– Włosi są teraz przestraszeni, ale sami zawalili. Grając tak dobrze w pierwszej połowie, nie można prowadzić do przerwy tylko 1-0. Bo w drugiej połowie to oni umarli! – mówi dla Weszło Zbigniew Boniek po pierwszym czwartkowym spotkaniu.
Remis z Chorwacją jest dla Włochów porażką?
Dla Włochów jest to przede wszystkim wynik bardzo, bardzo ciężki. Może się okazać, że – przy dzisiejszym zwycięstwie Hiszpanów – zabraknie im punktów do awansu. I to nawet wtedy, jeśli ograją Irlandię i będą mieli ich pięć. Za kilka dni może się okazać, że to koniec drużyny Prandelliego na Euro. Włosi są teraz przestraszeni, ale sami zawalili. Grając tak dobrze w pierwszej połowie, nie można prowadzić do przerwy tylko 1-0. Bo w drugiej połowie to oni umarli!
Chcieli bronić wyniku, bardzo się cofnęli.
Moim zdaniem, nie wytrzymali fizycznie. Nie byli w stanie przeprowadzić szybkich ataków, nadziewali się na kontry, za którymi nie mogli nadążyć. To był efekt dużego zmęczenia.
Włosi sami komplikują sobie sytuację, bo ten mecz powinni wygrać. I to już po 45 minutach.
Dokładnie, powinni pokonać Chorwatów bez najmniejszych problemów.
Błąd przy golu Mario Mandzukicia popełnił Giorgio Chellini. Nie sięgnął piłki tak, jak wczoraj Pepe.
Identyczne sytuacje. Chellini rozgrywał dobre spotkanie, był pewnym punktem Włochów, ale zdarzyło mu się nie upilnować rywala. Zabrakło mu dwóch metrów do Mandzukicia, a temu to w zupełności wystarczy. Taka jest piłka, że jak się umiera przez całą drugą połowę, popełnia takie błędy, to trudno jest wygrać. A Chorwatów wypada jedynie pochwalić, że się nie poddali, że walczyli do samego końca.
Pan mówi o tym, że Włosi umierali, a Emanuele Giaccherini przebiegł w meczu prawie 13 kilometrów.
To jeszcze o nim nie świadczy. Włosi grają ustawieniem 3-5-2, a Giaccherini pełni akurat taką rolę, że musi pomagać i z przodu, i z tyłu. To młody chłopak, więc byłoby dziwne, gdyby nie miał siły biegać. Od samego początku był to jego duży atut.
Gol Andrei Pirlo z rzutu wolnego to stadiony świata. Zresztą, on do spółki z Claudio Marchisio wykonali w środku pola kawał dobrej roboty.
Pirlo był najjaśniejszym punktem tej drużyny, do tego piękna bramka. Grał z głową, podejmował mądre decyzje. Niewiele można mu zarzucić. Również za jego sprawą Włosi w pierwszej połowie dominowali w środku pola, zamknęli Chorwatów na własnej połowie i dochodzili do sytuacji. Niesamowitą sytuację miał właśnie Marchisio. Po przerwie zobaczyliśmy jednak inną drużynę i w tej chwili Włosi drżą o awans.
Znów zawiódł, znów nie spełnił oczekiwań Mario Balotelli.
Jego potencjał jest znacznie większy, niż to, co obecnie pokazuje. A pokazuje niewiele. Taki Balotelli Włochom nie pomoże.
Rozmawiał PIOTR TOMASIK