Piłkarz Auxerre to kolejny reprezentant PZPN/Sportfive, któremu nie podobają się ostatnie decyzje selekcjonera. Więcej w wywiadzie, którego udzielił „Przeglądowi Sportowemu”.
FAKT
Podsumowanie Ekstraklasy. Czyli:
– kiedy Cwetan Genkow jest przeziębiony, ma najlepszą formę strzelecką (– Chodzi i narzeka na gardło, ale do siatki trafia raz za razem. Oby nie wyzdrowiał do końca sezonu – śmieje się Jirsak.)
– Maciej Skorża, oglądając popisy swoich podopiecznych, wyszedł
– Sylwester Patejuk na oczach Smudy zaliczył świetny mecz
POLSKA THE TIMES
Wywiad z Michałem Listkiewiczem.
Wywołał Pan spore zamieszanie, lansując polityka na prezesa PZPN…
Rzeczywiście rzuciłem parę haseł, że może by polityk. Zrobiłem to świadomie, żeby zobaczyć, jaka będzie reakcja po obu stronach. Kiedyś trener Łazarek mówił tak: Pij piwo i obserwuj gości. Tak właśnie zagrałem. Reakcje były zabawne, momentami histeryczne. Politycy wpadli w zakłopotanie, środowisko piłkarskie stwierdziło, że Michałowi coś odbiło. Co on wygaduje? Uważam, że dzisiaj nie da się robić piłki bez polityki. Widzę jednak, że na opcję polityczną nie jesteśmy gotowi. Pojawiła się histeria. „Tyle lat służymy związkowi, a tu Listkiewicz chce nas sprzedać w łapy polityków”. Koledzy się na mnie rzucili.
Którzy?
Nie podam nazwisk, ale nie był to prezes Lato. Moi koledzy jednak zapominają, że to ja klatę nadstawiłem i wziąłem na swoją siwą głowę wszystko. Łącznie z moją rezygnacją z kandydowania na prezesa. A tak na logikę powinienem pełnić tę funkcję do Euro. To ja jako jedyny powiedziałem słowo „przepraszam” za wszystko, co się działo złego.
(…)
Wychodzi na to, że koalicja baronów ma Pana zdaniem największe szanse.
Tak. Z tych baronów się naśmiewają, że leśne dziadki. Ubawiłem się, jak poseł Ł»elichowski powiedział, że czas leśnych dziadków w piłce minął. Zapraszam pana posła przed lustro. Przyprawiono gębę tym ludziom. Bo prezes czy właściciel klubu to jest bogaty, światły i w ogóle wielkie panisko. O, taki to naprawi piłkę. Tymczasem to tak nie jest. Andrzej Padewski z Wrocławia, młody człowiek, prawnik, Mirek Malinowski z Kielc, przedstawiciel wielkiej niemieckiej firmy energetyczno-budowlanej. Stefan Antkowiak z Poznania był prezesem Lecha w czasach jego świetności, ma swoją firmę, która zatrudnia kilkaset osób, były radny. Edward Potok stworzył obiekty sportowe w Bydgoszczy, studiował w szkole NATO w Niemczech. Eugeniusz Nowak, nazywany Łukaszenką, szef dużej firmy holenderskiej, Jan Bednarek, były poseł. Samoobrony, bo Samoobrony, ale poseł. Ma sieć hurtowni. Czy nawet Ryszard Niemiec, który wiele książek napisał, a jeszcze więcej przeczytał, dziennikarz, humanista piłkarski. To są ludzie, którym gębę przyprawiono. A czepianie się wieku? No proszę pana…
Czyli na tym koniu wjedzie Pan do PZPN?
Chcę wejść, a nie wjechać. Marzy mi się działka zagraniczna, która w PZPN leży. Mamy na tym polu kilka wpadek. Nieudany start prezesa do Komitetu Wykonawczego UEFA czy nieudane ubieganie się o mistrzostwa juniorskie. Na razie mam funkcję doradcy w spółce Euro 2012, ale umówmy się, to rentierstwo. Nie chcę skakać z kwiatka na kwiatek, ale jestem człowiekiem do wynajęcia.
GAZETA WYBORCZA
Rozmowa z szefem polskich sędziów, Zbigniewem Przesmyckim.
Sytuacja z ostatniej minuty meczu Widzew – Legia podzieliła środowisko. Część uważa, że wybiegający z bramki Duszan Kuciak faulował Mehdiego Ben Dhifallaha, część – że nic się nie stało, bo przecież bramkarz, choć kopnął przeci wnika, to wybił drugą nogą piłkę.
– Dla mnie sytuacja jest ewidentna – faul Kuciaka. Na szczęście nie ułożył nóg w tzw. sanki i nie wjechał nimi w napastnika. Mimo to nie miał prawa tak atakować rywala, popełnił przewinienie, za które należy się żółta kartka. Tylko żółta, bo uderzył przeciwnika podbiciem, a nie korkami. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę, gdzie miała miejsce ta sytuacja oraz że widzewiak mógł znaleźć się na czystej pozycji i miał realną szansę na gola, należało legionistę wyrzucić z boiska.
(…)
Jak oceni pan pracę Pawła Pskita, który w piątkowym spotkaniu Korony z Zagłębiem pokazał 17 żółtych i trzy czerwone kartki?Â
– Przecież sędzia ten nie popełnił żadnego błędu! A jeśli już, to taki, że nie dał więcej kartek i nie wyrzucił kolejnych piłkarzy z Kielc. Każda z tych 20 żółtych kartek była ważna. Jeśli miałbym dyskutować, to tylko o tych dla Zagłębia. Mimo to arbiter wybroni się z każdej sytuacji. Zachowanie niektórych to boiskowe przestępstwo najwyższej wagi. Wkładanie palców do oczu przeciwnika, co widzieliśmy u Pawła Golańskiego, czy faule Kamila Kuzery już od początku powinny być utemperowane kartkami.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Rozmowa z Dariuszem Dudką.
Jest pan członkiem rady drużyny w reprezentacji. Robert Lewandowski i Jakub Błaszczykowski otwarcie bronią Sławomira Peszkę. Co pan na to?
Rozmawiałem z Kubą. On ma największe przełożenie na trenera Smudę, może coś wskóra. Do mistrzostw pozostały dwa miesiące, nie możemy sami sobie rozbijać drużyny.
Czyli nie jest pan zwolennikiem palenia czarownic na stosie?
Raczej nie. Nie da się ukryć, w życiu zaliczyłem podobne wpadki, do świętych się nie zaliczam. Za każdym razem dostawałem jednak szansę. Siłą rzeczy należę więc do ludzi, którzy skłonni są przymknąć oko na pewnego rodzaju wybryki.
(…)
W której kadrze było więcej skandali: u Franciszka Smudy, czy Leo Beenhakkera?
Za Beenhakkera w kadrze byli inni zawodnicy, inni ludzie. Obecnie sporo jest młodych chłopców, nie na wszytko mogą sobie pozwolić. Wcześniej działo się dużo, ale prawie nic nie wyciekało na zewnątrz.
(…)
Przez ostatnie dwa lata mówił pan, że nosi się z zamiarem zmiany klubu. Nadal chce pan to zrobić?
Wciąż „straszyłem”, no i w końcu mogę powiedzieć – odchodzę z Auxerre. Kontrakt wygasa w czerwcu. Nie wiem jeszcze, gdzie trafię. Koledzy z drużyny śmieję się, że większość z nas pójdzie na „chomage”. To po francusku zasiłek. Kilku zawodnikom kończą się kontrakty, nie było i nie ma rozmów na temat ich przedłużenia. Jeśli Auxerre spadnie, większość składu zostanie rozsprzedana, bo nie będzie funduszy na utrzymanie składu.
Wywiad z Romanem Koseckim.
Raczej u Smudy by pan jednak nie pograł. Pan też miewał przygody w samolocie.
Tak?
Wracając z meczu kadry, pobił się pan z dziennikarzem.
Tak, ciągle to sobie wyjaśniamy przy dobrym whisky, zwłaszcza że dziś możemy startować w tej samej kategorii wagowej. Przegraliśmy mecz, daliśmy sobie po razie i cześć. To były inne czasy, teraz wszystko jest bardziej profesjonalne. Gdy ja grałem w kadrze, trzeba było trenować we własnych rzeczach.
I zakładał pan strój Jordana?
Nie, nie miałem w swojej garderobie (śmiech).
(…)
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Kiedyś biegałem szybko. Leszek Pisz czy Diego Simeone, z którymi grałem, mówili: nie biegaj tak szybko, bo cię nie widzimy. Pomyślałby pan, jak się na mnie teraz patrzy? Dziś słabo się ruszam. Zawsze mówię, że w piłkę grałem, ale 30 kilogramów temu.
Pamięta pan, co powiedzieli moi koledzy, gdy ostatni raz przyszli do pana na wywiad?
Nie.
Ł»e przyszli we dwóch, żeby wyrównać siły.
(śmiech) To było ciekawe.
Powiedział pan wtedy, że się bierze za siebie.
No, i cały czas się biorę. Od każdego poniedziałku.
SPORT
Franciszek Smuda, zapytany niedawno o pana, stwierdził, że miejsce w kadrze na pana czeka, ale musi być pan w najlepszej formie.
Myślę, że skoro mamy najlepszą defensywę w Serie B i jesteśmy liderem, to z moją formą nie jest źle. Uważam, że prezentuję się dobrze. Robię po prostu swoje i czekam, co przyniesie czas (…). Około trzech tygodni temu rozmawiałem z trenerem Jackiem Zielińskim. Była to krótka rozmowa, podczas której nie padły jakieś jasne deklaracje. Trener pytał o moją formę i zapewnił, że cały czas jestem obserwowany. Była to raczej kurtuazyjna wymiana zdań.





