Andrzej Juskowiak: – Portugalczycy chętnie wzięliby Lewandowskiego

redakcja

Autor:redakcja

10 czerwca 2012, 00:09 • 5 min czytania

– Zmęczenie jest duże i łatwiej jest zatrzymać Ronaldo w reprezentacji, niż Ronaldo w Realu Madryt. Ktoś mógłby się zastanawiać dzisiaj – „jak on nastrzelał tyle bramek w lidze hiszpańskiej”, ale to jest po prostu kwestia zmęczenia. Potwierdza zresztą to co każde kolejne mistrzostwa, czy świata, czy Europy, że te gwiazdy niekoniecznie błyszczą po bardzo ciężkich meczach w klubie. Oby ten stan był tylko na początku – opowiada Andrzej Juskowiak.
Czy to miała być ta bardzo efektowna grupa śmierci?
Jeśli chodzi o mecz Holandia – Dania scenariusz był ustalony już przed spotkaniem i aktorzy z obu zespołów trzymali się swoich ról. Holendrzy starali się strzelić gola, czasem nawet nieco zbyt egoistycznie, zamiast podać lepiej ustawionemu partnerowi samemu decydowali się na uderzenia. Przodował w tym Robben, który już w ogóle ma spuszczoną głowę i patrzy tylko gdzie jest jego najbliższy przeciwnik, by minąć go i oddać strzał na bramkę. Holendrzy chyba zbyt arogancko podeszli do tego meczu, liczyli, że uda im się wygrać bez większego wysiłku, tymczasem Duńczycy mieli kolektyw. Bardzo mi się podobał ten zespół, grał trochę a’la Grecja, nie było słabego punktu, potrafili się bronić. To następna analogia z Grekami – też wystarczył im szybki zawodnik, który rozstrzygnął o losach meczu. Jeden balans ciałem i sytuacja sam na sam. Jest recepta na ten futbol totalny naśladujący Barcelonę – wiele podań, kontrola czasu posiadania piłki – to ładnie wygląda, ale nie jest skuteczne.

Andrzej Juskowiak: – Portugalczycy chętnie wzięliby Lewandowskiego
Reklama

Niemcy – Portugalia?
Oba składy wyszły bardzo asekuracyjnie, z dużym skupieniem, przede wszystkim by nie stracić gola. Portugalczycy nie zdziwili – oni ostatnio grali słabo, przede wszystkim w meczu z Turcją. Brakowało im pewności, wiedzieli, że grają z zespołem dobrze dysponowanym, z aspiracjami na zwycięstwo w całym turnieju. Dopiero po stracie gola zaczęli grać odważniej, jakby odpuściło spięcie. Niemcy z kolei mozolnie budowali te akcje, to nie był ten zespół niemiecki z ostatnich trzech, czy czterech lat, gdy grali z rozmachem.

Kto bardziej zawiódł? Skrzydłowi, Nani i Cristiano Ronaldo, który wsławił się głównie przemeblowaniem swojej fryzury w przerwie meczu, czy może Podolski?
Podolski nie miał swojego dnia, ale to cały zespół niemiecki miał spore problemy z konstruowaniem akcji, one się nie zazębiały, było dużo strat. Inna sprawa, że Portugalczycy bardzo dobrze się bronili, linia pomocy była bardzo dobrze dysponowana. Co tyczy się skrzydłowych – to chyba jest potwierdzenie, że na tym poziomie, kiedy ma się jedną, czy dwie gwiazdy – bardzo łatwo jest je zneutralizować. Niemcy, szczególnie w pierwszej połowie, dobrze podwajali krycie Ronaldo, raz była sytuacja, gdy dwóch Niemców blokowało na wślizgu strzał Portugalczyka. Dopiero, gdy Portugalia już straciła gola to Cristiano miał więcej miejsca, raz mógł strzelić z czystej pozycji z dwudziestu metrów i sam chyba był tym zaskoczony. Od jednego zawodnika na takim poziomie nie można za dużo wymagać, to już chyba niemożliwe by w pojedynkę decydował o wyniku meczu na poziomie reprezentacyjnym. Ale Portugalczykom brakowało też szczęścia – przy strzałach Pepe i tym fartownym kopnięciu Naniego, które mogło wpaść. Ta końcówka powinna jednak ich pokrzepić, okazało się, że mogą zdominować Niemców, którzy w ostatnich minutach wyglądali na bardzo wystraszonych.

Reklama

W ogóle to co zwracało uwagę to niesamowicie zorganizowana defensywa – Coentrao, Pereira, nawet Pepe – nie tylko bardzo skuteczni w defensywie, ale też groźni z przodu.
To się trochę pokrywa z grą napastników, Mullera i Podolskiego. Oni nie grali dzisiaj dobrze, zresztą Muller w ogóle jest bez formy, w tych ostatnich meczach Bayernu spisywał się poniżej oczekiwań. Ta ich słabsza gra pozwalała bocznym obrońcom włączać się do akcji ofensywnych. Pereira, ale przede wszystkim Coentrao potrafili się bujnąć i stworzyć przewagę. Bardziej jednak bym pochwalił Veloso, Meirelesa i Moutinho, ta trójka grała dzisiaj bardzo dobrze i Niemcy mieli ogromne problemy, by cokolwiek zdziałać w środku. Było kilka takich akcji, że próbowali klepać z prawej do lewej, z pierwszej piłki, ale dzisiaj bardzo pewnie zachowywała się defensywa, zresztą tak Portugalii, jak i Niemiec.

Pan wolałby grać przeciwko Hummelsowi, czy przeciwko Pepe, który dziś nie pokazał tej swojej słynnej, brutalnej strony?
Nie pokazał brutalnej strony przede wszystkim dlatego, że Pepe nie grał na Gomeza. Na niego jako pierwszy wychodził Bruno Alves, zresztą bardzo agresywnie, podobnie jak Pepe, i to właśnie on się nim skutecznie zaopiekował. Natomiast Portugalczycy mają olbrzymi problem z napastnikiem, nawet podczas tego ostatniego treningu w Opalenicy rozmawiałem z portugalskimi dziennikarzami, którzy strasznie narzekali, że zwyczajnie nie mają w tej chwili napastnika. Helder Postiga to jednak nie ta półka, widać było to doskonale, że pomocnicy go nie szukają. Oni wolą samemu wykończyć akcję, niż poszukać napastnika, nie mają do niego zaufania, nawet gdy się pokazuje na pozycje nie dostaje podań. Wygląda jakby był poza kolektywem, poza zespołem. Nelson zresztą wyglądał podobnie. W tej chwili Portugalczycy nie mają egzekutora, to jest duży problem, bardzo głośny w Portugalii. Teraz ktokolwiek by tam grał, będzie odtrącony… Dziennikarze zresztą przyznawali, że chętnie by wzięli Roberta Lewandowskiego, bardzo by im się tam przydał.

Jakieś typy co dalej w tej grupie? Dzisiejsze mecze, wyniki, ale przede wszystkim gra, chyba wywróciły do góry nogami wszystkie typy ekspertów…
Tak, ale to chyba dobrze. Będą wielkie emocje, faworyci nie wygrywają, niespodzianki zawsze są ciekawe dla kibiców. Z drugiej strony – widać już po tych zawodnikach, że mają za sobą długi sezon, szczególnie to da się wychwycić na pierwszych trzech, czterech metrach. Nie ma tego odejścia, tego dynamitu w nogach. Zmęczenie jest duże i łatwiej jest zatrzymać Ronaldo w reprezentacji, niż Ronaldo w Realu Madryt. Ktoś mógłby się zastanawiać dzisiaj – „jak on nastrzelał tyle bramek w lidze hiszpańskiej”, ale to jest po prostu kwestia zmęczenia. Potwierdza zresztą to co każde kolejne mistrzostwa, czy świata, czy Europy, że te gwiazdy niekoniecznie błyszczą po bardzo ciężkich meczach w klubie. Oby ten stan był tylko na początku, bo przecież mistrzostwa potrzebują takich zawodników, którzy albo przyjeżdżają jako gwiazdy, albo właśnie na mistrzostwach gwiazdami się stają.

Rozmawiał JAKUB OLKIEWICZ

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama