Duma i tradycja. Szansa na ożywienie Primera Division

redakcja

Autor:redakcja

05 czerwca 2012, 09:25 • 6 min czytania

Pod koniec sezonu najwięcej uwagi przyciąga walka o mistrzostwo, o awans, będące kluczowe w powszechnej opinii. Wbrew niej, ważniejsze pojedynki odbywają się na dole tabeli. Twoja drużyna nie zdobyła mistrzostwa? Spróbuje za rok, nie jest to tragedia porównywalna do spadku z ligi, będąca katastrofą dla drużyny, niekiedy wręcz prowadząca do powolnej agonii, w okrutnych mękach. W takiej sytuacji przed pięcioma laty znalazła się Celta Vigo. Pobyt w gronie najlepszych drużyn Europy miał być zapowiedzią tłustych lat, a okazał się zwiastunem nadchodzącej tragedii.
Lata 2003-2007 były dla klubu oraz kibiców z Balaidos prawdziwym rollercoasterem emocji, zupełnie skrajnych. Debiut w Lidze Mistrzów i awans do 1/8 finału, spadek w tym samym sezonie. Następnie awans i zajęcie szóstego miejsca w Primera Division jako beniaminek, po roku znowu wygnanie na banicję. Takie sytuacje należą do rzadkości, ale słodkogorzkie cztery lata fani Celty zapamiętają na długo. Po drugim spadku nastały czasy pięcioletniej ciemności, z której klub ostatecznie wydostał się w ostatni weekend, choć momentami znacznie bliższe było pogrążenie się w odmętach niższych lig hiszpańskich…

Duma i tradycja. Szansa na ożywienie Primera Division
Reklama

Na dzień trzeciego czerwca i mecz z Cordobą z wypiekami na twarzy czekało całe Vigo. Przygotowania do święta, jakim jest powrót do Primera Division trwały przez cały tydzień, a skalę oczekiwania przedstawił zapełniony po raz pierwszy od kilku lat po brzegi stadion Balaidos. Mecz z Cordobą postronni kibice obserwowali jednak z wielkim niesmakiem, przypominając sobie słynne spotkanie RFN z Austrią podczas Mistrzostw Świata w 1982 roku. Prawdziwa parodia futbolu jaką zaprezentowali piłkarze obu drużyn położyła się nieco cieniem na święcie kibiców Celty. Zespół z Vigo do awansu potrzebował remisu, natomiast Cordobie skromny punkcik zapewniał grę w barażach o awans. Zawodnicy nie przemęczali się zbytnio na boisku, a bramkarze spokojnie mogli uciąć sobie 90-minutową drzemkę, której i tak nikt by nie zauważył. Zero strzałów na bramkę. Zero rzutów rożnych. Brak spalonych. Brak kartek. Nawet ewentualne spotkanie Barcelony ze Swansea mogłoby mieć problemy w pobiciu wymienionych 1591 podań w tym meczu. Jego przebieg świetnie ilustruje poniższy fragment.

Reklama

Przywołanie Barcelony nie jest przypadkowe. Na ostatni mecz sezonu w podstawowym składzie wybiegło aż siedmiu wychowanków. W całej kadrze zespołu znajduje się zaledwie dwóch obcokrajowców! Celta gra też zdaniem większości najciekawszy, najbardziej efektowny spośród wszystkich drużyn Segunda Division futbol, który w najwyższej lidze również powinien znaleźć spory aplauz publiczności. Rewolucja i obrócenie polityki klubu o 180 stopni wiąże się ze spadkiem drużyny w 2007 roku, do którego przyłożył rękę trenerski nieudacznik w osobie Christo Stoiczkowa. Zarząd poczynił spore inwestycje, by wrócić do elity już w kolejnym sezonie, lecz zespół totalnie zawiódł, zajmując 12. miejsce w lidze. Brak awansu, głównie wskutek nietrafionych zakupów spowodował olbrzymią dziurę w klubowym budżecie. W 2008 roku Celta Vigo była o krok od likwidacji. Ta sama Celta, która w XXI w. wchodziła z reputacją porównywalną do tej jaką ma dzisiaj Atletico Madryt. Ta Celta, mająca zdaniem Johana Cruyffa być „najlepszym i najpiękniej grającym zespołem w całej Europie”. Ledwie pięć punktów w 2009 roku uratowało stadion Balaidos od goszczenia trzecioligowych, często amatorskich piłkarzy. Klub przed ostatecznym zniknięciem uratował Carlos Mouriño, obecny prezes zespołu. „Zbawca Celty”, jak nazywają go fani przyczynił się do znaczego poprawienia sytuacji klubu. Szczególną sympatię zaskarbił sobie wyłożeniem siedmiu milionów euro na rzecz klubu w najtrudniejszym momencie z własnej kieszeni.

Oczywiście zdarzały się spięcia na linii prezes – kibice. Jednym z takich momentów była sprzedaż utalentowanego młodzieńca, Joselu, do Realu Madryt za marne 1,5 mln euro. Transfer był konieczny ze względu na sytuację budżetową Celty, którego reperkusje odczuwalne są aż do dzisiaj. Jeszcze w trakcie gry w Pucharze UEFA, w 2006 roku długi wynosiły ponad 50 mln euro. Dziś nawet dzień po awansie dyrektor naczelny, Antonio Chaves nie ukrywa, że Celta będzie głównie eksporterem piłkarzy do „lepszych klubów hiszpańskich oraz europejskich”. To gabinet księgowego jest najczęściej obleganym miejscem w siedzibie klubu.

Trzon obecnego zespołu stanowią od trzech lat szerzej nieznani zawodnicy oraz piłkarze z akademii – przejście na taki model było koniecznością, inaczej „Celestes” już dzisiaj nie byliby obecni na piłkarskiej mapie Hiszpanii. Od 2008 roku Celta nie wydała na zakup nowych piłkarzy nawet euro! Na eksporcie przez ten czas zarobiła ponad 4 miliony. Mało, głównie z tego względu iż co lepsi zawodnicy odchodzili na zasadzie wolnego transferu. Awans do Primera Division to przede wszystkim spory zastrzyk finansowy, choć nierówne zasady podziału z praw do transmisji TV zdecydowanie nie pomoże Celcie, która liczyć będzie mogła na groszowe pieniądze w porównaniu do możnych ligi.

Sytuację mogliby podratować kibice, lecz Ci w większości odwrócili się od swojego zespołu w trudnych chwilach. Średnia widzów w czasie pobytu w Segunda Division ledwo przekraczała 10 tysięcy, która jest niczym jak na ponad 30-tysięczny stadion. Aż do minionego sezonu frekwencja ani razu nie przekroczyła połowy pojemności obiektu. Kupno biletu oraz doping to najprostsze i najskuteczniejsze sposoby pomocy ukochanemu zespołowi. Pozostaje jedynie wierzyć, iż w Primera Division sytuacja się zmieni, a Balaidos będzie zapełnione po brzegi nie tylko na spotkaniach z Realem czy Barceloną. Przed obecnym sezonem władze Celty robiły wszystko by zachęcić mieszkańców Vigo do regularnych wizyt na stadionie – promocje i konkursy nie przyniosły spodziewanego efektu. Małym ukłonem w ich stronę jest projekt koszulki na nowy sezon.

Jej wzór tworzą imiona i nazwiska ponad dziesięciu tysięcy socios – każdy z nich może znaleźć się na trykocie. „Odwaga i serce. Duma i tradycja” głosi napis na nim. Trudno podejrzewać, na ile taki zabieg przyniesie efekt.

Celta zdobywając aż 85 punktów w 42 meczach ustanowiła trzeci wynik w historii drugiego szczebla rozgrywek w Hiszpanii – pierwszy należy do tegorocznego zwycięzcy, odwiecznego rywala, Deportivo La Coruna. Fani Primera Division po raz pierwszy od 2007 roku ujrzą derby Galicji w ramach tychże rozgrywek. Kluczową postacią w awansie został Mario Bermejo, człowiek nazwany przez Marcę „Władcą awansów” – przeżywał je wcześniej na własnej skórze z ekipami Xerez oraz Almerii. Budzi to podziw, a jednocześnie wątpliwości, czy będzie w stanie poradzić sobie na najwyższym poziomie rozgrywek, czy to wyłącznie król drugoligowych muraw. W barwach Xerez zdobył co prawda aż 12 bramek, lecz był to jego jedyny pobyt na boiskach najlepszych drużyn w Hiszpanii.

Fani Celty wspominając spadek w 2007 roku nieustannie czują się oszukani – ich zdaniem Levante, mające zapewnione utrzymanie odpuściło spotkanie Athleticowi; Baskowie wygrali spotkanie gładko 2-0 oddalając widmo pierwszego w historii klubu spadku. „Celestes” mieli zamiar przeprowadzić mini-remontadę, w stylu Zaragozy z minionego sezonu – dziewięć punktów w ostatnich trzech meczach nie wystarczyło jednak do utrzymania się. Musiało minąć pięć lat, Celta musiała zagrać w 212 spotkaniach drugiej ligi by wreszcie powrócić tam, gdzie jej miejsce – czeka ją 47. sezon w Primera Division. Fani już liczą na nawiązanie do czasów legendarnego „cara”, Alexandra Mostovoia oraz innych najbardziej znanych piłkarzy – któż by nie pamiętał Mazinho, Claude’a Makelele, Valery’ego Karpina czy Haima Revivo? Cierpienie, o którym mówił Mourino, na chwilę odchodzi w odstawkę. „Pogromcy gigantów” mają zamiar znowu uprzykrzać życie faworytom, czyniąc z Balaidos twierdzę nie do zdobycia. Jedno jest pewne – efektownie grająca Celta Vigo doda uroku nieco skostniałej Primera Division.

فUKASZ GODLEWSKI

Najnowsze

Hiszpania

Wymęczone zwycięstwo Barcelony z trzecioligowcem. Ter Stegen wrócił do gry

Braian Wilma
2
Wymęczone zwycięstwo Barcelony z trzecioligowcem. Ter Stegen wrócił do gry
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama