Myślenie boli. Niestety. Gdyby nie bolało to mielibyśmy w polskiej piłce dwa razy mniej kontrowersji. Najpierw sędziego Marcina Borskiego wysyła się na mecz ŁKS – Zagłębie, chociaż można było na którykolwiek inny i nikt by wtedy nie wspominał, że Borski przed laty miał fuchę w KGHM-ie. Losowanie Pucharu Polski urządza się na stadionie Legii, pod czujnym okien kamer telewizji należącej tak jak i Legia do ITI. Można było zamieszać kulkami np. na Stadionie Narodowym czy gdziekolwiek indziej? Można było.
Kulek się nie losuje, tylko się je wyciąga. Legia się cieszy, bo trafia na Arkę Gdynia. Inni się burzą, że wszystko zostało ustawione i że legioniści mają aż do finału banalną drabinkę. Popatrzmy:
1/16 finału: Rozwój II Katowice (wyjazd)
1/8 finału: Widzew Łódź (dom)
1/4 finału: Gryf Wejherowo (mecz i rewanż)
1/2 finału: Arka Gdynia (mecz i rewanż)
Czy losowano uczciwie czy nie – tego nie wiemy. Wiemy jednak, że byłoby dwa razy mniej smrodu, gdyby pewne komentarze zawczasu ktoś potrafił przewidzieć. Stadion Legii nie jestem miejscem odpowiednim do tego, by urządzać tego rodzaju imprezki. Ktoś z PZPN kto tego nie rozumie jest zwyczajnym tępakiem.