Jak to jest z „Przyjaciółmi Euro”? Cokolwiek im się należy, czy tylko tytuł?

redakcja

Autor:redakcja

23 maja 2012, 17:06 • 2 min czytania

Wejściówki na finał Ligi Mistrzów nie dostał ostatnio legendarny bramkarz Bayernu – Sepp Maier. Nasi politycy narzekają, że w loży Stadionu Narodowego zwanej prezydencką w czasie Euro nie zasiądzie prezydent, tylko Roman Abramowicz. Kibice, że pierwszeństwo w zakupie biletów mieli członkowie skompromitowanego klubu kibica, a poza tym, że niewyobrażalna pula wejściówek trafiła w ręce działaczy i „rodziny PZPN-u”. Jak się okazuje, po cichu narzekają też ci, których – cytując Adama Olkowicza – objął nowatorski program popularyzacji idei turnieju. Tak zwani honorowi „Przyjaciele Euro”.
Zarówno strona ukraińska, jak i Polska wybrała sto takich postaci. Głównie artystów, muzyków, filmowców, ale i polityków czy zasłużonych sportowców. I oto nagle się okazuje, że do znacznej części nie dotarły nawet symboliczne bilety na mecze turnieju. Zadzwoniliśmy do kilku osób z tego grona, ale większość nie wypowie się pod nazwiskiem, bo „jak wiadomo, panowie ze związku są wyjątkowo czuli na punkcie krytyki”.

Jak to jest z „Przyjaciółmi Euro”? Cokolwiek im się należy, czy tylko tytuł?
Reklama

Już kilka tygodni temu, na łamach „Super Expressu”, na kiepskie traktowanie wyżaliła się Maryla Rodowicz. Na to odezwał się rzecznik prasowy Euro 2012 Polska, żeby zapewnić, że artystka nie ma się czego obawiać, bo dla Przyjaciół Euro będzie przeznaczona specjalna pula biletów. Każdy wejdzie na przynajmniej jedno spotkanie. – Pod koniec marca będziemy ich o tym informować – zapewnił Juliusz Głuski.

Zdaje się, że właśnie zbliża się końcówka maja, a wspomniana informacja, jeśli w ogóle była, to raczej szczątkowa. – Mogłem dostać jeden bilet na mecz którejś z zagranicznych drużyn, bodajże Chorwatów, ale nie pasował mi termin i postanowiłem nie zmieniać zawodowych planów – mówi nam, bez specjalnych emocji, jedna osoba z tego grona. Bardziej zdziwiony jest na ten przykład Marcin Daniec: – Nigdy nie oczekiwałem, że dostanę wejściówki na co tylko dusza zapragnie, ale chciałbym móc obejrzeć spotkanie otwarcia. Jeszcze się tym nie zajmowałem, nic nie wiem w temacie. Pewnie będę musiał zatelefonować do kogoś i dowiedzieć się czy są jakieś szanse.

Reklama

Ktoś zapyta: a dlaczego oni mają dostawać bilety na innych zasadach niż wszyscy? Nie mogli przystąpić do losowania, jak normalni kibice? Oczywiście, że mogli i wielu pewnie nawet przystąpiło, ale jest też druga strona medalu…

Działacze, sponsorzy i biznesmeni z „rodziny PZPN-u” na same mecze Polaków dostali 14 TYSIĘCY BILETÓW. Dziesięć sztuk przekazano chociażby Urzędowi Lotnictwa Cywilnego, a piętnaście każdemu z członków zarządu PZPN-u. W takim wypadku, skoro już ktoś szumnie nadaje to wszystkie honorowe tytuły, to chyba dałby też radę zorganizować tym ludziom po jednym bilecie na mecze Polaków. Albo przynajmniej zadzwonić z informacją, że na nic nie mogą liczyć.

Najnowsze

Hiszpania

Wymęczone zwycięstwo Barcelony z trzecioligowcem. Ter Stegen wrócił do gry

Braian Wilma
2
Wymęczone zwycięstwo Barcelony z trzecioligowcem. Ter Stegen wrócił do gry
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama