Więcej w obszernym wywiadzie, którego udzielił „Sportowi”. Najwięcej miejsca w dzisiejszej prasie sportowej zajmują jednak dywagacje, kto dostanie powołanie od Smudy i apele niemieckich polityków, żeby zabrać Ukrainie organizację Euro.
SUPER EXPRESS
Dziennikarze tej gazety pokusili się o wytypowanie 32-osobowej kadry, jaką powoła dziś Franciszek Smuda.
Bramkarze:
Wojciech Szczęsny i Łukasz Fabiański (Arsenal), Przemysław Tytoń (PSV), Łukasz Skorupski (Górnik)
Obrońcy:
Grzegorz Wojtkowiak i Marcin Kamiński (Lech), Łukasz Piszczek (Borussia), Kamil Glik (Torino), Jakub Wawrzyniak (Legia), Damien Perquis (Sochaux), Sebastian Boe-nisch (Werder), Marcin Wasilewski (Anderlecht), Arkadiusz Głowacki (Trabzonspor)
Pomocnicy:
Maciej Rybus (Terek), Jakub Błaszczykowski (Borussia), Rafał Murawski (Lech), Eugen Polanski (Mainz), Tomasz Jodłowiec (Polonia), Adam Matuszczyk (Duesseldorf), Szymon Pawłowski (Zagłębie L.), Dariusz Dudka (Auxerre), Ludovic Obraniak (Bordeaux), Adrian Mierzejewski (Trabzonspor), Cezary Wilk (Wisła), Rafał Wolski i Michał Ł»yro (Legia)
Napastnicy:
Maciej Jankowski (Ruch), Michał Kucharczyk (Legia), Paweł Brożek (Celtic), Robert Lewandowski (Borussia), Kamil Grosicki (Sivasspor), Artur Sobiech (Hannover)
FAKT
Temat dnia w sporcie to sugestie niemieckiej sekretarz stanu, Gudrun Kopp, żeby zabrać Ukrainie Euro.
Burza związana z odebraniem Ukrainie praw do organizacji turnieju rozpętała się po publikacji najnowszych zdjęć Julii Tymoszenko (52 l.). Była premier tego kraju została skazana na siedem lat więzienia za rzekome nadużycia przy zawieraniu kontraktów gazowych z Rosją. Do mediów wyciekły zdjęcia Tymoszenko, która miała zostać pobita w areszcie. Niemieccy politycy, na czele z kanclerz Angelą Merkel (58 l.), w geście protestu zapowiedzieli bojkot imprezy (…). Swój sprzeciw zapowiedział również przewodniczący Komisji Europejskiej, Jose Barroso (56 l.).
„Fakt” podkreśla też, że na powołania do 32-osobowej kadry mogą liczyć Adam Matuszczyk, Paweł Brożek, Artur Sobiech i Sebastian Boenisch, z których żaden nie gra regularnie w swoim klubie.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Rozmowa z Michałem Listkiewiczem.
Zamieszania nie wywołały niemieckie media, tylko dyrektor turnieju Martin Kallen. Dlaczego to zrobił?
To bardzo doświadczony człowiek, organizuje już chyba czwarte mistrzostwa. Wie, że tylko mocną wypowiedzią można ludzi zmobilizować i zmusić do myślenia. Moim zdaniem Kallen miał na myśli sprawy bezpieczeństwa podczas EURO 2012. Ostrymi słowami chciał zwrócić uwagę, że zamachy bombowe na Ukrainie są sygnałem ostrzegawczym.
Znowu teoretycznie. Bomby mogą wybuchnąć na Ukrainie jutro czy za tydzień. Co wtedy?
W Polsce też mogą wybuchnąć, zamachy terrorystyczne są nie do przewidzenia. Dlaczego mówimy tylko o Ukrainie? To nie tam, tylko w Polsce zamordowano komendanta głównego policji. Do zamachów bombowych na Ukrainie doszło w mieście, które nie ma nic wspólnego z turniejem. Z tego, co czytam, wynika, że chodzi o porachunki gangsterskie. Dlatego powtórzę: nie pozwólmy politykom, aby wleźli z buciorami w życie sportowe i zawłaszczyli EURO.
Warto rzucić okiem na rozmówkę z Arkadiuszem Radomskim…
Byłby pan gotowy zostać w pierwszoligowej Cracovii?
Oczywiście, ale musi być pomysł na wzmocnienia, plan na przyszłość. To fajny klub, tylko trzeba to poukładać organizacyjnie. Nie ma choćby dyrektora sportowego. Stabilna organizacja to klucz do powrotu do ekstraklasy.
(…)
Trener Kafarski będzie odpowiednią osobą, która przywróci Cracovii blask?
Tego nie jestem pewien. To już nie jest pytanie do mnie. Najbliższe dni będą dziwne. Jak teraz wychodzić na trening i cieszyć się futbolem? Ja mam w sobie energię. Liczę, że koledzy również. W końcu futbol jest tym, co kochamy.
… i na fragment tekstu.
Czy spadek po przegranej w derbach boli bardziej? Nie ma to dla mnie żadnego znaczenia – tak rozmowę z dziennikarzami rozpoczął trener Pasów. Później jednak Tomasz Kafarski zaskoczył zebranych na pomeczowej konferencji prasowej żurnalistów. Szkoleniowiec pokusił się o stwierdzenie co najmniej sensacyjne.
– Jak szybko Cracovia może wrócić do ekstraklasy? Przede wszystkim jeszcze z niej nie spadła. To, że jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli, wcale o tym nie świadczy – powiedział pewnym głosem Kafarski. Zgromadzeni w sali konferencyjne Wisły zostali całkowicie zbici z tropu. W takim razie pytali, jakie szanse na utrzymanie swojej drużyny w lidze widzi szkoleniowiec Cracovii. – Szans na utrzymanie nie ma już żadnych, ale… jeszcze nie spadliśmy – odpowiadał. – Musi jeszcze nastąpić tak zwane podsumowanie ligi. Wiele jest takich rzeczy i być może Cracovia będzie grała w przyszłym roku w ekstraklasie – dodał z tajemniczym uśmiechem.
W sali konferencynej? Zaskoczył na konferencji prasowej? Sorry, panowie, ale nie kłamcie, bo jak widać – nie było was tam. Kafarski rozmawiał z dziennikarzami w strefie mieszanej, do której wyciągnął go prosto z autokaru kierownik Cracovii. Może to i detal, ale trochę rzetelności…
SPORT
Obszerny wywiad z Antonim Piechniczkiem.
Przychodzi oferta pracy z kadrą. Co wtedy dzieje się w głowie niespełna 40-letniego trenera Antoniego Piechniczka?
Prawdę mówiąc, przede wszystkim musiałem sobie odpowiedzieć na pytanie, czy zdołam dzięki tej pracy utrzymać rodzinę? Dziś pewnie trudno w to uwierzyć, ale w Odrze Opole zarabiałem wówczas 15 tysięcy złotych, związek zaś zaproponował mi 6 tysięcy…
(…)
Kiedy Robert Maaskant i Stan Valckx wytoczyli mi sprawę za słowa o ich związkach z menedżerami, Bogusław Cupiał zaprosił mnie do siedziby swej firmy, nawet samochód po mnie do Wisły przysłał. Przesiedzieliśmy pięć godzin w jego gabinecie, wypiliśmy parę win, rozmawiając o piłce, jej różnych aspektach. Znamienne słowa wówczas od niego usłyszałem: „Wie pan, trenerze, ja mogę zainwestować 25 mln złotych w ośrodek szkoleniowy. Będą boiska – również oświetlone i ze sztuczną trawą, będzie internat, basen; słowem – baza na zachodnim poziomie. Pod jednym warunkiem wszakże: że trenujący tam chłopak podpisze ze mną kontrakt do 25. roku życia. Na razie zaś jest tak, że kiedy ma on 17 lat, byle menedżer może przyjść, skołować go i ubić swój interes na wyłożonych przeze mnie pieniądzach” – powiedział mi. I w sumie miał rację. W Polsce nie ma menedżerów z prawdziwego zdarzenia. To są „sklepikarze”, gotowi nawet układać ligę dla własnych potrzeb.




