Myśleliśmy, że temat został zamknięty kompilacją meczowych zagrań zawodników Korony Kielce. Krytycy poczynań sędziego mieli tuż po meczu gorące głowy, nie byli w stanie ocenić sprawy w obiektywny sposób, okej, każdemu się zdarza. Ale Grzegorz Mielcarski w poniedziałkowym Przeglądzie Sportowym dalej ciągnie wątek, jak gdyby ten filmik nigdy nie powstał.
– Mam pytanie do Pskita, czy kiedykolwiek podczas meczu był tak konsekwentny? Niech się nad tym zastanowi, bo ja znam odpowiedź. Oczywiście, że nie, gdyż w przeciwnym razie nie znalazłby się w Ekstraklasie – przekonuje Mielcarski. Naprawdę? Konsekwencja u sędziów stała się… wadą?! Cnotą najwyższą u boiskowych stróżów prawa i porządku winna być niekonsekwencja?
Potem coś o kompletnie przypadkowym palcu w oko. Jasne, palec w oko to pewnie przypadek, ale sam fakt dalszego popychania Costy zasługuje na kartkę! Przecież piłka była już za linią, a obrońca Korony popchnął rywala dwukrotnie.
I wreszcie gwóźdź programu, Grzegorz Mielcarski radzi. – Na miejscu Korony odwołałbym się od większości kartek – to byłoby zresztą największe upokorzenie dla arbitra, gdyby Komisja Ligi anulowała te upomnienia… To, co mu radzę teraz to powiedzieć „przepraszam”.
Czy to jest w ogóle na serio? Od której kartki Korona miałaby się odwołać? Tej dla Korzyma, czy może Kuzery? Jovanovica? Golańskiego? Jeśli kielczanie odwołają się od kartek rozważymy przesłanie działaczom DVD z youtube’ową kompilacją, bo wszelkie żale oznaczają, że zwyczajnie jej jeszcze nie oglądali. Podobnie jak Mielcarski.
Zapomniał wół, jak cielęciem był. Prawda, Grzesiu?