Kamil Kuzera tłumaczy ostrą grę Korony: – Nie było brutalności, tylko głupota

redakcja

Autor:redakcja

18 kwietnia 2012, 14:50 • 6 min czytania

Takiego pokazu agresji, jaki zafundował nam w ostatnim meczu Korony Kamil Kuzera, już pewnie w tym sezonie nie zobaczymy. Ciekawiło nas jedynie, co do powiedzenia na ten temat ma sam zainteresowany. Jak ocenia pracę sędziego i czy nie uważa, że przegiął. Odpowiedzi znajdziecie poniżej.
Nie macie zamiaru przeprosić sędziego Pawła Pskita?
A dlaczego my go mamy przepraszać?

Kamil Kuzera tłumaczy ostrą grę Korony: – Nie było brutalności, tylko głupota
Reklama

Za to, że dał wam tak mało kartek, a pan powiedział, że przegraliście z sędzią Pskitem.
Aha, dokładnie.

Dalej pan tak uważa?
Wiele się działo w tym meczu dobrego i złego z naszej strony, i tak samo ze strony sędziego. Nie twierdzę, że wszystkie kartki, które pan sędzia pokazał, były niesłuszne. Ale cały czas utrzymuję, że sytuacja, po której straciliśmy i bramkę, i Jovanovicia, były błędem sędziego.

Reklama

Błędem sędziego przede wszystkim było to, że pan nie wyleciał wcześniej z boiska.
Jak to wcześniej?

W pierwszych dziesięciu minutach popełnił pan dwa bardzo ostre faule.
To niech pan zobaczy moje zagrania i włączy mecz – podam pierwszy przykład – Lecha z Legią. Pierwsze pięć minut, wejście Kikuta. Niech pan zobaczy, jak się zachowują obrońcy Wisły, Lecha, czołowych drużyn. Niech pan przeanalizuje, jakie faule popełniają, z jaką dynamiką, dobra?

A widział pan swoje faule na wideo?
Nieee. Bo zrobiło się tak, że wszyscy mówią, że Korona to mega brutale. Niech pan przejrzy nasze mecze, czy po jakimkolwiek naszym faulu ktoś został zniesiony z boiska.

To samo słyszałem już od Maćka Korzyma. OK, do pewnego momentu jakoś się przed tym broniliście, ale mecz z Zagłębiem to czysty pokaz agresji.
Pokaz agresji… Ja wiem, czy agresji… Nie było przede wszystkim brutalności, tylko dużo głupoty.

Konkretnie?
Z naszej strony i ze strony Zagłębia. Oni też dostali ileś tam kartek. Pan ze mną rozmawia i jak ja mam obstawiać przy swoim, jeżeli podchodzę do sędziego po końcowym gwizdku, dziękuję mu za mecz, a on mnie przeprasza. Za to, jak sędziował pierwszą połowę. Potem idzie do niego Tomek Lisowski, pyta: „co się stało?”. A sędzia znowu przeprasza i każe przeprosić drużynę.

Czyli sędzia nie ma charakteru.
Nie wiem, czy nie ma. Według mnie pokazał charakter, że przynajmniej potrafił przeprosić.

Ale za co? Przecież pana faul na Hanzelu to był atak w powietrzu, w wyskoku. Bardzo brutalne zagranie.
Zrobiłem wślizg na wysokości kolan i chciałem mu połamać nogi, tak?

O to chciałem pana zapytać.
I mnie nie interesuje w ogóle żadna piłka, tak?

Nie twierdzę, że nie interesuje, ale zagranie było bardzo ostre.
Pan próbuje mi wmówić, że kiedy atakuję Hanzela, mnie żadna piłka nie interesuje.

Nie próbuję niczego panu wmówić. Oceniam samo pana zagranie.
Jeżeli chciałbym komuś nogę złamać, tobym ją złamał. Dobrze pan o tym wie.

Wiem, że leciał pan w kierunku piłki. Kluczowa jest sama dynamika zagrania, która jest bardzo brutalna.
Nie jest brutalna. To nie jest brutalne granie, tylko agresywne.

Korzym wzbraniał się przed takimi określeniami. A jaka w ogóle jest różnica?
Mówię – przeanalizujcie sobie, czy ktoś doznał kontuzji. Maciek dostał w tym meczu czerwoną kartkę. Za co?

No tego to nawet nie ma co komentować.
No, nie za brutalność, tylko za głupotę. Bo tak naprawdę nic przeciwnikowi nie zrobił! Wstał za chwilę i grał normalnie! Głupota, bo go kopnął bez piłki. Ale to nie jest brutalność.

A moim zdaniem jest. Ale widzę, że pana nie przekonam.
Każdy ma prawo do swojego zdania. Ja mam inne niż pan. Do brutalności nam troszkę brakuje.

Ale liczby pana nie bronią. Jest pan rekordzistą, jeśli chodzi o kartki w naszej lidze.
No jestem i dobrze, ale z drugiej strony sprawdzaliśmy te kartki. Korona ma w tej rundzie 32 żółte, a drużyny, które grają z nami – 35. Nie da się rozmawiać tylko o Zagłębiu, bo w tym meczu było dużo emocji i sędzia mógł na pewne sytuacje inaczej reagować. Mógł poprowadzić ten mecz trochę bardziej po koleżeńsku. „Porozmawiajmy, nawet na boisku, poszukajmy kompromisu”. Wiadomo, że są nerwy, na drugi dzień możemy siąść i powiedzieć, że w tej sytuacji rzeczywiście przesadziliśmy, a w tej ktoś się pomylił. Ale na boisku jest inaczej, atmosfera, każdy chce wygrać.

Z drugiej strony, jeśli gracie ostro, a sędzia nie pokazuje kartek, to popełnia błąd. Sam Pskit powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że kartek dał za mało. Szef sędziów, Zbigniew Przesmycki i goście w poniedziałkowym Magazynie Ekstraklasy byli tego samego zdania. To nie jest odosobniona opinia.
Dobrze, ale mnie nie interesuje, co mówią inni. A co szefa sędziów interesuje, które miejsce w lidze ma Korona? Nie powinno go interesować ani to, ani jaką kadrę osobową mamy. Powinien się zająć swoimi sędziami i oceniać ich, a nie piłkarzy. Ja jego pracy nie krytykuję, nie wydaję werdyktów, bo w meczu są emocje i padają różne czasem nieprzemyślane słowa.

Np. opinia trenera Ojrzyńskiego, który zasugerował na konferencji pomeczowej, że w tym meczu sędziował Pskit, bo pochodzi z Łodzi, a waszym najbliższym przeciwnikiem jest فKS? Głupota, nie żyjemy chyba w takich czasach, że w ten sposób wybiera się arbitrów.
Dobrze pan powiedział – CHYBA nie żyjemy.

To wiele mówi z pana strony.
Dokładnie.

Powoli wypadacie z gry o puchary. Z czego wynika ta obniżka formy? Ciało nie nadąża za determinacją?
Niee, robimy swoje. Nie ma mowy o żadnym kryzysie. Z Lechem zremisowaliśmy pechowo, z Zagłębiem póki graliśmy po jedenastu, nie byliśmy gorsi. Na razie niczego nie żałujemy, liga się nie skończyła i sprawa jest otwarta. Zostały cztery mecze, a terminarz jest bardzo ciekawy. Wiele się jeszcze może zdarzyć. Ł»ycie pokazuje, że teoretycznie skreślany Lech, wygrywając w Warszawie, ma szansę na mistrzostwo Polski. A jeszcze dwie kolejki temu wszyscy trąbili, że ten Lech to jakieś dno.

Bo było jeszcze widać efekty pracy Bakero, który Lecha na to dno ściągnął.
Nie wiem. Fakty są takie, że Lech ma teoretycznie szanse na mistrzostwo Polski.

A Korona na puchary.
Myślę, że jak najbardziej. Zobaczymy.

Najpierw pewnie wyciągniecie jakieś wnioski z meczu z Zagłębiem. Wytykał wam coś trener? Zarzucał, że przegięliście z agresją i frustracją?
Sami potrafimy siebie skrytykować. Podchodzimy do tego na spokojnie. Jesteśmy mądrzejsi o doświadczenia i wnioski wyciągniemy, ale nie zmienimy sposobu gry, bo Korona od początku była charakterna. Nie zmieni tego jedno spotkanie, w którym było trochę głupoty. Szukamy winy u siebie, ale nie można jej zrzucać na jedną osobę.

A pan widzi w sobie jakąś winę za mecz z Zagłębiem?
Ciężko powiedzieć. Nawet mi się nie chciało patrzeć na powtórki tego meczu. Oglądaliśmy tylko naszą krótką analizę. Ja sobie nie będę niczego zarzucał, jeżeli trener nie będzie tego robił.

I on nie ma nic do zarzucenia za te faule.
To już nasza wewnętrzna sprawa.

A kto zdemolował drzwi do pokoju sędziów?
Nie mam pojęcia, nie było mnie przy tym.

Słowem podsumowania – można się spodziewać, że w następnych meczach zagracie tak samo czy może będzie spokojniej?
Będziemy grali tak samo nieustępliwie.

فKS powinien się bać?
Nie ma tu mowy o straszeniu kogoś. My się nikogo nie boimy i oni pewnie też. Jesteśmy facetami, a prawdziwy facet raczej się drugiego nie boi.

Rozmawiał TOMASZ ĆWIÄ„KAفA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama