Kozaki i patałachy czwartego dnia turnieju: Szewczenko i dziennikarze The Sun pozamiatali…

redakcja

Autor:redakcja

11 czerwca 2012, 22:48 • 3 min czytania

Nie trzeba chyba wiele tłumaczyć. Kto zasłużył na pochwałę, błysnął formą, kto nas pozytywnie zaskoczył, a kto dał dupy po całości… Nominacje w dwóch kategoriach, jak w tytule: kozaków i patałachów czwartego dnia turnieju. Typy zbiorowe, jak zobaczycie poniżej, również niewykluczone.
KOZAKI

Kozaki i patałachy czwartego dnia turnieju: Szewczenko i dziennikarze The Sun pozamiatali…
Reklama

Andrij Szewczenko

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Bill Shankly powiedział kiedyś, że forma jest czasowa, a klasa wieczna. W przypadku Szewczenki cytat pasuje jak ulał. Ukrainiec zawodził, kaleczył większość zagrań i nie przypominał siebie przez cały sezon w Dynamie Kijów. Na mistrzostwa jednak musiał pojechać, choć zdawało się, że bardziej jako wizytówka, żywy pomnik kadry. Dziś udowodnił, że tenże pomnik ma bardzo stabilne fundamenty, a rasowy snajper nigdy nie traci swojego instynktu. Pomyśleć, że parę miesięcy temu oglądał sparingi reprezentacji z ławki, niemal pogodzony z rolą zmiennika. Dziś został autorem dwóch goli i ojcem pierwszego, historycznego zwycięstwa swojego kraju w mistrzostwach Europy.

Samir Nasri

Image and video hosting by TinyPic

Przy Szewczence jest tylko… pół-kozakiem. Ale jeśli mamy kogoś wyróżnić z ekipy „Trójkolorowych” – nie mamy wyboru, niech będzie Nasri. Francuz czuje się jak ryba w wodzie w towarzystwie Benzemy i Ribery’ego i daje nadzieje na zrealizowanie skromnego celu, czyli na awans do ćwierćfinału. W starciu z Anglią precyzyjnym strzałem oszukał tego, który teoretycznie powinien być gotowy na jego każdy najmniejszy popis – Joe Harta, z którym gra w Manchesterze City.

Dziennikarze „The Sun”

Image and video hosting by TinyPic

Anglicy i odwaga? Nie dzisiaj, skoro momentami próbowali powstrzymać Francuzów murarką i ustawieniem… 1-9-1. Skoro kadrowicze nie mieli jaj, to wyręczyli ich kibice-dziennikarze. Ci wywinęli minionej nocy odważny numer, którego nie powstydziliby się komicy z Monty Pythona. Rzutnik i inwencja twórcza zaowocowały wyświetleniem angielskiej flagi na dwóch najbardziej symbolicznych paryskich budowlach – Wieży Eiffla i Łuku Triumfalnym. Napis „Come on England” zadziałał jednak na flegmatycznych Francuzów jak płachta na byka – ekipa „The Sun” cel osiągnęła, ale parę minut po zajściu zgarnęła mandaty.

PATAفACHY

James Milner

Image and video hosting by TinyPic

„Synowie Albionu” grają w ostatnich latach na wielkich turniejach o pietruszkę, ale na własne życzenie, bo nie stać ich na nic więcej. Milner to z kolei przykład świadczący o niepohamowanym regresie wyspiarskiej, reprezentacyjnej piłki. 26-latek przez cały mecz miał bowiem jedno udane zagranie. OK, pół zagrania, kiedy w końcówce meczu puścił mocną piłkę wzdłuż pola karnego Francuzów, którą wybito na rożny. Kompromitacją była natomiast jego akcja z pierwszej połowy, kiedy wyszedł oko w oko z Llorisem, minął go i uderzył w boczną siatkę. Mamy wrażenie, że lepiej wypadłby Stewart Downing – gość, który przez cały sezon zanotował w Liverpoolu 0 asyst i 0 goli w lidze, ale przynajmniej dogrywał fajne piłki na treningach w Krakowie…

Florent Malouda

Image and video hosting by TinyPic

W kontekście zdobywcy tegorocznej Ligi Mistrzów zabrzmi to dziwnie, ale nie szkodzi. Malouda i Torres grają w Chelsea i w swoich reprezentacjach na kredyt – za nazwisko i ze względu na piękne wspomnienia. Francuz zaskarbił sobie sympatię Laurenta Blanca najwyraźniej jeszcze kilka lat temu, kiedy z kadrą sięgał po srebro na mundialu w 2006 roku. Od tego czasu nie wniósł w szeregi „Tricolores” nic, z czego mógłby być dumny. Dziś odstawał zdecydowanie od partnerów, ale i od większości przestraszonych, cofniętych do obrony Anglików. Poziom Milnera.

FILIP KAPICA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama