Luis Figo w rozmowie z Weszło: – Ciągle to samo, Barcelona, Real, Barcelona, Real…

redakcja

Autor:redakcja

02 kwietnia 2012, 11:15 • 5 min czytania

Czas na drugą rozmowę, którą przeprowadziliśmy przy okazji konferencji Tyskiego. A raczej rozmówkę, bo niestety Luis Figo ani w połowie nie przypominał otwartego i sympatycznego Marco van Bastena. Portugalczyk poświęcił nam kilkanaście minut w dwunastometrowym Hummerze, który odwoził go na lotnisko, starał się być miły, nawet z trzy razy się uśmiechnął, ale średnio mu to wychodziło. Kiedy już przebiliśmy się przez korki i dojechaliśmy na Okęcie, prawie wyrwał klamkę, tak bardzo chciał się wydostać z limuzyny. Zdążył jeszcze krzyknąć „ciao, have a nice day”, a van Basten, który w tym czasie rozmawiał z kilkoma innymi dziennikarzami, patrząc, co robi Figo, miał oczy jak pięciozłotówki. Bo jego „kolega” z reklamy nawet nie zdążył się porządnie pożegnać…
Powiedział pan prawie dekadę temu, że najważniejsza rzecz w życiu człowieka to wolność. Minęło kilka lat i w kolejnym wywiadzie , już po przejściu do Realu, stwierdził pan, że nie wybiera się za często do Barcelony, bo mógłby spotkać na ulicy jakiegoś świra. To jak to jest z tą wolnością?
Zawsze ją miałem. A takie sytuacje mogły się zdarzyć zarówno po odejściu z Barcelony, jak i po normalnym wyjściu z domu. Wszędzie można spotkać świra.

Luis Figo w rozmowie z Weszło: – Ciągle to samo, Barcelona, Real, Barcelona, Real…
Reklama

Czyli jeździ pan tam bez obaw?
Tak, nigdy niczego się nie bałem. Na boisku też nie – szacunek i strach to dwie różne rzeczy. Zresztą, gdybym się bał, to kupiłbym psa.

Bycie największym zdrajcą w historii futbolu to powód do dumy?
Śpię spokojnie. Nie czuję ani dumy, ani smutku. Kompletnie mi to obojętne.

Reklama

A z kim się pan bardziej utożsamia? Z Realem czy z Barcą?
Utożsamiam się z Interem, bo dla niego pracuję. Ale jeśli miałbym wybrać między tamtymi dwoma, to identyfikuję się bardziej z Realem. Mieszkam w Madrycie, jestem „socio”…

Po transferze do Realu kibice podczas Gran Derbi rzucali w pana butelkami Coca-Coli i… chyba się to panu nawet spodobało. Tak przynajmniej powiedział pan serbskim dziennikarzom.
Tak, bo miałem umowę z Coca-Colą. Gorzej, gdyby rzucali Pepsi (uśmiech).

A gdyby był pan zawodnikiem dzisiejszej Barcelony, to odszedłby pan do Realu Jose Mourinho?
To takie przypuszczenia. Gadanie dla samego gadania. Gdyby była taka sama sytuacja, to podjąłbym taką samą decyzję. Nie żałuję tamtego wyboru.

Ówczesny trener Realu, Vicente del Bosque stwierdził, że Figo nigdy nie gra źle.
Bo Vicente bardzo mnie lubił. Ale to logiczne, że grałem źle i popełniałem błędy jak każdy człowiek.

A dziś jak się pan zapatruje na rywalizację Realu z Barceloną? Podopieczni Guardioli mają jeszcze szansę na mistrzostwo?
Nie wiem. Real ma sześć punktów przewagi, czyli Barcelona ma matematyczne szanse. Ale łatwo jest mówić. Nie lubię się bawić w takie przewidywania.

A co musiałoby się wydarzyć, żeby Cristiano Ronaldo był postrzegany jako większy piłkarz niż Luis Figo w historii portugalskiego futbolu?
Jeśli Cristiano utrzyma obecny poziom, to tylko kwestia czasu, kiedy pobije wszystkie rekordy. Ma warunki, żeby to osiągnąć.

A nie uważa pan, że ta umowna hierarchia zmieniałby się, gdyby Portugalia z Ronaldo na czele zdobyła Mistrzostwo Europy?
To nie ma znaczenia. Jeśli ktoś jest faktycznie najlepszy, to nagle nie przestanie nim być. Każdy ma swoją drogę. Piłkarze nie podchodzą do tego tak, że rywalizują z kimś indywidualnie. Ja Ronaldo życzę jak najwięcej sukcesów, ale moja opinia na ten temat nie ma żadnego znaczenia.

Image and video hosting by TinyPic

Był pan przedstawicielem chyba najbardziej utalentowanej generacji w portugalskiej piłce, ale niewiele udało wam się ugrać.
Brakowało nam trochę szczęścia w kluczowych momentach, ale ogólnie przez te kilka lat wykonaliśmy fantastyczną pracę. Zapracowaliśmy na prestiż i szacunek.

Brakowało sukcesu choćby na mundialu 2002, w którym na początku zmiażdżyliście Polskę.
Ten mecz wyjątkowo nam się udał, ale nie awansowaliśmy do następnej grupy i całe mistrzostwa wspominam źle.

Kontynuując polskie wątki w pana karierze – Andrzej Juskowiak. Jak pan go wspomina?
Spędziliśmy razem kilka lat w Sportingu. Wspominam go jako wspaniałego profesjonalistę – szybko nauczył się języka portugalskiego, miłego człowieka i bardzo dobrego piłkarza.

A dwumecz z Wisłą Kraków w eliminacjach Ligi Mistrzów?
Nie pamiętam.

Bo poszło tak łatwo?
Nie wiem, szczerze, nic nie pamiętam z tamtych meczów.

Często wymienia się pana w mediach jako potencjalnego trenera choćby Interu Mediolan.
Plotki. W tej chwili nie chcę być trenerem. Ale nie wiem, co będzie w przyszłości.

A Euro 2012? Planuje pan jakoś pracować przy tym turnieju, np. jako ekspert telewizyjny?
Chyba nie, nie mam takich planów. Nie lubię takich rzeczy.

Woli pan prowadzić spokojne życie z dala od mediów?
Robię wiele rzeczy, o których media nie wiedzą. Nie wszystko trzeba wyciągać na zewnątrz.

Ma pan dość dziennikarzy po karierze?
Media można lubić albo nie. Ja nie lubię i nie udzielam wywiadów. Gdyby nie „Tyskie”, to pewnie bym z wami nie rozmawiał.

W Portugalii udzielił pan nie tak dawno dużego wywiadu na temat polityki.
Tak, poparłem jednego kandydata i… jestem spalony. Nie bawię się już w politykę.

Z czego wynika pana niechęć do mediów?
Wszyscy zadają identyczne pytania – o Real i Barcelonę. Udzieliłem dziś z 50 wywiadów i cały czas powtarzam to samo. Gdybyście wy robili wywiady cały czas z jedną osobą, to też by się wam znudziło.

Rozmawiamy z różnymi ludźmi, więc się nam nie nudzi.
OK, a ja odpowiadam od dwóch godzin „tak, nie, tak, nie”. Brakuje kreatywności. Dlaczego nie zapytacie, co sądzę o aborcji? To z mojej strony konstruktywna krytyka.

Bo mamy kilkanaście minut, a kibiców w Polsce nie interesuje pana opinia na temat aborcji?
No, w porządku, ale cały czas tylko Real, Barcelona, Real, Barcelona. Nikt nie zapyta o „Tyskie”.

Na ten temat też się pan wypowiedział, na konferencji.
OK, ale ściąga mnie do Polski „Tyskie”, a jutro na całym świecie znowu będzie, że Figo wypowiada się na temat piłki, a o konferencji tylko jakaś wzmianka. Przecież tak nie powinno być. Lepiej dla mnie, żebym nie mówił o futbolu.

Spokojnie, wypowiedzi z polskich mediów raczej się nie tłumaczy na całym świecie.
Tłumaczy się, tłumaczy…

Rozmawiał TOMASZ ĆWIÄ„KAفA

Najnowsze

Inne kraje

Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego

Braian Wilma
0
Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama