SOBOTA: Piotr Voigt wspomina pamiętny mecz Wisły z Legią z 1993 roku…

redakcja

Autor:redakcja

31 marca 2012, 11:06 • 4 min czytania

I dla nas jest to tekst dnia, a może nawet tygodnia w piłkarskiej prasie. Poza tym dziś raczej nudno, choć rozmowy z Van Bastenem i Figo w „Fakcie” zawsze warto przeczytać.

SOBOTA: Piotr Voigt wspomina pamiętny mecz Wisły z Legią z 1993 roku…
Reklama

SUPER EXPRESS

Rozmowa z Damienem Perquisem.

Reklama

„Super Express”: – Jak przebiega rehabilitacja?
Damien Perquis: – Zgodnie z planem, bez komplikacji. Od 23 marca przebywam w ośrodku rehabilitacyjnym, który słynie z dobrej opieki nad kontuzjowanymi sportowcami. To właśnie tu, w Capbreton, leczyli się Ronaldo, William Gallas czy Mohammed Sissoko. Niedawno był też Mikael Pietrus, koszykarz grający w NBA. Capbreton leży nad samym oceanem. To tysiąc kilometrów od mojego domu, więc brakuje mi rodziny, ale najważniejsza jest szybka rehabilitacja.

– Przez pierwszy miesiąc ręka była zupełnie unieruchomiona. A jakie ćwiczenia teraz wykonujesz?
– Na rehabilitację poświęcam około sześciu godzin dziennie. 3,5 godziny przed południem i ponad dwie po południu. Dużo ćwiczę w basenie, bo woda ma dobry wpływ na takie urazy. Jeżdżę też na rowerze, mam zabiegi wzmacniające rękę. Więcej na razie nie można.

I z Luisem Henriquezem.

– Twój przyjaciel Manuel Arboleda twierdzi, że jeszcze nic straconego, że trzeba walczyć o mistrzostwo albo chociaż o puchary…
– Dokładnie. Dopóki są matematyczne szanse, trzeba myśleć nawet o mistrzostwie. A o pucharach to już na pewno, bo te dwie ostatnie wygrane mocno poprawiły naszą sytuację. Jak Bóg da, to wygramy też z Cracovią, a wtedy dystans jeszcze się zmniejszy. Ja jestem wojownikiem, nie odpuszczam, zapewniam, że do końca będziemy się bić o miejsce na podium.

(…)

– Wszyscy narzekają na murawę na stadionie Lecha, niektórzy jej złym stanem tłumaczą waszą słabą grę…
– Murawa na naszym stadionie jest okropna. A Lech lubi grać piłką, wymieniać dużo podań, co w takich warunkach nie jest łatwe. Nie chcę jednak nas w ten sposób usprawiedliwiać. Skoro nie da się grać dołem, to musimy grać górą. Byle wygrywać.

FAKT

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Relacje z ligi i wywiady z Van Bastenem…

Robert Lewandowski w Manchesterze City – realne? Bo takie informacje pojawiły się w angielskich gazetach.
Jeśli Lewandowski radzi sobie w Borussii Dortmund, poradzi sobie także w Premier League. Dobry jest jeszcze ten obrońca z Arsenalu.

Chyba bramkarz? Szczęsny. Arsene Wenger mówi, że on i pana rodak Van Persie są najlepsi.
Nieeee. Obrońca, polskie nazwisko.

Kościelny.
Tak, powinniście go wziąć do kadry.

Ale on nie chce dla nas grać, czuje się Francuzem.
No tak, to będzie trudno.

(…)

Na koniec osobiste pytanie: wie pan dlaczego, kiedy kopaliśmy z kolegami piłkę na podwórku, zawsze zaczynaliśmy ze sporym opóźnieniem?
Nie mam pojęcia.

Ponieważ każdy chciał być Marco Van Bastenem i kłóciliśmy się tak długo, dopóki nie udało się tego ustalić.
Naprawdę miło mi to słyszeć!

I z Figo…

FAKT: Mówi się, że na wielkich turniejach gospodarzom pomagają nawet ściany. Na Euro 2012 z Polską będzie podobnie?
Luis Figo: – Nie wydaje mi się, żeby to była prawda. Wszystko zależy od tego, co prezentujesz na boisku. Grając dobrze masz oczywiście większe szanse, żeby dopomóc szczęściu niż wtedy, kiedy niewiele prezentujesz w meczu o stawkę. Na Euro 2012 Polska ma takie same szanse na sukces jak wszystkie inne zespoły. Ale wiele zależy od tego, czy wasi piłkarze uwierzą w swoje siły.

(…)

Ma pan dobre wspomnienia z meczów z Polską, choć na mundialu w Korei w 2002 roku to inni zdobywali bramki w tym spotkaniu.
– Zagraliśmy z Polską dobry mecz, wygraliśmy wysoko, ale co z tego? To nie przełożyło się na dobry wynik w całym turnieju, więc nie miało wielkiego znaczenia. Dla nas to już przeszłość. Mistrzostwa w Korei nie były dla Portugalii udane.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Image and video hosting by TinyPic

Zajebisty, obszerny wywiad z byłym prezesem Wisły Kraków, Piotrem Voigtem.

Cała Polska widziała?
Widziała, ale nikogo za rękę nie złapano. Mecz z Legią był moją porażką. Pomijając nawet stronę finansową. W przerwie, jak zobaczyłem, co się dzieje, poszedłem do szatni i powiedziałem: „Panowie, pie… was. Ł»egnam i dziękuję. Teraz pójdę do spikera, wezmę mikrofon i powiem ludziom, że ich przepraszam i odchodzę z Wisły, bo nie kontroluję tego, co tu się dzieje”. I tak powinienem zrobić, ale prezes Wisły Ludwik Miętta-Mikołajewicz błagał mnie pod szatnią, bym się wstrzymał. Ł»e będzie wstyd. Miałem tego po dziurki w nosie.

(…)

Przed meczem przyszedł do mnie Pecze i mówi: „Wiesz, że te sk… sprzedały mecz?”. A ja na to: „Nie sądzę”. „Ale ja to wiem” – odpowiada i pyta, co robić. „Karol, a może wystawić drugą drużynę?”- sugeruję. Pecze na to: „Przecież oni dostanę niemiłosiernie. Takiej decyzji ja nie podejmę, ty musisz” – mówi. No i tak sobie myślę, że jak każę mu wystawić drugi zespół, a wtedy jeszcze nikt się nie spodziewał, że to taka farsa będzie, to powiedzą, że umyślnie wystawiłem rezerwy, żeby odpuścić mecz Legii.

Może to byłoby najlepsze rozwiązanie?
Albo przyszliby do tych rezerwowych chłopcy i powiedzieli, że jak wygrają, to im powyrywają nogi z dupy. Oni też kiedyś chcieli być w pierwszej drużynie, to byli koledzy od wódki tych starszych. No i zrobiłem z siebie durnia, mówiłem, że nie będzie cyrku, a skończyło się farsą. 10 tysięcy ludzi grzmiało: „Voigt sk…!”.

Najnowsze

Inne kraje

Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego

Braian Wilma
0
Świderski przedwcześnie zszedł z boiska. Fatalna sytuacja Drągowskiego
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama