Cytaty, portrety, tribale, smoki… Pomysłów tyle, co trenerów zatrudnionych przez Józefa Wojciechowskiego. Po zrobieniu pierwszej „dziary” szybko można się uzależnić. Wiedzą coś o tym przedstawiciele niemieckiej ligi, dla których z reguły na jednym tatuażu się nie kończy. Bo skoro pieniądze są, to można się pobawić. Choć czasem przypomina to zabawę z zamkniętymi oczami, bez uwagi na to, co zostaje na ciele aż do śmierci. Ach, uwaga! Drodzy piłkarze, jeśli jesteście w orbicie zainteresowań Werderu Brema, wiedzcie iż tam robienie tatuażu w trakcie sezonu jest zakazane!
– Nie chcę dramatyzować i przekonywać kogokolwiek, że to jakieś śmiertelne zagrożenie, ale zadecydowaliśmy, że w czasie sezonu ligowego nasi piłkarze nie będą mogli się tatuować. Uznaliśmy, że tak będzie lepiej, ponieważ pewne ryzyko oczywiście istnieje – powiedział menedżer Werderu, Klaus Allofs.
A co skłoniło bremeńczyków do takiej decyzji? Problem rywala z Hamburga. Otóż Eljero Elia po „wydziaraniu” kolejnego ornamentu na swoim ciele skarżył się na permanentny ból w szyi. Badania przeprowadzone przez klubowych działaczy poświadczyły, że Holender dostał zakażenia po wizycie w studiu, które z profesjonalizmem nie miało wiele wspólnego. 24-letni skrzydłowy chciał zaoszczędzić kilkanaście euro, a skończyło się na kilkumiesięcznej przerwie w grze. No i zakazie dla … rywali z Werderu.
Najbardziej zawiedziony decyzją bremeńczyków był serbski Austriak, Marko Arnautović. Zawodnik szybko zagospodarował ręce i nogi tatuażami, lecz teraz ma na to pozwolenie wyłącznie podczas letniego urlopu. Prawie każdy nawiązuje do wyznawanej przez 22-latka religii (między innymi słowa „Bóg mnie chroni”). Na przedramieniu zamieścił dedykację dla zmarłego ojca chrzestnego: „Marko nigdy nie zapomni”. Choć musimy przyznać, że tekst modlitwy na łydce przebija skalą głupoty „dziarę” Hesdeya Suarta z Cracovii. Skoro idziemy takim tropem, piłkarzowi Werderu warto również polecić umieszczenie III części Dziadów na łopatkach.
Lokalny patriota, persona non grata w Gelsenkirchen, kiedyś ultras a dziś gwiazda BVB. Patryk Małecki Dortmundu z tą różnicą, że Kevin ma nieco więcej oleju w głowie. Zapytany, co zrobi gdy jego syn okaże się kibicem Schalke, odpowiedział: – Natychmiast oddam go do domu dziecka. Grosskreutz. Kevin Grosskreutz. A na udokumentowanie (choć wszyscy i tak kojarzą go wyłącznie z Borussią) swojej miłości do stolicy Westfalii, zagospodarował prawą łydkę fragmentem rodzinnego miasta.
Kojarzycie Breno? Tak, to właśnie ten gość, który chciał rozpalić ognisko we własnym pokoju. Po tym incydencie wylądował na kozetce u psychologa, ale wizyta u specjalisty niewiele mu pomogła. W styczniu symulował przed trenerem przeziębienie, tylko po to by zdążyć na wizytę w studiu tatuażu. Cel osiągnął, ale kłamstwo szybko obiegło niemieckie media. A co na to Breno? Dumny wrócił do zajęć z dwoma nowymi „dziarami” na ciele. – Normalnie zakładam, że każdy jest na tyle bystry, by nie tatuować się w trakcie sezonu – powiedział po tym incydencie Jupp Heynckes. Zatem Brazylijczyk w hierarchii szkoleniowca do bystrzaków nie należy. Ale grunt, że tatuaż prezentuje się, jak … no właśnie, pomysł zostawiamy waszej ocenie.
Dopóki na ławce szkoleniowej Hoffenheim siedzi Markus Babbel, piłkarze tego klubu nie muszą się martwić o tatuażowe zakazy. Były gracz Liverpoolu raczy widzów jedną z ciekawszych ozdób na ręce. Oprócz anioła, świętej Marii oraz inicjałów czwórki dzieci, 41-letni szkoleniowiec trzyma się zasady, iż pamiątka pracy w danym klubie musi , prędzej czy później, znaleźć się na jego ciele. – Mam jeszcze dużo wolnego miejsca. Herb Hoffenheim wytatuuję podczas letniego urlopu – zapowiada Babbel. Hm, jak tak dalej pójdzie to Markus będzie mógł zorganizować konkurs pt. „Co to za logo?”
– Nigdy się nie wytatuuję na szyi – mówi z kolei Felipe Santana z Borussii. – Moje tatuaże częściowo mają jakieś głębsze znaczenie. Na lewym przedramieniu widnieje afrykański wzorzec, z kolei na prawym znajduje się prezent dla mojej rodziny. Bez najbliższych nie potrafiłbym żyć – tłumaczy defensor BVB. Ciekawe, czy Brazylijczyk zdaje sobie sprawę pod jaką presją fanów gra na co dzień? Jeden z nich na kilka kolejek przed końcem poprzedniego sezonu, umieścił na swoich plecach podobiznę Jurgena Kloppa z mistrzowską paterą w tle. Czy bolało? – O wiele bardziej bolesne będzie dla mnie jeżeli nie zostaniemy mistrzami – powiedział szalony kibic z Dortmundu.
Dla jednego tatuaż jest szczęśliwym amuletem, inny z kolei uważa to za powinność wobec klubu. Zdesperowani szukają wymówki przed trenerem, byle tylko zdążyć na wizytę w studiu. Niektórych nazwiecie królami „brudnopisów”, następnym poświęcicie uwagę, by stwierdzić „Hm, ten to miał ciekawy pomysł, a i wykonanie niczego sobie!” Piłkarze lubią, gdy jest wokół nich głośno, a medialnej popularności również pomagają oryginalne ornamenty na ciele…
MICHAŁ WYRWA
JEŚLI CHCESZ NAPISAĆ SWÓJ TEKST O LIDZE ZAGRANICZNEJ, WYŚLIJ MAILA. DLA NAJLEPSZYCH NAGRODY PIENIÄ˜Ł»NE!
[email protected]
[email protected]
[email protected]
[email protected]






