Potrzebujemy waszej pomocy. Okazało się bowiem, że jesteśmy zbyt tępi, by zrozumieć wypowiedź Jakuba Wawrzyniaka dla „Super Expressu”. Powiedział: – Skłamałbym jednak, jeślibym powiedział, że zapomniałem o tym, co mi się przytrafiło. To prawda, podchodzę do tego meczu trochę jak do rewanżu na Grekach. Chciałbym przede wszystkim zagrać, żeby mieć wpływ na dobry wynik i powiedzieć w duchu Grekom: „Panowie, nie udało wam się zabić mojego życia sportowego”.
Powiedzcie – o co tu chodzi? Jaką to krzywdę Grecy wyrządzili Wawrzyniakowi? Został oskarżony o stosowanie dopingu i zdyskwalifikowany, więc zwrócono go do Legii. Ale gdzie tu powód do rewanżu? O ile się nie mylimy, Wawrzyniak z własnej woli stosował środek wspomagający spalanie tkanki tłuszczowej. Był na tyle nierozważny, że nie sprawdził wystarczająco dokładnie, co w skład tego środka wchodzi. Jeśli ktoś do kogoś miałby mieć pretensje to prędzej Grecy do Wawrzyniaka niż Wawrzyniak do Greków. Tak na logikę.
No, wytłumaczcie, gdzie tu wina Greków? Poza tym, że dali mu zarobić duże pieniądze i pozwolili mu dwa razy zagrać w Lidze Mistrzów to jaką mu jeszcze krzywdę wyrządzili? Chłopak pała żądzą zemsty, ale w sumie za co? Za to, że ładował w siebie jakiś niedozwolony syf?
Dziwne. Przypomina nam to ciągłe pytania do Dawida Nowaka – czy zamierza rewanżować się na Józefie Wojciechowskim? A rewanżować miał się za to, że Wojciechowski przelał mu na konto wielkie pieniądze i zagwarantował gigantyczną pensję, tylko piłkarzyk się wystraszył rywalizacji ze Smolarkiem i Sobiechem.