To już, dosłownie za moment. Jeśli wspomnieć, jak minęło te pięć lat od przyznania Euro do dnia dzisiejszego, to godziny, które dzielą nas od pierwszego gwizdka zdają się być sekundami. Jolanta Pieńkowska wystrojona w perukę opowiada w telewizji o awansie do półfinału. Marek Torzewski śpiewa „Do przodu Polsko” i nawet Antek Piechniczek opowiada bajki o Euro między prognozą pogody, a prezentacją kulinariów. Dziś nic nie jest takie jak zwykle. Właściwie jesteśmy już w tunelu, na huczącym od zgiełku Stadionie Narodowym. Kapitanowie witają się z sędziami. Jedni przybijają piątki, inni nerwowo przestępują z nogi na nogę. Zaczynamy!
Od tygodni zastanawiamy się: jacy naprawdę są ci Grecy? Czym mogą dzisiaj zaskoczyć i ile są w stanie pokazać? Zadajemy ciągle te same pytania, jako dziennikarze i jako kibice – czego, do cholery, się po nich spodziewać? Z ciekawością podsłuchujemy, co mówią o nich ludzie, którzy grecką piłkę znają znacznie lepiej od nas. Krzysztof Warzycha typuje remis. Opowiada o doświadczonym i zgranym teamie bez indywidualności. To samo Józef Wandzik. Obaj twierdzą, że Grecy wyjdą na boisko przede wszystkim, by nie stracić bramki. Przecież zawsze tak robią. Jest takie jedno ważne słowo, które zdaje się opisywać ich najlepiej. To słowo: kolektyw.
Gdyby na mistrzostwa musiał kwalifikować się każdy piłkarz z osobna, wypełniając jakiś limit, jak na olimpiadę, wielu Greków pewnie byśmy dziś na Euro nie oglądali. Ale jako zespół funkcjonują. Wyjściowe jedenastki nie są tajemnicą. Smuda swoją odkrył już wiele dni temu. Fernando Santos ukrywa tylko ostatnie detale. Ninis czy Salpingidis? A może Chalkias za Sifakisa?
Wyciągnęliśmy markery i jak Jacek Gmoch wyrysowaliśmy kilka strzałek (ok, żartowaliśmy, pożyczyliśmy je od Greków). A teraz porównajmy te formacje, jedną po drugiej. Pozycja po pozycji, by unaocznić sobie, czy Grecy naprawdę mają kim straszyć.
Wojciech Szczęsny vs. Michalis Sifakis
W kilku sparingach zagrał wprawdzie Chalkias, ale ostatnie prognozy typują w wyjściowym składzie Sifakisa. Tak naprawdę, nie robi to wielkiej różnicy. Grecy od czasów Nikopolidisa nie doczekali się bramkarza z prawdziwego zdarzenia, który potwierdziłby swoje aspiracje na międzynarodowej arenie. Ani jeden z trójki Sifakis, Chalkias, Tsorvas nie zaliczył pełnego sezonu w klubie. Dlatego krótko: każdy z nich jest przynajmniej o klasę lub dwie słabszy od Szczęsnego.
1:0
Łukasz Piszczek vs. Vasilis Torosidis
Piłkarz Olympiakosu to silny punkt greckiej defensywy. Szybki, zwrotny, potrafi zagrać ofensywnie. Ale Piszczek to dzisiaj „weltklasse” – zresztą niedawno mogliśmy się o tym przekonać w bezpośrednim starciu Borussii z Grekami w Lidze Mistrzów.
2:0
Marcin Wasilewski, Damien Perquis vs. Papastathopoulos, Papadopoulos
Duży kłopot dla… Dariusza Szpakowskiego, który pewnie niejednokrotnie nazwisk panów „P” użyje dziś zamiennie. Obaj stanowią mocny filar greckiej obrony, która nie traciła wielu bramek ani w eliminacjach do Euro, ani w większości meczów towarzyskich. Papastathopoulos rozegrał trzydzieści meczów w Werderze. Łapał dużo kartek, ale jednocześnie zbierał niezłe noty od dziennikarzy „Bilda” czy „Kickera”. Perquis, do którego jesteśmy zwyczajnie uprzedzeni, trochę ściąga w dół nasze notowania, dlatego 1:0 dla Greków.
2:1
Sebastian Boenisch vs. Jose Holebas
Nasz kolejny “ulubieniec” Boenisch kontra Holebas, znany od niedawna także jako… Josif Cholevas. Syn Greka i Niemki, do niedawna dysponujący tylko niemieckim paszportem. Gdy postanowił przyjąć propozycję z kraju ojca, Grecy momentalnie przerobili mu nazwisko według własnych standardów. Był podstawowym obrońcą Olympiakosu i zdaniem specjalistów od helleńskiej piłki – jednym z odkryć ostatnich rozgrywek. Główny jego minus: nie miał dotąd wielu okazji sprawdzić się na poważnym europejskich poziomie. Dlatego remis. Choć patrząc na aktualną dyspozycję Boenischa, z minimalnym wskazaniem na Greko-Niemca. Kuba Błaszczykowski powinien jednak przykładnie „wozić” Holebasa prawym skrzydłem.
3:2
Murawski, Polanski, Obraniak – Katsouranis, Karagounis, Maniatis
Kluczowa strefa na boisku. Po stronie Greków – ogromne doświadczenie. Katsouranis z Karagounisem znają się jak łyse konie. Razem zdobywali Euro 2004, razem regularnie grają w Panathinaikosie. Co ciekawe, jeśli Grecy wyjdą z grupy, Karagounis (117 meczów w kadrze) ma szansę pobić rekord ilości występów należący do Zagorakisa. Do kompletu dochodzi jeszcze znacznie młodszy Maniatis, zbierający niezłe recenzje w Olympiakosie. Największy minus całego tercetu to tempo rozgrywania akcji. Szczególnie dwaj pierwsi nie potrafią już wyraźnie przyspieszyć. Nie ma tego zrywu. Jak dla nas: remis.
4:3
Jakub Błaszczykowski vs. Dimitris Salpingidis
Salpingidis: kreatywny i ruchliwy skrzydłowy, który potrafi współpracować z Gekasem. I choć z jednej strony, Błaszczykowski to piłkarz od niego całościowo znacznie lepszy (dlatego punkt po stronie kadry Smudy), tak z drugiej – o pojedynki Boenischa z Grekiem mamy spore obawy.
5:3
Maciej Rybus vs. Giorgios Samaras
Z doniesień greckich dziennikarzy wynika, że na lewo za plecami Gekasa zagra właśnie piłkarz Celticu. Choćby z racji warunków fizycznych, raczej fałszywy napastnik niż typowy skrzydłowy. W drużynie Neila Lennona nieporównywanie istotniejszy piłkarz od Brożka (truizm, tak, wiemy), choć strzelił tylko cztery gole, będąc ustawianym na boisku właśnie tak, jak w kadrze – czyli nieco dalej od bramki rywali. W Maćku Rybusie po cichu dopatrujemy się pozytywnego zaskoczenia, bo chłopak jest ewidentnie w gazie, jednak nie przeceniamy pełni jego obecnych możliwości. Mały plus po stronie Greków.
5:4
Robert Lewandowski vs. Theofanis Gekas
Doświadczony Gekas: były król strzelców Bundesligi. Jedyny zawodnik w greckiej kadrze operujący stricte na szpicy, który nie stara się pracować w defensywie. W rundzie jesiennej utrzymywał przyzwoitą formę w drugiej lidze niemieckiej, później bez problemu odnalazł się w Samsunsporze. Ale ja ma to właściwie znaczenie, jeśli porównujemy go z Lewandowskim? Werdykt może być tylko jeden.
6:4
Za Grekami być może przemawia doświadczenie. Dla pięciu Polaków dzisiejszy mecz będzie przecież pierwszym bojem o punkty! Być może przemawia zgranie i kolektyw. Wszak aż ośmiu zawodników typowanych do pierwszego składu na co dzień występuje w lidze greckiej i aż pięciu – w tym trzech defensorów – w Olympiakosie. Jesteśmy jednak skłonni zaryzykować optymistyczną tezę: Fernando Santos na żadnej pozycji nie dysponuje zawodnikiem BARDZO WYRAٹNIE lepszym od swojego odpowiednika w zespole Smudy.
PAWEŁ MUZYKA
