Nikt nie wymaga od piłkarza z zagranicy, żeby recytował wiersze w gabinecie prezesa. Ale jeśli facet przyjeżdża do obcego kraju zarabiać pieniądze i po prawie trzech latach pobytu ni w ząb nie nauczył się języka, to chyba coś jest nie w porządku. A jeśli w dodatku na co dzień posługuje się innym językiem słowiańskim, to zostają tylko dwie opcje: albo jest krańcowym idiotą, albo leniem, który za idiotę ma ludzi płacących ciężkie pieniądze za jego profesjonalne podejście do pracy.
Poniżej dwa filmiki. Na pierwszym Słoweniec Rok Elsner, grający w Ekstraklasie od stycznia 2011 roku.
Na drugim (od 2:30) Andraz Kirm, również Słoweniec. Tyle, że mieszkający w Polsce o PÓŁTORA ROKU DŁUŁ»EJ.
Nieistotne o czym mówią i że wideo z Elsnerem jest sprzed tygodnia, a wypowiedzi Kirma sprzed kilku miesięcy. W jego lingwistycznych zdolnościach i tak nie nastąpiła żadna zmiana. A co gorsza, po angielsku mówi przyzwoicie, choć w Anglii nigdy nie grał, więc opcję z krańcowym idiotą niestety trzeba wykluczyć.