Georgios Tzavellas: Wrócimy jeszcze silniejsi. Młodzi są głodni sukcesu

redakcja

Autor:redakcja

04 lipca 2012, 23:04 • 4 min czytania

– Polska nie odbiega niczym od zachodu Europy. Wręcz przeciwnie, tak świetnej organizacji chyba jeszcze nie widziałem. Sporo mówiło się u nas o tym, że wasze stadiony są niebezpieczne, ale to bzdura. Polscy kibice są fantastyczni – mówi obrońca reprezentacji Grecji, na co dzień występujący we francuskim AS Monaco, Georgios Tzavelas.
Euro już za nami. Trudno powrócić do rzeczywistości?

Georgios Tzavellas: Wrócimy jeszcze silniejsi. Młodzi są głodni sukcesu
Reklama

– Mimo, że wróciliśmy dawno do kraju, wciąż czuć jeszcze lekką gorączkę związaną z mistrzostwami. Ale nie jest to męczące – wręcz przeciwnie, podoba mi się. Przed turniejem nie byłem aż tak rozpoznawalny na ulicach, to miłe. Generalnie, atmosfera w naszej ojczyźnie uległa pewnej poprawie. Fajnie, że mogliśmy dołożyć do tego swoją cegiełkę. Cieszę się, że ktoś docenia naszą ciężką pracę.

Zmieniłeś swoje zdanie o Polsce?

Reklama

– Wasz kraj jest piękny. Wschód kojarzył mi się do tej pory z zacofaniem, ale teraz faktycznie, mam inną opinię. Polska nie odbiega niczym od zachodu Europy. Wręcz przeciwnie, tak świetnej organizacji jeszcze chyba nie widziałem. Sporo mówiło się u nas o tym, że wasze stadiony są niebezpieczne, ale to bzdura. Polscy kibice są fantastyczni.

Jaki był twój indywidualny cel przed inauguracją Euro?

– Mógłbym powiedzieć banalnie: wyjście z grupy. Ale jestem człowiekiem, który unika drogi na skróty. Moim celem było uszczęśliwienie greckiego narodu. Nasz kraj jest pogrążony w kryzysie, dobrze jest sprawić radość milionom rodaków. W moim przypadku to daje większą satysfakcje niż pieniądze, których i tak zarobiłem już całkiem sporo. Oczywiście, dla każdego z nas możliwość pokazania swoich umiejętności jest czymś fajnym, bo dzięki temu można wpaść w oko trenerom najsilniejszych klubów, ale transfer powinien być efektem dobrej postawy, a nie głównym celem.

Wygrany mecz z Rosją to twój największym dotąd, indywidualny sukces?

– Zdecydowanie. Byłby jeszcze większy, gdyby udało mi się zdobyć bramkę z wolnego, ten słupek cały czas siedzi w mojej głowie, ale trudno. Ważne, że awansowaliśmy do ćwierćfinału.

Myślałem, że wskażesz inny moment…

– Wiem do czego pijesz. Dwa lata temu grając w Eintrachcie udało mi się strzelić gola z 73 metrów, który do dziś jest rekordem Bundesligi. Co ciekawe, między słupkami Schalke 04 stał wówczas Manuel Neuer, czyli ten sam bramkarz, który bronił w przegranym przez nas meczu z Niemcami.

Miałeś ten obrazek przed oczami, kiedy przyszło do ponownego starcia?

– Jasne, przewijało się to przez głowę, chociaż wiedziałem, że więcej tego nie powtórzę. Taka bramka pada raz na 10 lat. Zdobyłem ją wtedy – nie ukrywam – zupełnym przypadkiem. Zamierzałem zagrać daleką piłkę, a nie strzelać. Co ciekawe, adresatem podania był mój rodak Theofanis Gekas, a krył go Kyriakos Papadopoulos. Przed ćwierćfinałowym meczem żartowaliśmy sobie, żebym wszystkie piłki adresował do Gekasa.

Czuliście, że Niemcy są nie do przejścia?

– Było nam przykro, że to koniec naszej przygody, ale prawda jest taka, że Niemcy byli od nas lepsi. Dobrze, że strzeliliśmy im chociaż te dwa gole, nie było kompromitacji. Zostawiliśmy po sobie niezłe wrażenie.

Często porównuje się was do legendarnej kadry z 2004 roku.

– Tak, i jest to trochę męczące, bo dzisiejsza reprezentacja nie ma nic wspólnego z tamtą. Gramy innym systemem, o sile drużyny stanowią inni piłkarze, mamy nowego trenera, sztab szkoleniowy.

Debiutowałeś za kadencji Otto Rehhagela. Co łączy go z Fernando Santosem?

– Obaj są fachowcami i… Obaj nie znają greckiego (śmiech). Ale nie ma to znaczenia. Santos jest dla nas autorytetem i będzie nim aż do zakończenia kariery.

W trakcie triumfu Greków miałeś 16 lat. Jak wspominasz tamten turniej?

– Byłem wtedy bardzo młody i nie przypuszczałem, że kiedykolwiek dostane szansę w poważnej piłce. Finałowy mecz oglądałem razem z kolegami w kawiarni, wcześniejsze śledziłem na spokojnie w domu. Zresztą do dzisiaj wolę oglądać mecze w samotności, by móc skupić się na grze.

Czujecie, że wynik osiągnięty w Polsce i na Ukrainie był szczytem waszych możliwości?

– Mam nadzieję, że nie. Jest wielu nowych, zdolnych zawodników, którzy w najbliższej przyszłości dostaną swoją szansę. W porównaniu z mundialem w RPA zrobiliśmy duży skok do przodu. Mamy podstawy żeby wierzyć, iż za dwa lata uda nam się zajść jeszcze dalej. Do kadry pukają młodzi. Oni też są głodni sukcesu.

RADOSفAW BUDNIK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama