Z wizytą u Włochów: Prandelli, Ferrara, Tommasi i Boniek komentują Euro

redakcja

Autor:redakcja

11 czerwca 2012, 19:38 • 5 min czytania

Kilkanaście godzin po meczu z Hiszpanią wybraliśmy się do „Casa Azzurri, czyli miejsca, w którym na co dzień – aż do zakończenia turnieju – toczy się medialne życie reprezentacji Cesare Prandellego. Włoska federacja zbudowała w Centrum Kultury Rotunda w Krakowie prawdziwą twierdzę, jakby co najmniej chciała zostać w Polsce przez kilka najbliższych miesięcy. Całe dwa piętra zajęte. Dwie sale konferencyjne, wszędzie niebieskie ściany, postery zawodników i emblematy „calcio” – nawet na zewnętrznej elewacji budynku. Do tego mini-bar z kilkoma sofami i wyjściem na świeże powietrze. Wszędzie masa dziennikarzy. Głównie Włochów, ale nie tylko. Spotkaliśmy nawet reporterów Al Jazeery i jednego Chińczyka, który, co ciekawe, perfekcyjnie mówił po włosku.
Pierwsze wrażenie – świetne, ale już po kwadransie spędzonym w tym ulu można mieć dosyć. Wszystko dzieje się typowo po włosku, czyli najczęściej bez planu. Pytamy jakąś młodą hostessę o konferencję. Mówi, że będzie. Miała zacząć się po czternastej, ale właściwie to nie wiadomo, kiedy się rzeczywiście odbędzie. Prawie nikt nie mówi po angielsku, włącznie z rzecznikiem federacji, który na każde pytanie najchętniej odpowie po włosku. Można się poczuć jak na Węgrzech – zamówić sobie naleśniki i dostać kurczaka. Ale ok, nie mamy pretensji, Włosi tak mają.

Z wizytą u Włochów: Prandelli, Ferrara, Tommasi i Boniek komentują Euro
Reklama

Image and video hosting by TinyPic

W końcu, jakoś chwilę po 15, pojawia się Cesare Prandelli. Przez kolejne czterdzieści minut w sali konferencyjnej trwa rozkładanie włoskiej drużyny na części pierwsze. To znaczy – rozkładać próbują dziennikarze, bo Prandelli choć odpowiada miło i sympatycznie, to jak zwykle tak, żeby nie powiedzieć za wiele. Pytanie za pytaniem… Balotelli, Di Natale, De Rossi, Balotelli, Chorwacja, Irlandia – tematy przewijają się jeden po drugim. Towarzystwo odrobinę rozluźnia reporter hiszpańskiego „Punto Pelota”, aż trzeba uciszać salę, żeby można było zadać kolejne pytanie. W końcu zgłasza się nawet jakiś Francuz i pyta czy Prandelli również uważa, że… reprezentacja „trójkolorowych” jest sexi.

Reklama

Selekcjoner Włochów jeszcze raz krótko podsumowuje spotkanie z Hiszpanią. Jest względnie zadowolony, szczególnie z pierwszej połowy, kiedy jego piłkarzom udało się stworzyć kilka okazji. Twierdzi, że póki co w ogóle nie myśli o Irlandczykach, bo najpierw czeka go mecz z Chorwacją, a to poważna przeszkoda. – Musimy wygrać z nimi za wszelką cenę. Zadecydują detale. Jestem pewien, że będzie to najważniejsze spotkanie w całej grupie, które poniesie nas w jedną, albo w drugą stronę. Chorwaci są nieprzewidywalni. Stać ich na to, by zmieniać systemy gry. W jednej połowie grać jednym ustawieniem, w drugiej przejść już na inny – cierpliwie tłumaczy Cesare Prandelli.

Image and video hosting by TinyPic

W końcu daje się wciągnąć w rozmowę o Balotellim. – Mario jest 22-letnim dzieckiem. Prawdopodobnie na dobrej drodze do osiągnięcia dojrzałości – rzuca z ojcowską miną, ale i zdejmuje z niego część medialnej presji. – Nie może myśleć, że ma nam wygrać mecz za każdym razem, kiedy tylko dotknie piłki – dodaje Prandelli. Nie chce dywagować, czy warto w kolejnym meczu zdecydowanie postawić na Di Natale.

Image and video hosting by TinyPic

W „Casa Azzurri” pojawia się też kilku byłych reprezentantów Włoch i Zbigniew Boniek, którzy razem z włoską federacją i firmą PUMA promują projekt „Puma Talento nel DNA” – dotyczący szkolenia młodzieży. Kolejna konferencja. Od początku do końca po włosku, bez tłumaczenia. Dziennikarz jakiejś angielskiej stacji trzy razy domaga się komentarza w sprawie Balotellego, ale Damiano Tommasi, Ciro Ferrara i Luigi di Biagio tylko kręcą głowami. Odpowiedź nie pada.

Ciro Ferrarę, obecnego selekcjonera włoskiej kadry U-21, udaje nam się namówić na krótką rozmowę…

– Włosi zagrali dobry mecz – mówi – Szczególnie w pierwszej połowie, kiedy stworzyliśmy sobie kilka okazji do strzelenia gola. Nie ma sensu krytykować drużyny, to było ciekawe widowiska. Oba zespoły, i Hiszpanie, i Włosi pozostają w grze. Mogą optymistycznie patrzeć na kolejne spotkania z teoretycznie słabszymi rywalami.

Spodziewał się pan, że żadna z drużyn nie zechce podjąć ryzyka i zagrać otwartej piłki?
– Widać było, że to dopiero pierwszy mecz w grupie, że nie jest to jeszcze faza „knock-out”, gdzie można wypaść z turnieju. I Hiszpanie, i Włosi zagrali zachowawczo. To zespoły na podobnym poziomie, nikt nie chciał się wychylać. Torres wprowadził trochę ożywienia, ale remis nie powinien martwić ani jednych, ani drugich.

Prandelli powinien zaufać Balotellemu, który wczoraj ewidentnie zawiódł?
– Di Natale dał świetną zmianę i selekcjoner na pewno to doceni, ale jak go znam, to Balotellego nie skreśli. Za długo pracował na swoją markę, miał zbyt dobry sezon, by po jednym meczu nie brać go pod uwagę przy ustalaniu składu. Włosi cały czas w niego wierzą, to nieprzewidywalny napastnik.

Zgadza się pan ze Zbigniewem Bońkiem, który twierdzi, że macie na tyle silną drużynę, że afery we włoskiej piłce, jak ta ostatnia, korupcyjna, nie mają najmniejszego wpływu na reprezentację?
– Oczywiście. Kadra Włoch jest na tyle wielkim zespołem, że nawet jeśli federacja ma jakieś problemy, to zawodnicy potrafią się od tego odciąć. Spokojnie. Przyjechali do Polski na Euro i na pewno mają czyste głowy, skupiają się na kolejnych rywalach. Afery w największym stopniu rozdmuchują media. Zapewniam, że w głowach zawodników nie siedzą tak głęboko.

***

Damiano Tommasi, będący dziś szefem Włoskiego Związku Piłkarzy, jest jeszcze bardziej optymistyczny. – Zagraliśmy świetnie, przeciwko głównemu, najtrudniejszemu przeciwnikowi. Wynik jest sprawiedliwy, nawet Hiszpanie wypowiadali się o naszej grze w samych superlatywach.

***

Obaj każde trudniejsze pytanie postanowili kwitować uśmiechem i odsyłać… na drugie piętro, na konferencję Prandellego. Najbardziej oblegany był więc Boniek, który udzielił kilku wywiadów, a gdyby władał jeszcze paroma innymi językami, musiałby pewnie udzielić kolejnych dziesięciu albo piętnastu. – Znajomi z Włoch mówią mi teraz: „Zibi, nie wiedzieliśmy, że Polska jest takim krajem. Dynamicznym i pozytywnym. Podoba nam się – mówi Boniek. – Niestety, widzę dziś w kraju jakiś spadek nastrojów i do końca nie rozumiem z czego on wynika, dlaczego tak nagle? Po remisie z Grekami? My, Polacy, najpierw tworzymy optymizm bez pokrycia, pompujemy balonik, a potem w sekundzie przechodzimy na drugą stronę barykady.

– Poczekajmy do meczu z Rosją. I nie róbmy wokół tego meczu politycznej atmosfery. Uważam, że wywieranie takiej polsko-rosyjskiej presji, doszukiwanie się konotacji historycznych, tworzenie tej całej psychozy, jest nie na miejscu – przekonywał Boniek.

***

Chociaż naszym dzisiejszym odkryciem i tak okazał się Angelo Di Livio. Na konferencję PUMY wprawdzie nie przyszedł, później miał wziąć udział w meczu polskich i włoskich juniorów (pewnie był, zrezygnowaliśmy z tej atrakcji na rzecz meczu Francja – Anglia), za to został rozpoznany pod Rotundą przez kilku studentów. Chętnie robił sobie z nimi zdjęcia, choć z trudem chował do kieszeni… odpalonego papierosa.

PAWEف MUZYKA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama