Wiadomo – idą derby Krakowa. Kibice Cracovii i Wisły prawdopodobnie nie będą się na nich głaskać po głowach. Nienawiść lokalnych rywali – powszechnie znana. „Wyborcza” mogła sobie wynaleźć w tym tygodniu milion tematów, by w ten czy inny sposób przypieprzyć kibolom z Grodu Kraka. W końcu wymyśliła sobie chyba najbardziej oryginalny, jaki tylko mogła. Hasło „Kraków jest nasz!” okazało się być… nawoływaniem do bandytyzmu.
„Kraków jest nasz!” – ogłasza Wisła z plakatu zachęcającego do kupowania biletów na mecz derbowy z Cracovią. W mieście, w którym kibole obu klubów polują na siebie, a czasem nawet się zabijają, wydaje mi się to przynajmniej ryzykowne. Oczywiście, klub zapewne będzie się tłumaczył, że chodzi po prostu o zaproszenie na mecz, a hasło dotyczy zarówno kibiców Wisły, jak i Cracovii. Nie bardzo chce mi się jednak w to wierzyć, choćby dlatego, że przy wejściu na stadion możemy przeczytać, że „Mistrz Polski wita swoich kibiców” (czyli – jak rozumiem – raczej nie kibiców gości).
Oczywiście, nie zakładam też, że działacze chcą zachęcić kiboli do bandyckich działań. Im po prostu zależy na jak najwyższej frekwencji, więc używają hasła, które ma zmobilizować sympatyków Wisły do przyjścia na mecz. Nie zmienia to jednak faktu, że czytane w kontekście kibolskich porachunków kojarzy się ono ze znakowaniem osiedli, ustawkami i bandyckimi napadami mającymi pokazać „kto tu rządzi”. A takich skojarzeń, nie tylko przed derbami, oba kluby powinny unikać za wszelką cenę. Inaczej nigdy nie przyciągną na swe nowe stadiony całych rodzin, co może zapewnić im sukces finansowy. A równocześnie sprawić, że wywołujący burdy kibole będą w zdecydowanej mniejszości, więc i łatwiej będzie można sobie z nimi poradzić.
Ręce nam opadły. Hasło „Kraków jest nasz” nawołuje do nienawiści? Teraz już wiemy skąd te zakazy po finale Pucharu Polski – przecież Legia ordynarnie i bezwstydnie wrzeszczała „puchar jest nasz”. A pamiętacie piosenkę Abradaba „Miasto jest nasze”?!
Mówiąc zaś zupełnie serio – Wyborcza chyba zjada właśnie swój ogon. Myśleliśmy, że po dopatrzeniu się w haśle „Jedno Miasto, Jeden Klub, Jeden Piast” odniesień do neonazistów nie zdarzy się już nic głupszego. Tymczasem jasna komenda redaktora naczelnego – „dziś straszymy derbami Krakowa” zmusiła Ryszarda Kozika do przetrząśnięcia całego miasta w poszukiwaniu skandalu.
JO