Najbliższe wybory w PZPN wcale nie muszą być dla Grzegorza Laty bułką z masłem – o ile oczywiście pojawi się chociaż jeden poważny człowiek, który rzuci mu rękawicę. Poza wiecznym opozycjonistą Kazimierzem Greniem, głos zabrał Andrzej Padewski, prezes Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej (5 głosów podczas zjazdu plus głosy klubów z ekstraklasy i pierwszej ligi). Brawa dla Padewskiego, że nie bawi się w przesadną dyplomację i stanowczo pozycjonuje się po drugiej stronie barykady. Poniżej fragment wywiadu z Gazety Wrocławskiej.
– Nadal jest Pan w opozycji do Grzegorza Laty?
– Tak, jestem w opozycji wobec Laty, ale także wobec innych pozostałych kandydatów, którzy oficjalnie zgłosili swoje aspiracje (Ryszard Czarnecki, Zdzisław Kręcina – dop. PK). Nie ma takiej możliwości, żebym poparł któregoś z nich. Przyszedł czas na zmiany. My na dole, na szczeblu regionalnym, obrywamy przez to, jak nieudolny jest PZPN.
– Pan uchodzi za jedną z najważniejszych twarzy koalicji opozycyjnej wobec obecnej władzy. Kogoś jednak będziecie musieli poprzeć. Kiedy wyłoni się Wasz kandydat i kto nim będzie?
– To zostawiamy na później. Nasz kandydat wyłoni się w odpowiednim czasie, ale na pewno nie będę nim ja.
– A jak trzeba będzie wejść w układ z Latą, żeby znaleźć się w zarządzie…
– Absolutnie nie ma takiej możliwości.