Tekst czytelnika: W świetle kamer i blasku dawnych gwiazd. Wembley FC rusza do boju o Puchar Anglii

redakcja

Autor:redakcja

12 lipca 2012, 09:24 • 4 min czytania

Najbliższe tygodnie będą okresem największej chwały w ponad sześćdziesięcioletniej historii londyńskiego Wembley FC. Oto bowiem na małym klubie z północno-zachodniej części miasta, który na co dzień rozgrywa mecze w Combined Countries League (dziewiąty poziom rozgrywek), skupi się uwaga wiodących mediów, a osiągane wyniki z pewnością będą śledzić nawet ci, którzy dotychczas nie mieli zielonego pojęcia o jego istnieniu. Wszystko za sprawą nietuzinkowego pomysłu, który – przy wsparciu bogatego sponsora – okazał się jak najbardziej możliwym do zrealizowania.
Od nowego sezonu barwy „The Lions” będzie reprezentować pięciu zawodników znanych niegdyś nie tylko na Wyspach Brytyjskich, ale i na całym świecie. Piłkarską emeryturę przerwał były reprezentant Argentyny i boiskowy kolega Diego Maradony, wicemistrz świata z 1990 roku, 45-letni dziś Claudio Caniggia. To samo uczynił 40-letni Brian McBride, mający na swoim koncie prawie sto występów w drużynie narodowej Stanów Zjednoczonych. Na boisko wrócą także byli gracze Arsenalu: 45-letni Martin Keown i najmłodszy z całego grona 39-letni Ray Parlour, oraz legenda Chelsea, Graeme Le Saux, liczący sobie już czterdzieści trzy wiosny. Co ważne, cała piątka będzie broniła barw Wembley FC tylko i wyłącznie w spotkaniach Pucharu Anglii. Wszystkiemu z perspektywy ławki trenerskiej będzie przyglądał się dobiegający pięćdziesiątki David Seaman, którego mianowano trenerem bramkarzy.

Tekst czytelnika: W świetle kamer i blasku dawnych gwiazd. Wembley FC rusza do boju o Puchar Anglii
Reklama

Sprawcą całego „zamieszania” jest producent piwa ze Stanów Zjednoczonych, firma Budweiser, która w marcu tego roku została sponsorem londyńskiej ekipy. – Klub ma niesamowite dziedzictwo i historię. Chcemy pomóc im spełnić marzenia – powiedział przedstawiciel amerykańskiego koncernu, Jason Warner. – Ulepszenia, które tu wprowadzimy zaprezentują nasze plany działania dla futbolu amatorskiego w Wielkiej Brytanii. Planujemy stworzenie programu dotacji, na którym skorzystają też inne małe kluby – dodał Iain Newell, pełniący w Budweiser funkcję dyrektora marketingu.

Nawiązanie współpracy spotkało się z dezaprobatą i krytyką ze strony fanów wielu amatorskich zespołów. Uważali oni za niesprawiedliwe, że na jeden z angielskich klubów zaczyna łożyć firma, która jest przecież… tytularnym sponsorem rozgrywek FA Cup. Wszelkie wątpliwości zostały jednak błyskawicznie rozwiane. – To nie jest sprawa związana z FA, lecz oddzielna umowa sponsoringu – przekonywał Budweiser. Sprzeciwu nie wniosła również federacja, która w zaistniałej sytuacji nie stwierdziła jakichkolwiek uchybień prawnych ani konfliktu interesów.

Reklama

Tymczasem w klubie wszyscy zacierają ręce i nie mogą doczekać się planowanego na sierpień startu w najstarszych klubowych rozgrywkach piłkarskich na świecie. W samych superlatywach wypowiada się menedżer Wembley FC, Ian Bates. – Taka inicjatywa przypomni ludziom o znaczeniu amatorskiej piłki nożnej, która przyczynia się do rozwoju tej dyscypliny w całym kraju.

Duży wkład w sprowadzenie byłych gwiazd na kameralny, mogący pomieścić zaledwie trzy tysiące widzów stadion Vale Farm miał z pewnością były selekcjoner reprezentacji Anglii, Terry Venables, który kilka miesięcy temu objął w klubie posadę doradcy technicznego. Nowym nabytkom, których średnia wieku wynosi… 42,5 roku, również udziela się optymizm i przyświecający całej idei cel. – Zawsze wierzyłem w istotę futbolu amatorskiego, więc kiedy dostałem taką propozycję, od razu się zgodziłem. Z niecierpliwością czekam na ponowną współpracę z Venablesem. Chcę pomóc utalentowanym piłkarzom osiągnąć swoje marzenia i zajść w turnieju jak najdalej – powiedział Ray Parlour, który jako gracz „Kanonierów” czterokrotnie sięgał po trofeum FA Cup.

„The Lions” w pełnym składzie przygotowują się do nowego sezonu. W niedzielę rozegrali sparing z występującym klasę niżej Feltham, który zakończył się wynikiem 1:1. Do rozpoczęcia boju o trofeum mają jeszcze sporo czasu. Pierwszy mecz, w którym rywalem podopiecznych Iana Batesa będzie Langford, zaplanowano bowiem na 11 sierpnia.

– Jeszcze rok temu graliśmy przy pustych trybunach, a klub staczał się w dół. Teraz czekają nas wielkie czasy – wierzy trener. Losy drużyny będą mogli na bieżąco śledzić widzowie amerykańskiej telewizji ESPN w dokumentalnej produkcji pod tytułem „Dream. On. The Journey of Wembley”. Symboliczny jest fakt, że legendarny stadion Wembley, na którym rokrocznie odbywa się finał FA Cup, jest oddalony zaledwie o dwa kilometry i doskonale widać go z obiektów Vale Farm. – Zasadniczo chodzi nam o to, żeby zagrać w finale na widocznym stąd Wembley i zdobyć trofeum – spuentował, z pewnością pół-żartem, Terry Venables.

MATEUSZ SOKOفOWSKI

Najnowsze

Inne kraje

Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego

Braian Wilma
0
Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama