Co powinien zrobić Michał Probierz? Przeprosić, zapłacić, trenować…

redakcja

Autor:redakcja

07 lipca 2012, 13:00 • 5 min czytania

Załóżmy, że Piotr Dziurowicz składając zeznania w prokuraturze mówił prawdę o Michale Probierzu. Jest to założenie rozsądne, bo przecież na podstawie jego właśnie zeznań do paczki trafiło mnóstwo osób, dodatkowo trudno uwierzyć, by Dziurowicz w 2005 roku miał dopuścić się konfabulacji na temat nieznaczącego wówczas piłkarza innej drużyny i ryzykować odpowiedzialność za składanie fałszywych zeznań. Kupy to by się nie trzymało. Powtarzam – załóżmy więc, że to prawda. Co powinien zrobić Michał Probierz? Jaką przyjąć postawę?
Iść w zaparte – można, ale pytanie, ile osób się przekona i dlaczego tak niewiele. Wydaje mi się, że w całej tej brudnej sprawie trener Wisły Kraków może zrobić tylko jedno. Powiedzieć: – To były takie czasy, że cała nasza liga była obrzydliwa, niestety nie udało mi się przejść przez to bagno suchą stopą. Bardzo żałuję, że brałem w tym udział. Tak jak pan Dziurowicz powiedział, za tamten mecz otrzymaliśmy do podziału 60 tysięcy złotych. Oddaję dwukrotność tej sumy, 120 tysięcy, na zakup piłek dla domów dziecka. Nic więcej zrobić nie mogę. Przepraszam. Jest mi bardzo wstyd.

Co powinien zrobić Michał Probierz? Przeprosić, zapłacić, trenować…
Reklama

I tyle. Przeszłość potrafi dogonić człowieka w najbardziej niespodziewanym momencie. Oczywiście, za każde takie zdarzenie kara się należy, ale tutaj nigdy nie znajdziemy dobrego wyjścia z sytuacji. Czy trener Probierz musi ponosić konsekwencje czynów piłkarza Probierza? Powinien. Ale w jakim stopniu? Jak długo? Czy mamy mu – jako trenerowi – przetrącić kręgosłup, tak jak kiedyś ten kręgosłup jemu – jako piłkarzowi – przetrąciło całe środowisko? Przecież nie grał w piłkę od małego, bo miał marzenie, że kiedyś będzie dość dobry, by ustawiać mecze. Ta machina wkręciła go dopiero później…

Dlatego moja rada dla Probierza – wyznanie win, skrucha i pokuta. Bez prokuratury, bez przymusu zewnętrznego. Własna. Tak mało ludzi rozmawia z kibicami szczerym językiem. Tak niewielu mówi: – Tak, dałem dupy i bardzo tego żałuję… Nawet Dariuszowi Wdowczykowi przychodzi to z trudnością. A, proszę mi wierzyć, taki język do nas trafia. Można Probierza złamać, skasować, można też udawać, że sprawy nie ma. Jedno i drugie wyjście nie jest dobre. Z problemami trzeba się mierzyć.

Reklama

Była ta nasza liga przez lata paskudna, niszczyła przyzwoitych ludzi. Niedawno nakręcono kapitalny serial „Krew z krwi”, chyba najlepsza polska produkcja, jaką kiedykolwiek oglądałem. W pewnym momencie można zaobserwować, jak wykonując nieznaczne ruchy, jak idąc na drobne kompromisy, posuwając się do przodu tylko po centymetrze główna bohaterka grzęźnie w mafijnym gównie coraz głębiej. Tak też działał futbol w Polsce. Powoli, powolutku sprowadzano cię na moralne dno i zanim się obejrzałeś, już byłeś jednym z nich. Często nie czułeś się z tym źle, miałeś zakrzywioną optykę.

Chcąc uczciwości, sami musimy być uczciwi – i uczciwie przyznać, że piłkarze, którzy dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat temu ustawiali spotkania mają solidne usprawiedliwienie. Usprawiedliwieniem był system, wymuszający podporządkowanie. Korupcja to zresztą nie jest piłkarski wymysł, bo była obecna wszędzie – na porodówce trzeba dać w łapę pielęgniarce, na egzaminie na prawo jazdy facetowi siedzącemu obok. I tak dalej. Piłka po prostu nie wybijała się z tej chujowej rzeczywistości na plus, chociaż bardzo chcieliśmy, by tak było. Piłkarze najpierw byli zmuszani do kręcenia, potem sami kręcili, przechodziło to niemal jak z ojca na syna. Szczęście mieli najlepsi, ci, którzy szybko wyjechali.

Jeśli Probierz jest winny – niech przeprosi, da swoją jedną wiślacką pensję na szczytny cel. I niech idzie do przodu, sam fakt, że „wszyscy wiedzą” będzie już stanowił spore obciążenie. Ale niech przeprosi. Ma to za sobą Jacek Zieliński (wręczał kopertę sędziemu), ma Robert Kasperczyk (ustawił mecz). Probierz jako trener będzie funkcjonował dalej, tak jak funkcjonują Zieliński i Kasperczyk. Tylko musi wyjść z tego z klasą. Udało to się wspomnianemu Kasperczykowi, który postawił na całkowitą szczerość.

Nie wiem, sam nie wiem… Biję się z myślami. Jutro mogę się zradykalizować i żądać dyskwalifikacji, pojutrze znowu włączy mi się może wyrozumiałość. To trudny temat. Sporo pisało się o Dariuszu Wdowczyku i o tym, czy powinien jeszcze być trenerem. Z jednej strony myślę sobie – tak, jest wyrok, kiedyś się kończy, można zaczynać nowe życie. Tak ten system działa. Ale z drugiej – czy to nie bez sensu, że Wdowczyk ze względu na korupcję w sporcie nie mógłby dzisiaj pracować jako taksówkarz, bo to tego potrzebne jest zaświadczenie o niekaralności, natomiast dalej może pracować… w sporcie? Czyż to nie absurd w czystej postaci? Nie ma na to mądrych.

Napisałem, że przeszłość potrafi człowieka dogonić w najmniej spodziewanym momencie. Zastanawiam się, co będzie za chwilę, gdy trenerem kadry zostanie Waldemar Fornalik. Czy będziemy przypominać żenujący finał Pucharu Polski z 2001 roku (liga za puchar) czy też w ogóle finisz tego sezonu, chociażby mecz z Amiką Wronki przełożony z 9 maja na 2 czerwca i wreszcie przez Górnika wygrany? O przekręcie w finale wiedzieli wszyscy, jeśli mnie pamięć nie myli, to kibice szybko opuścili trybuny, wznosili ironiczne okrzyki. Wiedział też Fornalik, bo wiedzieć musiał – ale czy jako młody trener mógł coś zrobić? Nawet jeśli wtedy miał za krótki staż, by zareagować, to czy w kolejnych miesiącach i latach czyścił szatnię z chwastów? Zdaje mi się, że nie – że z patologią w Zabrzu chciał walczyć Komornicki, ale piłkarze zrobili z niego wariata i pogonili… Właśnie, Komornicki a Fornalik. Może w polskiej rzeczywistości trener po prostu musiał iść na zgniłe kompromisy? W każdym razie to są pytania, na które Fornalik jako selekcjoner też będzie musiał odpowiedzieć – bo będzie prześwietlany bardziej niż kiedykolwiek podczas kariery. I nie ma co się na to obrażać.

Będziemy teraz bawić się teczkami, co chwilę komuś jakaś wypadnie, zaczniemy wertować i dokopiemy się do starych faktów…

Sprawa Probierza pokazuje jeszcze jedno – jak idiotyczna jest ta granica wyznaczona na 1 lipca 2003 roku. Robiłeś to samo 30 czerwca, co 2 lipca – a odpowiedzialność jakże inna. Wąsaci macherzy sprzed dwóch dekad (no, z roku 2000) śmieją nam się w twarz…

stan

* * *

Oświadczenie Michała Probierza: W związku z pojawiającymi się informacjami prasowymi dotyczącymi jakoby moich działań korupcyjnych informuję, że powyższe działania nigdy nie miały miejsca. Ze względu na charakter informacji, to jest jest rzekome zeznanie pana Dziurowicza podczas jego przesłuchania, co za tym idzie brak dostępu do materiałów śledztwa, nie potrafię się na tym etapie odnieść do wiarygodności i rzetelności tych informacji. Waga zarzutów nie pozwala pozostawić mi tej sprawy bez nadania jej dalszego biegu, o ile dostępne będą jakiekolwiek środki ochrony prawnej. Dalsze decyzję podejmę po konsultacji z prawnikiem.

Słabe. Bardzo słabe. Michale, skrucha zamiast buty. Naprawdę. Czasami trzeba przystopować.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama