Nie ma gdzie rozegrać meczu o Puchar Polski. Polska policja, znana z tego, że nie są jej straszne jakiekolwiek wyzwania, torpeduje kolejne lokalizacje. Mecz miałby się odbyć już za niecały miesiąc, a wciąż nie wiadomo, w jakim mieście. Stadion Narodowy – nie. Gdańsk – nie. Kielce – nie. Wrocław też nie, bo ogólnie Wrocław został zamknięty na cztery spusty. Jako że w PZPN pracują intelektualni impotenci, postanowiliśmy im z dobrego serca pomóc. Panowie – pomysł to stary jak świat, co roku ktoś wam go podsuwa… Zorganizujcie dwa mecze.
Teraz, jeszcze przed spotkaniami półfinałowymi, wciąż jest czas, by zapytać prezesów każdego z czterech klubów, czy zgadzają się na taką zmianę reguł. Zgadujemy, że się zgodzą. Dwa mecze to większe zyski dla klubów, większy prestiż (kto by nie chciał mieć na swoim stadionie finału PP), podwójne emocje, generalnie same plusy.
Zamiast żebrać o jakikolwiek stadion, wylosujcie, kto (przedstawiciel której pary) miałby być gospodarzem pierwszego spotkania. I po kłopocie.
Z Superpucharem radzimy zrobić to samo. Jak w Hiszpanii.