Mariusz Walter zrezygnował z funkcji przewodniczącego rady nadzorczej Legii Warszawa, co w takim dniu może oznaczać tylko jedno: obrzydła mu już ta cała piłka, obrzydła mu już liga, której od lat nie może wygrać. Facet stracił do futbolu serce, co w dłuższej perspektywie może oznaczać ogromne turbulencje przy Łazienkowskiej. Wiadomo, że ITI mogłoby już w Legii nie być, gdyby nie osoba Waltera. On – często wbrew wszystkim otaczającym go osobom, zwłaszcza wbrew rodzinie Wejchertów – decydował o pozostaniu w tym biznesie.
Kurek z pieniędzmi już wcześniej był przykręcony, bo ITI dążyło do tego, by klub finansował się sam – stąd decyzja o sprzedaży Rybusa i Borysiuka. Teraz kibice Legii mogą się obawiać, że już nie o samofinansowaniu będzie mowa, ale o jak najszybszym spłacaniu zobowiązań wobec koncernu. Czyli spłacaniu długów, które pracownicy Legii – wybrani przez ITI – sami narobili. Przedłużone zostały kontrakty z Ljuboją i Ł»ewłakowem, ale spodziewamy się, że na tym koniec. Do następnego sezonu Legia przystąpi jeszcze słabsza.
Zapowiedział odejście Wojciechowski, odsuwa się na boczny tor Walter. W Warszawie zapowiada się gorące lato. Patrząc na to, jak w ostatnim czasie działają nasi oligarchowie (Walter, Cupiał, Rutkowski, Solorz) to niedługo może się okazać, że najhojniejszym mecenasem sportu zostanie ten, kto pierwszy z własnej kieszeni wyjmie 10 złotych i kupi hot-doga na stadionie.