Trwa najdłuższy wywiad ze Zbigniewem Bońkiem. Co tydzień zamieszczamy minimum dziesięć pytań, które przysyłacie na adres [email protected]. Zapraszamy do najnowszego odcinka „Wrzutki do Bońka”.
Redakcja: Możemy zaczynać?
– Najpierw chciałem wszystkich pozdrowić i zaznaczyć, że kolega January musi być cierpliwy. Zalety dobrego sportowca to cierpliwość, upór, ambicja, niezłomność. Taki właśnie musi być January, może za jakiś czas mu odpowiem!
VeB: Panie Zbigniewie, wiadomością miesiąca jest odejście Pepa Guardioli z Barcelony. Co pan sądzi o tej sprawie? Pozdrawiam!
– Wydaje mi się, że Guardiola to nie jest trener, który zbyt długo będzie wolny. Gdzieś czytałem, że chciałby sobie zrobić rok odpoczynku, ale ja w taki scenariusz nie wierzę. Zostanie zasypany propozycjami pracy, zostanie przygnieciony pieniędzmi. Rynek trenerski w tym momencie całkowicie oszaleje. To swego rodzaju nowe otwarcie dla wielu klubów. Wiadomo, że Guardiola dostanie propozycje z Włoch, z Anglii, dostanie oferty od szejków… Czy uważam jego decyzję o odejściu z Barcelony za dziwną? Nie. Wygrał wszystko, co było do wygrania, zdobył każdy z najwyższych szczytów, teraz mógłby ugrać tylko to samo, co już ugrał wcześniej. Czasami lepiej powiedzieć dość i szukać nowych bodźców.
Maciej: Czy na zjazdach i pozjazdowych imprezach PZPN 'u trafiają się „zalani w trupa”? Ilu z nich i kto notorycznie kończy w ten sposób?
– Haha, to jest trudne pytanie. Odpowiem tak – czytałem książkę Andrzeja Iwana, bardzo mi się podobała, ale opowiada w niej głównie o faktach sprzed 20 lat, więc nikt nie poczuje się śmiertelnie obrażony. W związku z tym proponuję, że odpowiem na to pytanie właśnie za 20 lat.
Zastepcze: Panie Zbigniewie, chciałem się zapytać czy we włoskich mediach pisze się coś o tym, co słychać teraz u Roberto Baggio? Dawno nic o nim nie czytałem, nie wiem czy zajmuje się w ogóle piłką, czy pojawia się na meczach w ogóle jako widz? I jak Pan myśli, czy Baggio byłby w stanie grać tak w piłkę również dzisiaj, przy większym pressingu, większym skracaniu pola niż miało to miejsce 15-20 lat temu? Czy widzi Pan kogoś z taką fantazją i wolnością w grze w dzisiejszej Seria A?
– Mówienie o tym, czy jakiś piłkarzy mógłby grać lepiej lub gorzej w innych czasach jest bez sensu. Co by było, gdyby Messiego przesunąć o 20 lat w tył? Może strzelałby jeszcze więcej goli, a może w ogóle nie odnalazłby się przy kryciu indywidualnym, bo trafiłby na swojego Goikoetxeę, który połamałby mu nogi, tak jak połamał Maradonie. Nie wiadomo. Każda epoka ma swoich bohaterów. Co do Roberto – jest on trochę na uboczu, chociaż nie w stu procentach. Pracuje dla włoskiej federacji, pomaga w szkoleniu młodych trenerów.
Tomek Kurkowski: czy mogłby pan, raz na zawsze, rozwiać wątpliwości w sprawie tragicznego w skutkach finału Pucharu Europy z 1985 roku (w którym przypomnę zginęło 39 osób), rozegranego na stadionie Heysel w Brukseli, między Juventusem z panem w składzie a Liverpoolem. Czy wy, jako piłkarze, wiedzieliście o rozmiarach tragedii jeszcze przed meczem, czy mimo wszystko, nie do końca zdawaliście sobie sprawę z powagi całej sytuacji? Zdaje się ze pan, jak i Michel Platini macie nieco odmienne spojrzenie na te kwestie. W przeszłości wspominał pan, że na 99.9 proc. wiedzieliście co się stało, z kolei Platini twierdzi, ze o wszystkim dowiedzieliście się następnego dnia z gazet. No wiec jak to było naprawdę?
– Do meczu z Heysel wracam z wielkim bólem, nie lubię się na ten temat wypowiadać. Mogę jednak pana Tomka poinformować, że my – piłkarze Juventusu – tego meczu grać nie chcieliśmy. Może nie zdawaliśmy sobie sprawy, ile dokładnie osób zginęło na stadionie, ale wiedzieliśmy na sto procent, że są ofiary wśród ludzi, atmosfera przypominała raczej tę z obozu koncentracyjnego, a nie ze stadionu piłkarskiego. Niestety, zostaliśmy zmuszeni do grania, taka była decyzja policji i wojska. Uznano, że to jedyna możliwość, by sprowadzić siły NATO w celu zabezpieczenia wyjścia kibiców z obiektu. Po prostu należało ludzi czymś zająć.
Owczar: Słynął Pan z mocnej psychiki. Mnie od dawna zadziwia psychika jako wpływ na grę i zachowanie piłkarzy. Dlaczego taki piłkarz jak Radosław Sobolewski po wywalczeniu historycznego awansu do Euro 2008, kończy z kadrą?! Podobno silny psychicznie. Czyżby tzw. „kupa w majtkach?”. Ciekawi mnie Pana zdanie.
– Radosław Sobolewski to piłkarz, którego bardzo szanuję i lubię, uważam, że swoją powagą i profesjonalizmem wyróżnia się na plus od średniej krajowej. Sam byłem jego decyzją o rezygnacji z gry w kadrze bardzo zaskoczony i czekałem, aż całą tę sprawę szczerze wytłumaczy. I tak czekam do dziś, bo prawdziwych przyczyn nie znam. Widocznie jednak tak przyczyna musi być poważna, nie sądzę, byśmy mówili o zwykłej fanaberii.
Wisnia_90: Czy nie uważa pan, że Euro 2012 zostało Polakom w mniejszy bądź większy sposób zepsute już na starcie, gdy okazało się że to TVP będzie je realizowała? Moim zdaniem Polsat zrobiłby to o niebo lepiej. Pamiętam Euro 2008 które było zrobione bardzo dobrze. Od reportaży z treningów aż po same mecze. W TVP słabe jest wszystko komentatorzy, większość ekspertów oraz dziennikarze, którzy wchodzą w d*** Smudzie, Lacie i im podobnym. Mam nadzieje, że mimo iż będzie pan jednym z ekspertów obok takich fachowców jak Rafał Ulatowski, to odpowie szczerze.
– Odpowiem szczerze i bez bawienia się w politykę – też jestem przekonany, że telewizja prywatna ma trzy razy większe możliwości, by zrobić program dwa razy lepszy. Zgadzam się też, że jakość komentatorów w Polsacie jest wyższa. Co do tamtych mistrzostw z 2008 roku to musiałem trzymać w ryzach młodych-gniewnych – Hajtę, Świerczewskiego, Kowalczyka i innych. Czasami wytrzymanie ich tempa przy wieczornym grillu nie było zadaniem łatwym, ale wprowadziłem jedną święta zasadę – bez względu na to, jak długo będzie ten grill trwał, o 9. rano wszyscy muszą być gotowi do porannych zajęć: tenisa, siatkonogi, piłki…
Gianni3: – Panie Zbyszku, jako młody chłopak byłem zakochany w AS Romie, o której obliczu decydował Pan wówczas razem z Giuseppe Gianninim. Chciałbym zapytać, jak ocenia Pan przebieg kariery tego piłkarza, czy nie uważa Pan, że mógł on osiągnąć znacznie więcej? Czy podziela Pan pogląd wyrażany przez wielu, że Giannini popełnił błąd nie odchodząc w odpowiednim momencie do zainteresowanych jego pozyskaniem wielkiego Milanu, Juventusu czy Interu, lecz będąc wiernym Romie przez kilkanaście sezonów? Czy odstawienie go przez Arrigo Sacchiego od reprezentacji Italii w 1991 roku, było słusznym posunięciem? Jakim człowiekiem był Giannini poza boiskiem, przyjaźniliście się, macie ze sobą jeszcze jakikolwiek kontakt? Pozdrawiam serdecznie!
– Oczywiście znamy się z Giuseppe, zaczął grać w Romie jeszcze przed moim transferem, ale później na dobrą sprawę ja pomagałem mu wejść do drużyny na dobre. Był to bardzo utalentowany zawodnik, zrobił świetną karierę. A że nie odszedł – w tamtych czasach to nie było tak, że Milan, Inter czy Juventus płacił lepiej od Romy, wręcz przeciwnie. Opłacano się grać w Romie, a mówiąc inaczej – nie opłacało się z niej odchodzić. Zdaje mi się, że Giannini nigdy nie rozważał odejścia, czuł się częścią Romy, urodził się w Rzymie… Teraz Giuseppe czasami bawi się w trenerkę, czasami w komentatora, gdzieś tam się pojawia i nie daje o sobie zapomnieć. Co do sytuacji w reprezentacji Włoch to niestety nie znam szczegółów, nie znam motywów, ale zapewne Sacchi chciał zbudować swój autorski zespół, nastawiony na sukces w 1994 roku. Zdobył wicemistrzostwo, więc trudno mieć do niego pretensje…
James: Oglądałem ostatnio Cafe Futbol, w którym był pan gościem. Była rozmowa o Legii, konkretniej o sprzedaży w zimie 3 kluczowych piłkarzy. Zaczął pan mówić dlaczego ich sprzedali o strukturze panującej w ITI. Niestety pan Borek przerwał panu wypowiedź i zmienił temat. Bardzo mnie ta sprawa interesuję bo sam nie mogę odżałować dlaczego został sprzedany Rybus i klub strzelił sobie w stopę. Czy mógłby pan dokończyć tą wypowiedź?
– Wydaje mi się, że nie powiedziałem niczego odkrywczego. Wiadomo, że klub musi się w pewnym stopniu samofinansować. ITI przez lata przekazywało Legii pieniądze nie poprzez zwiększanie kapitału, ale poprzez pożyczki. Jeśli prawdą jest, a mówi się o tym głośno, że rodzina jednego ze zmarłych współzałożycieli ITI chciałaby sprzedać swoje udziały we wszystkich spółkach to logicznym jest, że także klub musi racjonalizować swoje finanse. Legia wydaje się być prowadzona w ten sposób, by w maksymalnym stopniu zaczęła być samowystarczalna. Trochę żałuję, że takie zmiany następują, bo mówiłem już wiele razy, że moim zdaniem ten klub ma olbrzymi potencjał i może stać się za jakiś czas dużą europejską marką.
Adam: W ostatnią niedzielę był Pan gościem w Cafe Futbol i w Lidze+ Extra. W poniedziałek brał Pan udział w Wielkiej Maturze Polaków w TVP. Chyba każdy chce skorzystać na obecności znanego piłkarza. Zastanawiam się dlaczego nie przyszedł Pan nigdy do programu Kuby Wojewódzkiego (bo zakładam, że zapraszał)?
– Bardzo rzadko chodzę do telewizji, tylko czasami jak przylecę do Polski to „hurtem” przyjmę kilka zaproszeń i wtedy wydaje się wszystkim, że tylko chodzę od studia do studia. Co do Kuby Wojewódzkiego to nie wydaje mi się, żeby mnie kiedyś zapraszał.
krzysiekzip: Kilka dni temu ukazała się informacja, że PZPN zastanawia się nad zakazem korzystania z portali społecznościowych dla piłkarzy podczas Euro. Jaki jest Pana stosunek do takiego pomysłu? Czy to jest kolejny urojony pomysł PZPN czy może jednak to jest normalne i potrzebne do koncentracji przed meczem?
– Rzeczywiście, jeśli po każdym treningu ktoś zacznie się uzewnętrzniać, przekazywać swoje spostrzeżenia na temat zajęć, posiłku, kolegów, to może to różnie wpływać na atmosferę w grupie, każdy pewne sprawy odbiera inaczej. Moim zdaniem zamknięcie się na 20 dni jest trzy razy lepsze niż nadmierna komunikacja z całym światem. Wydaje mi się jednak, że odgórnie nie ma sensu nakładać blokad, należałoby raczej poprosić zawodników o zdrowy rozsądek. Jeśli zawodnicy szanują swojego trenera czy prezesa to taką prośbę zrozumieją i zaakceptują.
Marian_JKS: Panie Zbyszku jest Pan osobą poważaną i szanowaną nie tylko w Polsce, ale i na świecie stąd moje pytanie, co skłoniło Pana do współpracy z Weszło? Czy traktuję pan ten portal jako możliwość wypowiedzenia się, czy może jednak bardziej utożsamia się Pan z portalem? Wszak Weszło to bardzo „kontrowersyjny” portal:) Serdecznie pozdrawiam.
– Czy Weszło jest kontrowersyjne? Niektórzy tak twierdzą, a ja się pytam: dlaczego? Moim zdaniem Weszło opisuje to, co się faktycznie dzieje, bez przesadnego słodzenia, wszyscy są traktowani równo. Powiedziałbym tak – Weszło mówi to, co inni by chcieli powiedzieć, ale się boją albo nie mogą, ze względu na różnego rodzaju uwarunkowania. Poza tym, każdy w życiu porusza się po takich ścieżkach, jakie mu pasują. Gdyby mi Weszło nie pasowało, to by mnie na Weszło nie było. A że są mocne słowa – kogo one w dzisiejszych czasach dziwią? Oczywiście możecie mnie też spotkać na Interii, gdzie pisuję felietony.
Koniogrzmot: Czyta Pan komentarze na Weszło?
– Czasami wieczorem jak odpalę komputer i wejdę na Weszło to potem przez dwie godziny śmieję się z komentarzy. Fantazji to wam nie brakuje! Podszywanki – muszę przyznać – ciągle mnie trochę bawią. Ale chyba też po to jest ten portal – żeby o poważnych sprawach mówić na wesoło i żeby czasami się pośmiać.
Maciek Winiarski: Jak to możliwe, że przy tym tak bardzo osławionym Milan Lab, szczegółowym monitoringu organizmu, najlepszym żywieniu oraz opiece lekarskiej na najwyższym poziomie w Milanie cały sezon zmagają się z tak rozległą plagą kontuzji? I dotyczy to nie tylko zawodników wiekowych jak Inzaghi czy Nesta, ale także tych znacznie młodszych.
– Bo to jest pic na wodę. Jak wygrywali to był Milan Lab, a jak przegrywają, jak Milan stoi, to nagle nikt o tym laboratorium nie mówi. Pic na wodę. Piłka nożna jest grą dość prostą. Jeśli biegasz więcej od przeciwnika to masz większą szansę na zwycięstwo. Można dorabiać do tego teorię, ale to przerost formy nad treścią.