Ciekawy tekst o rewolucji w klubie Józefa Wojciechowskiego znajdziecie w „Gazecie Wyborczej”. Poza tym wszyscy, co zrozumiałe, piszą o Euro, a o większości informacji my już wspominaliśmy w naszych relacjach live.
SUPER EXPRESS
Rozmowa z Jakubem Wawrzyniakiem.
– Kilka dni temu było jednak niebezpieczeństwo, że na EURO nie zagrasz, bo doznałeś kontuzji mięśnia dwugłowego. Bałeś się, że masz turniej z głowy?
– Pierwsze godziny po tym zdarzeniu były katastrofalne. Tata zadzwonił do mnie i powiedział: „Synu, aż boję się zapytać, czy to prawda, co w Internecie piszą”. Włączyłem komputer i przecierałem oczy ze zdumienia, bo to wszystko zostało przedstawione jak tragedia. A było zupełnie inaczej.
(…)
– Odliczasz już godziny do swojej prywatnej zemsty na Grekach?
– Gdybym odliczał godziny, tobym chyba zwariował do tego 8 czerwca (śmiech). Skłamałbym jednak, jeślibym powiedział, że zapomniałem o tym, co mi się przytrafiło. To prawda, podchodzę do tego meczu trochę jak do rewanżu na Grekach. Chciałbym przede wszystkim zagrać, żeby mieć wpływ na dobry wynik i powiedzieć w duchu Grekom: „Panowie, nie udało wam się zabić mojego życia sportowego”.
RZECZPOSPOLITA
Artykuł o ukraińskich oligarchach, którzy inwestują w piłkę.
Kiedy Mariusz Lewandowski grał jeszcze w Szachtarze Donieck, właściciel klubu Rinat Achmietow wysyłał go czasami na zgrupowania polskiej kadry prywatnym odrzutowcem. Nie tylko dlatego Lewandowski mówił o Achmietowie, że ma gest. Za mistrzostwo Ukrainy potrafił dać premię porównywalną z rocznymi dochodami. Pieniądze z kontraktu trafiały na konto. Dodatkowe wynagrodzenie, najczęściej w reklamówkach, prosto do szatni.
(…)
W 1995 roku ukraiński futbol w Europie kojarzył się tylko z korupcją. Hiszpański sędzia Antonio Jesus Lopez Nieto doniósł do UEFA, że przed meczem Dynama z Panathinaikosem przedstawiciele klubu z Kijowa zaoferowali mu 30 tysięcy dolarów oraz dwa futra. Dynamo zostało wyrzucone z Ligi Mistrzów i zdyskwalifikowane na dwa kolejne sezony, ale później karę złagodzono.
GAZETA WYBORCZA
Artykuł o przygotowaniach Polonii Warszawa do sezonu.
Zawodnicy „Czarnych Koszul” wrócili we wtorek z dwutygodniowych urlopów. Byli na nich wszyscy prócz reprezentantów. Czemu wakacje trwały tak krótko, nie sposób się dowiedzieć, tak jak wcześniej tego, dlaczego je dostali. Tuż po sezonie właściciel klubu Józef Wojciechowski podjął decyzję, że piłkarze będą po sezonie biegać w parku – za karę za przegrany sezon, za to, że w jego trakcie nie dość przykładali się do treningów. Po tygodniu nagle zmienił zdanie – cały zespół dostał wolne.
Co działo się w tym czasie w Polonii, trudno ogarnąć. Pracę w klubie stracili niemal wszyscy pracownicy administracji: księgowy, kierownik ds. bezpieczeństwa, osoby odpowiedzialne za prowadzenie strony internetowej, greenkeeper; wczoraj dołączyli do nich magazynier oraz ludzie przygotowujący stroje meczowe i stadion przy Konwiktorskiej.
FAKT
Tekst o wątpliwościach Smudy przed Euro. Poza tym informacja, że Adam Kokoszka dostał atrakcyjną ofertę z Lechii oraz wywiad z Marcinem Wasilewskim.
Coraz lepiej radzi pan sobie na środku defensywy. Nie ściąga już na prawą stronę, czyli w miejsce, gdzie gra pan na co dzień w Anderlechcie?
– Zagrałem w kadrze pięć meczów na środku obrony, niektórzy cały czas próbują mi wmawiać, że ściąga mnie na prawą stronę, bo tak gram w klubie, ale w tych spotkaniach reprezentacji, w których wcieliłem się w rolę środkowego obrońcy, cztery razy byliśmy zwycięzcami, raz padł remis. Oczywiście mecze w fazie grupowej Euro 2012 będą trudniejsze, jednak jestem spokojny, że sobie poradzę. Ostatnie spotkania dodały mi pewności.
Co można poprawić w tak krótkim czasie do Euro, kiedy wrócicie już do Warszawy?
– W końcówce zgrupowania ćwiczyliśmy sporo wykonywanie stałych fragmentów gry. Dzisiaj ten element może decydować o wynikach na Euro. W Warszawie chcemy jeszcze potrenować właśnie rozgrywanie rzutów wolnych i rożnych.Â
PRZEGLĄD SPORTOWY
Wywiad z Dariuszem Dudką.
Obserwując was podczas zgrupowania w Lienz, można było odnieść wrażenie, że w kadrze panuje niezła atmosfera. Prawda, czy złudne wrażenie?
Jest super, nie przypominam sobie, kiedy było tak dobrze. W przeszłości przed mistrzostwami zawsze przytrafiało się coś, co psuło klimat. Za czasów Leo Beenhakkera w pewnym stopniu chodziło o powołania na turniej. Dodatkowo Leo nie żył dobrze z dziennikarzami, nie układała mu się współpraca z PZPN. Takie małe detale, które jakby zebrać w całość, składały się na spory problem. Z kolei za czasów Pawła Janasa ogromny wpływ na zepsucie atmosfery miały powołania, a właściwie brak w kadrze na mistrzostwa w Niemczech kilku zawodników. Teraz takich problemów nie ma. Dodatkowo zatarły się podziały w drużynie. Wcześniej starsi piłkarze nie dopuszczali młodszych do swojego kręgu. Teraz jesteśmy grupą. Nigdy nie było tak, aby podczas zgrupowania w jednym pomieszczeniu spotykało się więcej osób. A w Lienz potrafiliśmy siedzieć w piętnastu w jednym miejscu i śmiać się.
Skąd taka zmiana?
Podstawą są ludzie, to oczywiste. Dużo dał powrót Marcina Wasilewskiego. To chłop potrafiący wszystkich rozśmieszyć. Albo taki Ludo Obraniak. Na początku, kiedy trafił do drużyny, praktycznie nie wychodził z hotelowego pokoju. Teraz, jakby to powiedzieć… ujawnił się, przychodzi, próbuje rozmawiać.


