Pamiętacie jeszcze Michała Listkiewicza szczerze zaszokowanego sprawą „czarnej owcy” wśród uczciwych sędziów? Okazuje się, że pewne postawy są ponadczasowe. Tak jak były prezes PZPN-u zupełnie nie spodziewał się, że wśród sędziów występuje zjawisko korupcji, tak teraz media i politycy zorientowali się, że na stadionach ogranicza się wolność słowa. Jak to piszą Amerykanie – thanks, Captain Obvious!
Nie wiadomo kto rozpoczął falę świętego oburzenia na zachowanie delegata i ochrony na Konwiktorskiej – na pewno jednym z pierwszych większych mediów zainteresowanych tematem był Polsat. I lawina ruszyła… Krzysztof Kwiatkowski, poseł PO, były minister sprawiedliwości. Zajrzyjmy na jego twittera: „Dziś interweniuję u prezesa PZPN. Nie ma zgody na ograniczanie wolności wypowiedzi. Zakaz piętnowania symboli komunistycznych niedopuszczalny”.
Ograniczanie wolności wypowiedzi? Zaraz, zaraz, a czy to nie Kwiatkowski był prokuratorem generalnym i ministrem sprawiedliwości w czasach, gdy w Białymstoku karano za okrzyki „Donald matole, Twój rząd obalą kibole”? Czy to nie zgierski polityk siedział na górze machiny, której dolne tryby karały kibiców Arki za hasło „chuj z gospodarką, chuj z bezrobociem, najważniejsza jest kara za transparent na płocie”? Jak on śmie teraz cokolwiek mówić w kwestii wolności wypowiedzi, samemu wydatnie uczestnicząc w jej ograniczaniu? A może nie wiedział o tym, że kibiców z Płocka ciągano po sądach za flagę „zawsze po prawej stronie” z przekreślonym sierpem i młotem? No jeśli nie wiedział, to co z niego za minister?
Ale nie ma co się pastwić nad populistą z PO, przecież jest jeszcze kochana opozycja. Zanim jednak do niej dojdziemy, sprawdźmy co na temat wydarzeń z Polonii mówi… Jacek Masiota. „Sport powinien być wolny od haseł politycznych, ale nie może dochodzić do takich absurdów, jak usunięcie transparentu «precz z komunąÂ»”. Jacku, czy Ty siebie słyszysz? Gdzie byłeś, gdy za sprawą waszych skretyniałych delegatów zdejmowano transparenty czczące pamięć Powstańców, czy bohaterów września ’39? Gdzie byłeś, jak karano za „17.09.1939 – IV rozbiór Polski”? Gdzie Wy wszyscy byliście, jak na Legię zakazano wnosić flagi OFMC bo miała hasło „better dead than red”? Chłopaki mają nową, „będziemy dobre tradycje rozpowszechniać”. O tym pewnie też nie wiecie.
No i dochodzimy do gwoździa programu – z medialnego niebytu wynurzył się Marek Jurek, „ostry jak nigdy”. „Jeżeli na polskich stadionach zwykły odruch potępienia komunizmu będzie traktowany jak naruszenie porządku – jutro, jako urojone polityczne roszczenia, będą traktowane propozycje upamiętniania rocznic narodowych” – napisali do minister sportu Joanny Muchy liderzy Prawicy Rzeczypospolitej: Marek Jurek i Lech Łuczyński.
Chłopaki, nie chcę burzyć waszej rzeczywistości, ale to już się działo na stadionach. Może gdybyście czasem interesowali się czymś więcej, niż wasz antagonistyczny wróg z PO, dostrzeglibyście problem wtedy, gdy dopiero ukorzeniał się na stadionach, dobry kilka lat temu.
Wiecie co jest najgorsze? Prosty wniosek – jeśli czegoś nie ma w telewizji, znaczy, że to coś nie istnieje. Choć cenzura, ostrzejsza niż na Polonii, istnieje na stadionach od lat, politycy, politolodzy, media i cała reszta ferajny zainteresowała się tym dopiero po publikacji Polsatu. Spóźnionej o jakieś trzy lata.
JO