Włodzimierz Głowacki, przewodniczący Związkowego Trybunału Piłkarskiego, mówi, że teraz on i jego ludzie mają na głowie ważniejsze sprawy niż „zajmowanie się jakimś Śląskiem”. Co ważniejszego ma na głowie Głowacki – tego już nie precyzuje. Prawdopodobnie chodzi o oglądanie meczów Euro 2012, co przecież nie jest podstawą jego działalności i nie za to mu się płaci.
Podobno to teraz problem zorganizować posiedzenie. – A zwołanie posiedzenia w sprawie Śląska to nie jest kwestia pięciu minut. Trzeba prawidłowo powiadomić strony o terminie posiedzenia – dodaje na łamach „PS”. Cóż, powiadomienie stron o terminie to faktycznie organizacyjny wysiłek i rzecz intelektualnie trudna do ogarnięcia, a już PRAWIDŁOWE powiadomienie stron należy do czynności niemal niemożliwych. Proponujemy powołanie komisji ds. prawidłowych powiadomień.
Ale o co chodzi – zapytacie całkiem słusznie, bo tego nie napisaliśmy. Chodzi o to, że Śląsk chce się odwołać od kar za przyśpiewki na temat Legii, ale nie może tego zrobić w czerwcu. Prezes mówi, że to im rujnuje przygotowania do sezonu. I że oni po prostu muszą wiedzieć wcześniej, kto zagra w pierwszych pięciu kolejkach, a kto nie.
Panu prezesowi podpowiemy – ci, którzy zostali ukarani, nie zagrają. I tak to należy traktować. Jak coś się zmieni to będzie to bonus, prezent od związku, ale na prezenty raczej byśmy nie liczyli. Natomiast całe gadanie, że Śląsk musi dowiedzieć się wcześniej niż w lipcu, kto będzie mógł grać, a kto nie jest zwyczajnie śmiechu warte. Liga startuje dopiero w połowie sierpnia. Będzie ponad miesiąc do tego, by przygotować taktykę na mecz pierwszej kolejki. Raczej Lenczyk powinien się wyrobić.