sprawach ma rację, ale czy piłkarzowi wypada mówić w taki sposób i w takim momencie?

– Piłkarzowi w ogóle nie wypada wypowiadać się na temat trenera. Miałem kilku w swoim życiu. Jacek Gmoch nie wystawił mnie w pierwszych meczach w mistrzostwach w Argentynie, ale czy ja coś o nim mówiłem? Nie, zagrałem w trzecim meczu i strzeliłem dwa gole. Piłkarz przemawia na boisku. Oczywiście, ja też nie byłem łatwym zawodnikiem do prowadzenia, bywałem niepokorny, ale trener to było dla mnie zawsze osobne zjawisko. Wiedziałem, że na sam koniec o tym, czy wygram, czy przegram, będę decydował ja i moi koledzy. Trener będzie stał gdzieś z boku, a grać będziemy my. Tej świadomości brakuje naszym reprezentantom. Muszą uwierzyć w siebie – że to oni rozdają karty. Trener ani za nich meczu nie wygra, ani nie przegra. Mam nadzieję, że Robert szybko się zreflektuje, spojrzy na całą sytuację z dystansem. Może ktoś mu źle podpowiedział, może te jego wywiady to była nieudana zagrywka PR-owa? Bo jaki jest efekt tej zagrywki? Ł»e przyglądamy się dokładniej także samemu Robertowi. I można powiedzieć, że wszyscy go chwalimy, ale ile on meczów sam wygrał dla kadry? Z tym jest problem. Jeśli on mówi, że trener mu nie pomógł, to ja powiem tak – nie wydaje mi się, żeby Robert jakoś specjalnie pomógł trenerowi… Dobrze napisaliście, że miał z Czechami meczbola na nodze. Tak się teraz zastanawiam – gdyby trafił w bramkę, to która wersja by obowiązywała? Ta po Rosji, że wszystko było dobrze, czy ta dzisiejsza, że wszystko było źle?

– Wiele osób mówi, że to dobrze, że Lewandowski powiedział całą prawdę, że prawdy nigdy nie należy unikać. Ł»e im więcej wiemy o Euro, tym lepiej.

– Prawda… Prawda jest taka, że piłkarze nie potrafili wygrać meczu. Kiedy rozgrywaliśmy sparingi to podniecaliśmy się byle czym, gdyby Wawrzyniak się nie poślizgnął to byłyby zachwyty, że po raz pierwszy ograliśmy Niemców, chociaż ci Niemcy byli trzy dni po kwalifikacji do Euro 2012 i w bankietowym składzie. Niczego nie analizowaliśmy… Prawdę trzeba mówić, gdy prawda może pomóc. A co mi po prawdzie głoszonej teraz przez Lewandowskiego? Zresztą, to jest jego prawda. Moja prawda jest taka, że mieliśmy słabych piłkarzy w słabej formie. Nie dobrych piłkarzy w słabej formie, nie słabych piłkarzy w dobrej formie, tylko właśnie słabych w słabej – to pokazało Euro. Franek miał swoje wielkie problemy w czasie turnieju, ale dzisiaj atakować Franka jest najłatwiej. On przynajmniej zachowuje klasę i się nie odgryza. Nowy selekcjoner, Waldek Fornalik, musi uważać – trener jest dla piłkarzy zawsze dobry, dopóki ma pracę. Wtedy wszystko im pasuje. Potem nagle okazuje się, że nie pasowało im dosłownie nic.

– Lewandowski mówi o drużynie, w której wszystko stoi na głowie, piłkarze ustalają taktykę…

– Jedną odprawę robił Franek, drugą piłkarze. Trzeba powiedzieć tak – ani Franek, ani piłkarze najlepszymi taktykami nie są. Skoro zawodnikom nie podobały się założenia Franka i potem wprowadzali w życie własne to niestety – te ich były chyba jeszcze gorsze. W historii polskiej piłki bywały sytuacje, że zawodnicy zmieniali założenia trenera, ale wtedy z lepszym skutkiem. Nie ze złych na gorsze, tylko z dobrych na jeszcze lepsze.

– Mówi się, że i pan czasami zmieniał taktykę.

– Mógłbym opowiedzieć wiele przygód, pewnie byłoby to ciekawe, ale jedno muszę zaznaczyć: nigdy nie wchodziłem trenerom w paradę. Czasami była dyskusja, czasami można było coś podpowiedzieć, wpłynąć. Jeśli trener ma do ciebie zaufanie, a ty na przykład widzisz, który zawodnik właśnie osiągnął świetną formę – możesz to przecież powiedzieć. „To pańska decyzja, zrobi pan jak uważa, ale ten piłkarz naprawdę dobrze wygląda”. Tylko jedna uwaga – jeśli trener ma do ciebie zaufanie i dyskutuje z tobą na różne tematy, treść rozmów musi pozostać waszą tajemnicą do końca życia. Robert, bo wokół niego cały czas się kręcimy, powinien teraz powiedzieć: – Euro się skończyło, przepraszam, że nam nie wyszło, czuję się współwinny, do widzenia, wszystko inne jest tajemnicą.

– A jeśli ci piłkarze naprawdę mają poczucie, że przegrali przez trenera?

– Problem jest taki, że ciała dali piłkarze. Dzień, w którym zatrudniano Franka i dzień, w którym go zwalniano – to były dwie inne rzeczywistości. To się zdarza, sam tego doświadczyłem. Natomiast na największych patałachów wyszli piłkarze. To oni zawiedli najbardziej. Powinni pracować na szacunek na boisku, a nie wywiadami. Jeśli nie zapracowali na boisku to już się tego w żaden sposób odkręcić nie da, nie przed następną wielką imprezą. Mam do Lewandowskiego słabość, lubię jak gra, ale porażki trzeba przyjmować po męsku, a ich przyczyn zawsze należy w pierwszej kolejności szukać u siebie. Kiedy Smuda przeszkodziłby tej drużynie wygrywać? Gdyby zdjął Lewandowskiego i Błaszczykowskiego. Czy to zrobił? Nie. Miałeś chłopie koszulkę, buty, piłkę, miałeś boisko – trzeba było grać. Grać i wygrywać.

– Biletów nie mieli.

– No tak… Dużo rzeczy naopowiadał Robert, dał nawet lekkie wsparcie Kubie Błaszczykowskiemu w kwestii biletów, mówi coś o standardach światowych. Panowie, grałem w klubie, w którym zbyt wielu Polaków nie grało. I jakieś pojęcie o standardach światowych mam. Wiecie, jak wyglądały standardy w Juventusie? Tak, że dostawałem jeden karnet dwuosobowy i mogłem kupić do pięciu biletów na mecz. Kupić. Jeśli je z odpowiednim wyprzedzeniem zarezerwowałem, to na koniec miesiąca opłata była odciągana z mojej pensji. Karnet i pięć płatnych biletów. A tu słyszę, że piłkarze domagają się standardów światowych, że im osiem biletów nie odpowiada. Gdyby skoncentrowali się na grze w piłkę – co jest standardem światowym, że piłkarz koncentruje się na grze – to byłoby dla wszystkich lepiej…

Boniek: – Napastnik niech przemawia golami!
Reklama

Cała ta sytuacja, cały ten zalew wywiadów uzmysławia jeszcze coś: wolę zawodników, przy których w szatni mogą fruwać krzesła, butelki, ale którzy uzewnętrzniają swoje emocje i mówią otwarcie, co sądzą. A gdy o problemach mówi się dopiero po porażce, gdy się wraca z wakacji i zwołuje konferencję prasowąâ€¦ Nie podoba mi się to. Powiem tak – mnie się podoba Lewandowski, który strzela bramki, a nie zwołuje konferencje. Tylko niech strzela ich więcej. Bo jaki ta konferencja miała cel? Popływał łódką, wrócił, wezwał dziennikarzy i ogłosił, że trener zepsuł Euro? To jest profesjonalizm? Nic nie rozumiem… Mówi Robert, że trener w przerwie meczu z Grecją ich uspokajał, a że trzeba było mocno zaatakować. Nie chcę się powtarzać, ale trener w przerwie meczu z Grecją to mógł iść na piwo. Było 1:0 i jedenastu na dziesięciu, trener niepotrzebny. Mógł wrócić po godzinie i spytać się o końcowy wynik. Skoro mieli grać tak samo jak grali w pierwszej połowie – to mogli grać. Pierwsza połowa była przecież dobra, prawda? Kto im bronił? A, zapomniałem… Zasunięto im dach…

– Z wypowiedzi piłkarzy wynika, że oni nie mają sobie praktycznie nic do zarzucenia, natomiast zawalili wszyscy wokół nich.

– Niestety, to przykre. Ja bym im zarzucił to, że nie stworzyli drużyny. W którym momencie było widać, że drużyny nie ma? Gdy trener wyrzucił Peszkę, jednego z kumpli. Wtedy normalny, zgrany zespół bije na alarm, to było „Okęcie” tych chłopaków, moment, w którym trzeba się postawić. To nowe „Okęcie” mogło ich scementować, a czy scementowało? Nie. Każdy patrzył tylko na czubek własnego nosa. Teraz mamy gadanie a to o Smudzie, a to o biletach… Ale wybaczmy im, to młodzi ludzie. Często popełniamy ten błąd, że traktujemy słowa jakiegoś piłkarza, np. Lewandowskiego, bardzo poważnie, jakby to nie wiadomo jaka persona przemówiła. A to przecież 23-letni chłopak, prawie dzieciak, czasami głupoty wygaduje. U nas funkcjonuje zasada, że każda gazeta musi mieć swój wywiad, ale pamiętajmy – to są często wywiady z dziećmi. Nie musimy tych słów traktować tak bardzo serio.

– Nowy trener powinien uważać na grupę trzymającą władzę w kadrze?

– Nie wydaje mi się, żeby Robert miał stanowić problem, on ze względu na umiejętności zawsze będzie stanowił atut… Wybaczmy tym chłopakom, że gadają bzdety. Niech robią to, za co ich cenimy – grają. Muszą tylko pamiętać, że drugi raz już im się nie zdarzy, że wszyscy uznają ich za takich fajnych jeszcze przed wygraniem meczu, bezrefleksyjnie. Zaczynają z innej pułapu, do tej pory szacunek kibiców reprezentacji dostawali za darmo, teraz muszą się napracować. Ale dobrze, do roboty. Lubimy ich oglądać, a nie czytać. Robert niech pamięta, że taka jest właśnie ścieżka kariery – piłkarza się najpierw ogląda, a potem czyta.

Najnowsze

Inne kraje

Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego

Braian Wilma
0
Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama