W Polonii Warszawa reaktywowano Klub Kokosa. Zrobił to osobiście Józef Wojciechowski, posyłając w bój wykwalifikowanego specjalistę od katowania piłkarzy, Jarosława Bako. Były bramkarz reprezentacji Polski to niezwykle oryginalna postać: na co dzień prawie nic nie robi, a uaktywnia się dopiero wtedy, gdy ktoś zirytuje prezesa.
Tym razem JW wydał zlecenie na Edgara Caniego, który podpadł czerwoną kartką w meczu z Lechem. Bako pierwszego dnia zaordynował Albańczykowi dwie godziny biegania po asfalcie w cyklu 20 minut szybkiego biegu i minuta odpoczynku. Później najskuteczniejszy napastnik Polonii mógł się na szczęście położyć – ale tylko po to, żeby robić brzuszki.
Mamy nadzieję, że złość JW w miarę szybko przejdzie, ponieważ te zajęcia nie mają nic wspólnego z profesjonalnymi treningami i jedyne, co prezes może nimi osiągnąć to doprowadzić Caniego do kontuzji. Po pierwszym dniu zawodnikowi spuchło kolano. Trudno też podejrzewać, by Cani miał nabrać jakiejkolwiek sympatii dla klubu i traktować go inaczej niż bankomat, jeśli miałby w nim w przyszłości jeszcze grać (co przecież jest prawdopodobne).