„Przegląd Sportowy”, jak co piątek, jest świetny. Nie ma porównania z pozostałymi dziennikami. W „Sporcie” spodobała nam się zato anegdotka w tekście o Arkadiuszu Piechu…
GAZETA WYBORCZA
Wywiad z Leszkiem Miklasem.
Jest pan zdziwiony, że Nacho Novo i Ismael Blanco, którzy zarabiają dużo więcej niż Michał Ł»yro, Rafał Wolski czy Michał Kucharczyk, grają mało?
– Nie bez powodu sprowadziliśmy piłkarzy znanych w Europie. Obaj nie mieli żadnej przerwy w grze, byli w trakcie sezonu. Chcieliśmy, by od razu dali coś drużynie. Nie wiem, dlaczego nie grają, to pytanie do trenera. Z rozmów z nim wiem, że jesienią najważniejszymi piłkarzami Legii byli Danijel Ljuboja i Miroslav Radović. Oni odpowiadali za grę drużyny. Dziś, na kilka kolejek przed końcem sezonu, trener nie chce ryzykować. Woli powielać schemat z jesieni.
(…)
Warto było sprowadzać piłkarzy na półtora miesiąca? Z końcem sezonu wygasają ich kontrakty.
– Sprowadziliśmy ich z nadzieją, że pokażą wystarczające umiejętności, by zostać na kolejny rok czy dwa. Jeśli okaże się, że nie będzie czasu, by ich sprawdzić, to raczej nie przedłużymy kontraktów. O ich przydatności powiemy więcej po sezonie. Nie potrafię wystawić oceny, bo nie wiem, jak grają.
Czy w klubie jest plan, co robić, jeśli Legia zdobędzie tytuł, i taki, który zakłada, że będzie się biła tylko o Ligę Europejską?
– Jeśli chodzi o to, czy wyłożymy miliony złotych na wielkie transfery, by awansować do Ligi Mistrzów, to nie podejrzewam takiej sytuacji. Raczej postawimy na zespół, który grał w tym sezonie, awansował do Ligi Europejskiej, potrafił wygrywać z drużynami silniejszymi niż te, na które możemy trafić w drodze do Champions League. Przypuszczam, że do fazy grupowej LM nie będzie wielkich zmian w klubie.
FAKT
Czesław Michniewicz nie obiecuje mistrzostwa, a Wojciech Pawłowski odsunięty od składu Lechii, bo „musi odpocząć fizycznie i psychicznie”.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Wywiad z Jakubem Wawrzyniakiem.
Na boisku nie ma młodych i starych. Jest drużyna. Młody jak chce, to też może mieć pretensje. Przed ostatnim meczem powiedziałem Michałowi Ł»yro: jak mi raz czy drugi świetnie wyjdziesz na pozycję, a ja ci nie podam, wymuś to na mnie. Jak chcesz, podejdź, opier…, że mam do ciebie grać. To służy drużynie, a czy mówi to do mnie człowiek mający 18 czy 28 lat, nie ma znaczenia. Ja nie mam prawa się obrażać. Zresztą na boisku nie ma miejsca na fochy.
(…)
Liga jest w tym sezonie słaba?
Wyrównana, ale nie słaba. Ostatnio u was w gazecie czytałem fajny wywiad z Markiem Zieńczukiem. Powiedział coś, z czym całkowicie się zgadzam. O tym, że liga jest słaba, mówią byli piłkarze, którzy skończyli kariery. Moje zdanie jest takie, że z roku na rok jest trudniej o punkty. Zgodzimy się, że Danijel Ljuboja to świetny piłkarz. To dlaczego w tej słabej lidze tak trudno przychodzi mu zdobywanie bramek? Czemu z tej słabej ligi mieliśmy dwie drużyny na wiosnę w europejskich pucharach? A Wisła, z tej słabej ligi, była o pięć minut od fazy grupowej Ligi Mistrzów? My walczyliśmy jak równy z równym ze Sportingiem Lizbona, który potem wyeliminował Manchester City. Człowiek już taki jest, że jak coś zaczyna analizować, to najpierw szuka negatywnych rzeczy. Myślimy: liga słaba, bo nie ma zdecydowanego faworyta. Jak Wisła Macieja Skorży zdobywała mistrzostwo kilka kolejek przed końcem, mówiliśmy, że jest mało atrakcyjnie. A teraz jest ciekawie. Kto by pomyślał, że Korona będzie walczyła o tytuł.
Tekst o Pawle Janasie.
Podczas zimowego sparingu z rumuńską Vointą Sibiu Paweł Janas siedział wysoko na trybunach. – Wstawaj. Wania, ty płaczesz, a oni grają. Graj na prawo, no dawaj – mruczał do siebie pod nosem. Wania, czyli Ivans Lukjanovs nie miał szans, żeby go usłyszeć. To jest zresztą charakterystyczne dla pracy szkoleniowca Lechii. W trakcie treningów stoi z boku i się przygląda. Rzuca proste komendy: „Brawo”, „Dobre”. Trening prowadzi asystent Tomasz Borkowski, który dłużej pracuje w klubie.
(…)
– Janas powinien zmienić swoje treningi. W Bełchatowie współpracował z panem Jastrzębskim i miałem wrażenie, że ich praca różni się od tego, co robią trenerzy w innych klubach. Tam więcej pracuje się nad dynamiką. Mnie te treningi pasowały, ale wielu chłopaków narzekało – mówi jeden z piłkarzy, który zna Janasa z Bełchatowa. – On dalej zachowuje się jakby był selekcjonerem. Treningom przygląda się z boku, a prowadzenie zajęć zostawia asystentom – dodaje.
Â
Janas w pracy przyjął styl angielskiego menedżera. Nie tłumaczy piłkarzom, co będą robić na treningu. Od tego jest asystent. Po raz pierwszy piłkarze widzą trenera dopiero na boisku, stojącego gdzieś przy linii. Nie jest też specjalistą od budowania relacji interpersonalnych. Z piłkarzami rozmawia niewiele. W Gdańsku nie przychodzi nawet do szatni, żeby się z nimi codziennie przywitać. Siedzi w pokoju pełnym kłębów dymu, bo cały czas dużo pali. Mało kto się tam zapuszcza, niewielu jest w stanie znieść ten dym.
Â
Piłkarze Lechii mają z nim kontakt dopiero na dzień meczu w trakcie odprawy taktycznej. Ale i wtedy nie sypie ciekawymi pomysłami jak z rękawa. Schematy gry, które proponuje, są bardzo proste. – Jak w meczu nie będzie szło, to laga na bok – zwrócił się do jednego ze stoperów.
Ciekawy wywiad z Tomaszem Bandrowskim.
Mimo wszystko przynajmniej zrobiło się o panu głośno, gdy przebiegł pan 14 kilometrów w meczu. Końskie zdrowie, nie ma co…
Rzeczywiście nie narzekam. Te czternaście kilometrów to było w spotkaniu Lecha z Legią, które cztery lata temu wygraliśmy 1:0 na stadionie w Warszawie. Miałem naprawdę sporo roboty. Z ciekawości zapytałem ludzi zawiadujących systemem liczącym przebiegnięte kilometry ile miałem na liczniku. Wtedy tylko Legia miała taki system, choć prawdę powiedziawszy nie kręciłoby mnie sprawdzanie kilometrów po każdym meczu. Niekiedy można zrobić dużo mniej. Na przykład w ostatnim meczu z Widzewem gra toczyła się tak, że nie musiałem bić rekordów. Ale tamte czternaście w kościach na pewno czułem.
Â
To zdrowie do biegania to efekt…zdrowego trybu życia. O nim krążą legendy.
Na przykład?
Â
Ł»e nie bierze pan odżywek, zdawałoby się dla wyczynowych sportowców rzecz niezbędna.
To prawda, nie biorę. Mój organizm nie czuje takiej potrzeby, a potrzeby swojego ciała znam doskonale. Ł»ycie podporządkowałem piłkarskiej profesji, by po jej zakończeniu spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie: „Stary, zrobiłeś wszystko”. Wielką wagę przywiązuję do diety, odżywiania. Jedzenie musi być bardzo dobre.
Â
ٻe smaczne?
Przede wszystkim świeże. Naiwnością byłoby pytać kelnera czy steki mają świeże, bo wiadomo, co odpowie. Ale niemal wszędzie można znaleźć porządną restaurację, z klimatem i świeżym jedzeniem. Dieta ma być zrównoważona. Nie tknę frytek, rzeczy smażonych na oleju, pakowanych wędlin z podejrzanie długim terminem ważności… Odpadają batoniki i podobne rzeczy, produkowane na masową skalę. Niby trzeba jeść wszystko, jednak pewne produkty wieki temu wyrzuciłem z jadłospisu.
SPORT
Tekst o Arkadiuszu Piechu.
– Lubię piwo, ale czasami chodzi za mną dobra whisky. Ostatnio z Januszem Golem wyszperaliśmy w internecie 64-letnią whisky Dalmore Trinitas, której butelka kosztuje, bagatela, 100 tysięcy funtów! Nacieszyliśmy oko wspaniałym dziełem sztuki i zostaliśmy przy „dwunastce”, czyli najpopularniejszej Dalmore 12. W sam raz na naszą kieszeń. Zabawne sytuacje zdarzają się często. Ot, siedzimy sobie niedawno w Sky Barze w katowickim Qubusie z Januszem Golem, który z Legią przyjechał na mecz z Podbeskidziem. Podeszło do nas dwóch podchmielonych gości, a że Janusz był w dresie Legii, więc go natychmiast rozpoznali. – Ty jeeesteś Janusz Gol – stwierdził jeden z nich, a potem spojrzał na siedzącego obok Piotra Stawarczyka i rzucił – ciebie teeeeż poznaję, ty się nazywasz… Ł»yro. Zaczęliśmy gości ładować, że „Stawar” jest zawodnikiem na „S”, czyli Piotrem Świerczewskim, ale już nie dali się nabrać.




