Książka Andrzeja Iwana na liście bestsellerów, drukuje się kolejne 10 tysięcy egzemplarzy

redakcja

Autor:redakcja

02 maja 2012, 19:32 • 4 min czytania

Nie będę was więcej męczył tekstami na temat książki „Spalony” – od razu uspokajam, ten będzie ostatni. Dzisiaj autobiografia Andrzeja Iwana trafiła na listę Top40, czyli zestawienie najlepiej sprzedających się książek w sieci Empik. Na razie jest na miejscu piętnastym, chociaż byłaby zdecydowanie wyżej, gdyby… książki się nie skończyły. W Krakowie „Spalonego” nie dało się kupić już w piątek, w Warszawie zszedł przed końcem weekendu. Oczywiście, gdzieniegdzie leżały jeszcze pojedyncze egzemplarze, ale z kilku sztuk nie da się stworzyć dobrej ekspozycji, nie da się zastawić całego regału – co przecież jest bardzo pożądane z marketingowego punktu widzenia. Niestety, nie udało się dobrze oszacować zapotrzebowania, popyt wszystkich zaskoczył.
To piętnaste miejsce uważam za olbrzymi sukces, zwłaszcza, że „Spalony” pracował na tę lokatę zaledwie trzy czy cztery dni, lepiej się sprzedać już nie mógł, bo nie da się sprzedać czegoś, czego… nie ma. Teraz wydawnictwo rzuca do księgarń kolejne egzemplarze, drukuje się też jeszcze jeden nakład – znowu 10 000 (trafi na półki po 11 maja). Mam nadzieję, że miejsce w Top40 pozwoli książce Andrzeja Iwana trafić także do osób niezwiązanych z piłką nożną, troszkę przypadkowych.

Książka Andrzeja Iwana na liście bestsellerów, drukuje się kolejne 10 tysięcy egzemplarzy
Reklama

W ostatnich dniach Andrzej miał sporo zajęć, między innymi odbyliśmy bardzo sympatyczne spotkanie z czytelnikami w Empiku na Rynku Głównym w Krakowie (będzie też spotkanie w Katowicach). „Ajwen” bardzo stresował się tym, jak jego zwierzenia zostaną przyjęte i czy kibice wybaczą mu niektóre fakty, do których się przyznał. W książce nie przedstawił się przecież ani jako kryształowy człowiek, ani kryształowy piłkarz. Widziałem, jak systematycznie schodziło z niego ciśnienie i dziś wydaje mi się, że Andrzej jest weselszy niż przez ostatnie lata. Mam wrażenie, że odzyskał dumę z tego, że nazywa się Iwan, że znowu widać w jego oczach blask, że całe to zamieszanie wokół książki go rajcuje. Miałem wielką nadzieję, że ta książka będzie stanowiła dla niego nowy początek i dzisiaj sądzę, że tak właśnie jest.

W Empiku w Krakowie pobiliśmy… rekord wszech czasów, który wcześniej należał do Sławomira Mrożka. Nigdy wcześniej na spotkanie z autorem nie przyszło aż tyle osób i nigdy wcześniej nie sprzedano aż tylu egzemplarzy. Pani dyrektor salonu nie dowierzała naszym zapewnieniom, że ludzi faktycznie może być sporo i że przydałoby się więcej książek, uznała nawet, że jak zabraknie to… wyśle swoich pracowników po książki do Empików mieszczących się w Galerii Krakowskiej i w Bonarce. No i faktycznie chciała wysłać – tyle że przez telefon usłyszała, że nie ma po co, bo i tam wszystko zeszło.

Reklama

Na spotkanie z Andrzejem przyszli przeróżni ludzie, był nawet mężczyzna, który razem z Andrzejem leczył się w zakładzie zamkniętym w Kobierzynie. Pochwalił się, że od tamtej pory nie wziął alkoholu do ust. Był teżâ€¦ właściciel firmy budowlanej, który przeczytał albo usłyszał, że „Ajwenowi” marzy się domek na wsi – w związku z tym przyniósł foldery reklamowe i polecił własne usługi. Wpadli dawni koledzy Iwana, jeden z nich przyniósł list przysłany przez Andrzeja w 1978 roku. Koperta była świetnie zachowana, stempel informował, że Andrzej nadał list 14 czerwca 1978 roku w Rosario w Argentynie.

Iwan najbardziej obawiał się przyjęcia na stadionie, gdzie przed meczem Wisła – Cracovia wciągano jego koszulkę. Ogromnie bał się, że zostanie wygwizdany, zwyzywany, że cała ta uroczystość okaże się straszliwą klapą. To nie żadna kokieteria – widziałem, że taki scenariusz wydawał mu się bardzo prawdopodobny. – Miałem takiego pietra jak nigdy w życiu – mówił. Publiczność na szczęście nagrodziła go gromkimi oklaskami.

Spadł kamień z serca Andrzejowi, spadł i mnie. Bardzo bałem się tej książki, bo tak naprawdę nie byłem pewny, po co „Ajwen” mi ją dyktuje, zastanawiałem się, czy to ma być swoisty list pożegnalny. Ciężko pisze się książkę z przeczuciem, że moment jej skończenia może też być momentem dramatycznym. Na szczęście okazało się, że moje czarne myśli były nazbyt czarne nawet jak na Iwana. Zamiast końca jest ten upragniony nowy początek.

„Spalony” nie ma happy-endu, ale życie Andrzeja Iwana może mieć. Coraz bardziej się do tego przekonuję. Dziękuję wszystkim, którzy kupili książkę i dziękuję tym, którzy mają zamiar kupić ją w przyszłości.

Trzymaj się Andrzej! Gratuluję ci książki i życzę powodzenia!

KRZYSZTOF STANOWSKI

JEŚLI CHCESZ ZAMÓWIĆ KSIĄٻKĘ W PROMOCYJNEJ CENIE I Z AUTOGRAFEM ANDRZEJA IWANA – KLIKNIJ TUTAJ. WSPANIAفA PAMIÄ„TKA: IWAN PODPISUJE, MY OD RAZU WYSYفAMY. WEJDٹ.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama