Witamy na pokładzie nowego blogera. Pierwszy artykuł فukasza Mazura.

redakcja

Autor:redakcja

17 kwietnia 2012, 10:16 • 5 min czytania

Nosząc się z zamiarem pisania bloga na Weszło kombinowałem od czego by zacząć. I wymyśliłem. Zgodnie z linią portalu ponarzekam na polską piłkę. فatwe to i przyjemne zajęcie. W sam raz dla mnie.
Generalnie piłka nasza jaka jest każdy, nawet niewidomy, (no, może poza Michałem Listkiewiczem) widzi. Piłkarze są, tfu, wróć (piłkarze to byli ale się skończyli jakieś 20 lat temu) kopacze są mierni co najwyżej. Trenerzy są słabi, acz wykształceni. Przez PZPN. Ten z kolei to sami złodzieje. Podobnie zresztą jak sędziowie. I działacze. Ci to już dopiero nędza. Jednak mówiąc o „działaczach” rzadko myślimy o prezesach czy właścicielach. Zwalnia się trenerów, zmienia piłkarzy a poziom dalej ten sam. Więc to chyba nie wina tego elementu. Zatem czyja ? To właśnie zarządy i właściciele moim skromny zdaniem odpowiadają za tragiczny stan naszej piłki klubowej.

Witamy na pokładzie nowego blogera. Pierwszy artykuł فukasza Mazura.
Reklama

Rozmawiałem niedawno z jednym z prezesów z Ekstraklasy. Było to zaraz po moim powrocie z krótkiego wypadu na Cypr więc siłą rzeczy obiło się o APOEL. „To przypadek i fuks” – słyszę. I taka jest w Polsce opinia. Przypadek? Fuks? To może dzięki wylosowaniu Wisły ale cała reszta? A wcześniejsza, wręcz można powiedzieć regularna gra drużyn cypryjskich w Lidze Mistrzów? Czy może przypadkiem jest to, że przy podobnym budżecie APOEL dużo więcej wydawał na płace – siłą rzeczy lepszych – piłkarzy? Na pewno takie myślenie to nie przypadek. To świadome bagatelizowanie innych, żeby ukryć własne niepowodzenia i własną nieporadność. Nieudaczników futbolowych jest u nas dostatek.

Przyjrzyjmy się, kto zarządza klubami w Polsce. W teorii zarządy. Złożone z zaufanych ludzi właścicieli. Ludzi, dla których praca w klubie to tylko kolejny element w CV. Dobrze płatna, nie wymagająca zbyt wiele wysiłku fucha. Dziś w klubie piłkarskim, jutro szef rzuci na inny odcinek, front walki. Mierny, bierny, ale wierny. Jest robota do wykonania, trza pokierować klubem. Rządzić nie swoją kasą. Jakkolwiek. Najczęściej na odwal się, bo zawsze można zrzucić odpowiedzialność za niepowodzenia na piłkarzy, trenerów czy czarną mafię, a za trudne decyzje na właściciela. No właśnie- właściciele? Dla nich zarząd to często marionetka. Filipiak, Wojciechowski, Walter, Cacek itp. Allianz jak i byłego i Solorza litościwie przemilczę. Przecież nie można im zarzucić, że się nie znają na biznesie, że nie mają nosa, pojęcia, czy czego tam trzeba. Nie mają jednak najważniejszego dla osiągnięcia prawdziwego sukcesu w piłce: CZASU. W klubie trzeba być, trzeba znać, jeździć na wyjazdy, oglądać juniorów, spotykać się z kibicami. Trzeba w końcu w stanie wskazującym trafić np. na imprezę trenerów, żeby zobaczyć i zrozumieć pewne ruchy personalne czy zachowania. Pańskie oko konia tuczy. Klubem trzeba żyć. Trzeba się mu całkowicie oddać. Bo inaczej cię, frajerze, oskubią. Pamiętaj, w jakim środowisku działasz. Znaczna część udzielała się w procesie korupcyjnym czynnie, więc się na złodziejstwie znają. I tak zarządzanie z doskoku kończy się tym, co mamy. Bajkami menedżerów. Blagami trenerów. Marnotrawieniem naprawdę już solidnych pieniędzy na doradców, pierdoły i piłkarski szrot najlepiej z Bałkanów. Na słuchaniu prezesów nie jeżdżących na mecze wyjazdowe swojej drużyny.

Reklama

Piękna katastrofa. Bo sukces w Polsce to żaden sukces. Wczoraj po boisku w Warszawie goniły się dwie drużyny. Polonia i Cracovia. Ich właściciele mają majątki liczone w miliardach. Jeden z nich nie potrafi zrealizować swojego marzenia o mistrzostwie w żałosnej, według jego własnych słów, lidze. Drugi mimo pompowanych pieniędzy rok w rok stoi na krawędzi spadku. Lider Ekstraklasy, ze stołecznego miasta, z nowym stadionem i gigantycznym budżetem ma na koncie po 26 meczach 49 punktów. Wisła, Lech, Polonia gdzieś tam się pałętają w tabeli. Ultranowoczesne stadiony Lechii i Śląska nie przyniosły im szczęścia. Zresztą powrót tego ostatniego na Oporowską to są jakieś jaja po prostu … Zadłużony, sklecony naprędce Górnik leje na swoim placu budowy kolejnych potentatów. Nie posiadający pary stoperów Ruch bije się o mistrzostwo. Korona przez chwilę demolowała sportowo ligę … i ten sezon nie jest bynajmniej wyjątkowy. W Europie czyli Lidze Mistrzów nie istniejemy.

Lata temu, w jednej z pierwszych reklam OFE była taka scenka, jak młodziak podjeżdżając pod dystrybutor na stacji i zajeżdżając drogę staruszkowi ,mówi: „trzeba mieć fantazję dziadku”. Na co dziadek wjeżdża mu w tył i odpowiada: „trzeba mieć fantazję i pieniądze synku”. Taaak… Ale zarządzanie klubem to nie jest proste przełożenie kasy na sukces. Nawet dołożenie do kasy fantazji, o czym póki co przekonuje się Józef Wojciechowski, też go nie gwarantuje. Do sukcesów w zarządzaniu klubem potrzeba poza tym wizji, serca i czasu. Przede wszystkim tych trzech rzeczy. O którym wśród dzisiejszych zarządzających naszymi klubami możemy powiedzieć, że je ma ? Prezesi pomimo fatalnych wyników klubów zmieniają się rzadko (z wyjątkiem Górnika). W normalnej firmie większość z nich by dawno wyleciała. Za niezrealizowanie planów rozwoju, planów sprzedaży. Za konflikty z klientami (przecież to samobójstwo). Za fatalne wyniki finansowe. Ale w piłce zostają, bo są posłusznymi wykonawcami rozkazów. Przydupasami właścicieli.

Tak to się kręci i tak wygląda. Działacze narzekają na nieprofesjonalnych piłâ€¦ kopaczy. Kopacze narzekają na nieprofesjonalnych trenerów. Trenerzy płaczą, że w takich nieprofesjonalnych warunkach nie da się pracować, a prezesi wołają do właściciela „błagam zrób coś”. A wystarczyłoby przecież zastosowanie się przez wszystkie strony do sparafrazowanego powiedzenia : żądasz profesjonalizmu, zachowuj go sam!

فUKASZ MAZUR

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama