Wstyd Podbeskidzia: porażki z ŁKS-em i Cracovią

redakcja

Autor:redakcja

04 kwietnia 2012, 20:56 • 3 min czytania

Musimy przyznać, że takiego widoku w tym sezonie ekstraklasy się nie spodziewaliśmy. Liga jest ciekawsza dziwna, każdy wynik jest możliwy, ale zwycięstwo Cracovii? Wydawało się, że na taki wyczyn trzeba będzie poczekać do następnego sezonu pierwszej ligi, a tu proszę… 3:1 z Podbeskidziem i przedłużenie nikłych nadziei na utrzymanie. Na słowa najgorszej krytyki zasługują bielszczanie, bo chyba nie ma większego wstydu niż przegrana z „Pasami”. Niezależnie od formy, dnia, przygotowania fizycznego, braku szczęścia – obojętnie – porażka z tym przeciwnikiem to hańba. Dno. Ale skoro podopieczni Roberta Kasperczyka zagrali jak Cracovia, to niech mają za swoje.
Ł»eby tylko nie jeździć po „Pasach”, kilka osób trzeba dziś pochwalić, choć i tak robimy to z bólem serca – bo chwalić za to, że komuś w końcu łaskawie się chciało powalczyć? To nie w naszym stylu… Ale OK. Na największe komplementy zasługuje Marcin Budziński, w którego przekonania o tym, że jest w każdym calu beznadziejny, uwierzył Matej Nather i uznał, że obok „Budzika” wystarczy tylko biec. Ten jednak strzałem zza pola karnego pokonał Zajaca. Musimy przyznać, że Marcin chyba obrał całkiem niezłą politykę, bo dziś jest postrzegany jako najmniej irytujący piłkarz Cracovii. Z powodu wcale nie najgorszej gry i zachowania poza boiskiem.

Wstyd Podbeskidzia: porażki z ŁKS-em i Cracovią
Reklama

Wyczyn Budzińskiego po dziesięciu minutach poprawił Marek Sokołowski, który chciał wrzucić w pole karne, a wyszedł mu strzał życia. Sam zresztą przed kamerami zażartował, że to zagranie to „centrostrzał”. Kiedyś identyczną bramkę strzelił, też przeciwko Cracovii, Sławomir Peszko.

Reklama

Cud, miód. Uwielbiamy takie centrostrzały.

Słów zabrakło nam natomiast na nazwanie zachowania Lirana Cohena, który stojąc przed bramką wywalił piłkę w okolice Muzeum Narodowego, a zanim w ogóle tam doleciała, minęło pewnie z 20 minut.

Do poziomu Cohena dostosowali się pozostali koledzy i pomimo beznadziejnej gry Van Der Biezena Cracovia zdołała jeszcze wbić dwie bramki. Najpierw z rzutu wolnego pośredniego walnął Milos Kosanović, a w końcówce wynik z karnego ustalił Ntibazonkiza. Choć w tym przypadku wydawało nam się, że faul miał miejsce jeszcze przed polem karnym.

Czy przesadą będzie, jeśli napiszemy, że Podbeskidzie nie chciało tego meczu wygrać? Zdecydowanie nie. Drużyna, która przyzwyczaiła nas do waleczności, dziś dała ciała na całej linii. Po takiej grze radzimy trenerowi Kasperczykowi, żeby na chwilę odstawił trening mentalny, a zamiast tego zastosował rozwiązanie, które po wtopie Jagiellonii z Ruchem Zdzieszowice wykorzystał Czesław Michniewicz. Czyli najpierw 90 minut stania – tak jak dzisiaj przy Kałuży – a dopiero później trening.

Bo przegrać w ciągu kilku dni najpierw u siebie z ŁKS-em, a później na wyjeździe z Cracovią – to jak przegrać z Frankiem Smudą w konkursie recytatorskim.

Cracovia – Podbeskidzie 3:1 (oceniał Tomasz فapiński)

Cracovia: Wojciech Kaczmarek 5 – Mateusz Ł»ytko 4, Arkadiusz Radomski 5, MiloŁ¡ Kosanović 5, Bojan Puzigaća 4 – Aleksejs Vi١نakovs 3 (52 Hesdey Suart 4), Vladimir Boljević 5, Sławomir Szeliga 3 (64 Andraپ Struna 5), Saïdi Ntibazonkiza 4 (90 Sebastian Steblecki), Marcin Budziński 6 – Koen van der Biezen 4.

Podbeskidzie:
Richard Zajac 5 – Marek Sokołowski 5, OndŁ™ej Ł ourek 2, Juraj Dančík 5, فukasz Mierzejewski 4 – Mariusz Sacha 3 (62 Piotr Malinowski 4), Dariusz فatka 4, Matej Náther 3 (62 Adrian Sikora 3), Liran Cohen 3 (73 Sebastian Ziajka), Sylwester Patejuk 5 – Róbert Demjan 4.

Najnowsze

Inne kraje

Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego

Braian Wilma
0
Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama