Dzisiaj do Poznania przyjechali wysłannicy Norymbergi, żeby dokładnie przyjrzeć się grze Piotra Celebana. Trzeba przyznać, że zaprezentował się jako zawodnik wszechstronny – potrafi zarówno strzelić gola, jak i w razie czego stanąć na bramce i obronić strzał. Nie wiemy, czy dokładnie takiej wszechstronności oczekiwano, ale obawiamy się, że jednak niekoniecznie. Słaby Śląsk przegrał z jeszcze słabszym Lechem 0:2, a że w sobotę tylko zremisowała Legia, to walka o mistrzostwo jest fascynująca niczym wybory burmistrza w Glinojecku. Jedyną drużyną z czołówki, która gra w miarę równo jest Ruch Chorzów – gdyby „Niebiescy” nie sfrajerzyli się przed tygodniem, to dzisiaj byliby tylko punkt za liderem.
WALKA O MISTRZOSTWO
O Legii pisaliśmy kilka razy, że jej cały pomysł na grę to czekanie, aż przeciwnik się poślizgnie. Czasami to skutkuje, ale tylko czasami, bo na sześć meczów w tym roku stołeczny zespół wygrał tylko trzy. Gra w piłkę idzie tej drużynie jak krew z nosa, bramkarze drużyn przeciwnych po meczach na Łazienkowskiej coraz częściej nie muszą prać strojów, a gdyby mieli grać z Legią co tydzień to prawdopodobnie jedna para rękawic starczyłaby na cały rok.
Znęcamy się nad Legią właśnie, tak jak rok temu znęcaliśmy się nad Wisłą – bo jest liderem, a od lidera trzeba wymagać. Wisła w poprzednim sezonie została żenującym mistrzem żenującej ligi i po 23 kolejkach miała 44 punkty. Teraz dokładnie tyle samo mają legioniści. Tak źle punktujący lider, jak teraz Legia i jak rok temu Wisła, to ewenement, jeśli przyjrzymy się sezonom z wielu poprzednich lat. Rzecz jasna, to nie wina Legii, że mając 44 punkty na tym etapie rozgrywek jest liderem – po prostu inni są jeszcze gorsi i cały ten wyścig po mistrzostwo coraz bardziej przypomina nam ten filmik poniżej…
Kibice na Łazienkowskiej też już chyba to dostrzegają, ponieważ pożegnali piłkarzy śpiewami o hańbieniu Legii. Z tą hańbą to przesada i to gruba, ale może celowa: piłkarze muszą zrozumieć, że aktualnie zanudzają na śmierć. Chodzą słuchy, że jakiś mieszkaniec Grudziądza chciał pobić rekord Guinnessa w niespaniu (ustanowiony przez Tylera Shieldsa z Los Angeles, który nie spał przez 40 dni), ale ktoś w domu przełączył mu kanał na mecz Legii i rekord poszedł się… No, wiadomo.
Jedyny pozytyw, jaki Maciej Skorża może wyciągnąć ze spotkania z Bełchatowem – że kilku piłkarzy Legii było zagrożonych wykartkowaniem przed meczem z Wisłą i wszyscy zdołali uniknąć napomnienia. To niech będzie nauczka dla niektórych kibiców, którzy snuli teorie spiskowe i twierdzili, że Tomasz Musiał na pewno celowo osłabi warszawski zespół. Wiadomo, że facet musi być kibicem „Białej Gwiazdy”, bo jego ojciec jest żywą legendą tego klubu i z pewnością Musiał w młodości chodził na trybuny, ale facet póki co prowadzi mecze doskonale i nie dał żadnego pretekstu, by go o coś podejrzewać.
Śląsk wskoczyłby na pierwsze miejsce, gdyby tylko dzisiaj wygrał w Poznaniu – a okazję miał ku temu wyśmienitą, bo grał przeciwko słabemu Lechowi dodatkowo osłabionemu przez własnego trenera. Skład „Kolejorza” – jak i jego gra – to wręcz było proszenie się o solidny łomot i zapewne tak z dziesięć ekip ekstraklasy zdołałoby bez trudu wygrać przy Bułgarskiej. Śląsk nie zdołał i wciąż w 2012 roku ma na rozkładzie tylko Cracovię. Tym samym dostaliśmy odpowiedź na pytanie sprzed tygodnia – czy to Śląsk się przebudził, czy to tylko Cracovia przyjechała? Jak widać – to drugie.
Wrocławianie mają w tym sezonie aż siedem porażek, tyle samo co Górnik Zabrze i Widzew Łódź. W normalnych okolicznościach, nie mieliby co marzyć o mistrzostwie, a i zajęcie miejsca gwarantującego start w pucharach byłoby mocno wątpliwe. Pod formą są w Śląsku wszyscy piłkarze, ale już dyspozycja takiego Waldemara Soboty to uprawnia go do grania co najwyżej w Młodej Ekstraklasie. Johan Voskamp na początku sezonu zbierał dobre recenzje, a teraz Lenczyk nie wpuszcza go nawet na minutę. O obrońcach nie wspominamy, chociaż odrobinę w obronę wziąć musimy Celebana – rzut karny w ostatniej minucie został podyktowany niesłusznie i niesłuszna była czerwona kartka. Zgodnie z przepisami, karane są tylko celowe zagrania ręką, a Celeban celowo nie zagrał, tylko po prostu został trafiony przez pierdołowatego Ubiparipa.
Bardzo podobać mógł się dzisiaj Ruch Chorzów, który całkowicie stłamsił i zmiażdżył Wisłę Kraków. Inna sprawa, że o wyniku zadecydował mocno kontrowersyjny rzut karny, zwany też przez niektórych „karnym z dupy”. Oglądaliśmy tą sytuację wiele razy i biliśmy się z myślami. Z jednej strony piłkarz (w tym przypadku – Zieńczuk) robił zamach i gdyby ktoś na samym początku zblokował ten zamach – wszyscy zgodzilibyśmy się: ewidentna „jedenastka”. Tutaj starcie było nietypowe, bo Wilk zblokował zamach w końcowym stadium. Zieńczuk chciał kopnąć piłkę, ale czubkiem buta zawadził o nogę niespecjalnie zainteresowanego piłką przeciwnika. Hmm… Ale z drugiej strony trudno żeby Wilk stał z boku i robił Zieńczukowi miejsce, by ten w komfortowych warunkach mógł oddać strzał.
Stwierdzamy więc – jednak karny faktycznie z dupy.
Można się zastanawiać, jakim wynikiem zakończyłby się mecz, gdyby nie ten gwizdek sędziego. Gdybyśmy mieli zgadywać, to powiedzielibyśmy, że i tak wygrałby Ruch Chorzów, ponieważ z dzisiejszą Wisłą nie dało się nie wygrać. „Biała Gwiazda” miała tylko jednego uczestniczącego w grze zawodnika – Pareikę – i dziesięciu statystów. Ewidentnie wiślacy sprawiali wrażenie, jakby do Chorzowa przyjechali za karę. W zasadzie to chyba nawet Lech Poznań zagrał przy Cichej lepiej, mimo że przegrał aż 0:3. Nic więc dziwnego, że Wisła zapracowała na rekordowe sześć jedynek (na czternastu zawodników, którzy wzięli udział w meczu).
WALKA O UTRZYMANIE
Kiedy wydawało się, że już spadkowiczów znamy – Cracovię i ŁKS – swoją obecność postanowili zaakcentować zawodnicy Lechii Gdańsk i na własnym boisku przegrali z Podbeskidziem. Ten zespół na swoim stadionie wygrał zaledwie dwa mecze z jedenastu rozegranych i naprawdę trudno podać logiczne argumenty, dlaczego na pewno miałby się utrzymać kosztem łodzian. No, jest jeden argument – na dziś Lechia ma trzy punkty więcej i to jest całe jej szczęście. I szczęście Pawła Janasa – gdyby sam dół tabeli mocniej naciskał, to dziś Lechia byłaby w strefie spadkowej, a „Janosik” na wylocie. Troszeczkę inaczej (normalniej) potoczyłyby się spotkania ŁKS – Cracovia i ŁKS – Zagłębie i już gdańszczanie zostaliby dogonieni.
– Może przyjdzie taki czas, że trzeba będzie pójść do normalnej pracy, bo nikt nas nie będzie chciał – stwierdził Krzysztof Bąk, obrońca Lechii, ale musimy go pocieszyć: doświadczenie sugeruje, że każda potwora znajdzie swego amatora i że faktycznie klasa zawodników grających w polskiej lidze bardzo rzadko bywa weryfikowana. Lechia – całkiem przypadkowo weźmy pod lupę akurat ją – od lat uchodzi za zespół z potencjałem, chociaż zupełnie nie wiadomo, na jakiej podstawie. Jedyne, co rzeczywiście ma dobrego, to bramkarz – ale to jeszcze tylko przez siedem kolejek.
Niezwykle ważny był mecz ŁKS – Zagłębie Lubin. Kiedy już wszyscy szykowali się do zejścia do szatni, Marcin Borski rzutem na taśmę gwizdnął karnego z kapelusza. – Ten pan nie może sędziować takich meczów, jak nasz z Zagłębiem. Nie mówię o jego umiejętnościach sędziowskich, które moim zdaniem są słabe, ale w ogóle nie powinien być wyznaczony do prowadzenia takiego spotkania, ponieważ jest byłym pracownikiem KGHM – mówił po meczu Piotr Świerczewski. I tu akurat ma rację – za obsadę sędziowską w PZPN musi odpowiadać wyjątkowy idiota, skoro nie wziął pod uwagę, jakie kontrowersje może wywołać osoba Borskiego.
Zagłębie na zwycięstwo w Łodzi nie zasłużyło, bo nikt nie zasłużył – naturalnym wynikiem tej kopaniny powinno być 0:0. Lubinianie nawet niespecjalnie stwarzali pozory, ze walczą o wygraną, a nie tylko o remis. Ale jak już kopnęli w stronę bramki Wyparły, to ten akurat liczył kibiców, którzy przyszli na stadion, a że nie chciał się pomylić, to nie przerwał, nawet gdy piłka wpadała do siatki. Dla „Bodzia” – niestety – ŁKS powinien sprowadzić jakieś piłki z dzwoneczkiem w środku, bo coraz częściej można odnieść wrażenie, że niedowidzi.
Jagiellonia Białystok – Widzew Łodź 4:1 (oceniał Wojciech Kowalczyk)
Jagiellonia: Grzegorz Sandomierski 6 – Alexis Norambuena 4, Tomasz Porębski 4, Thiago Rangel 6, Luka Pejović 5 – Tomasz Kupisz 7, Rafał Grzyb 6 (77 Jan Pawłowski), Tomasz Bandrowski 6, Maciej Makuszewski 8, Nika Dzalamidze 4 (63 Marcin Burkhardt 5) – Tomasz Frankowski 7 (73 Grzegorz Rasiak).
Widzew: Maciej Mielcarz 5 – Łukasz Broź 5, Ugochukwu Ukah 5, Hachem Abbès 2, Dudu ParaÃba 2 – Krzysztof Ostrowski 3, Mindaugas Panka 2 (46 Jakub Bartkowski 3), Princewill Okachi 3, Mariusz Rybicki 2 (37 Sebastian Duda 3), Przemysław Oziębała 5 – Mehdi Ben Dhifallah 5 (70 Piotr Mroziński 3).
Cracovia – Górnik Zabrze 1:3 (oceniał Wojciech Kowalczyk)
Cracovia: Radosław Cierzniak 1 – Andraپ Struna 2, Łukasz Nawotczyński 3, Arkadiusz Radomski 2, Hesdey Suart 3 – Marcin Budziński 4, Vladimir Boljević 2 (69 Sebastian Szałachowski 2), Sławomir Szeliga 1, Sebastian Steblecki 2 (46 Bartłomiej Grzelak 5), Alexandru Suvorov 1 (43 Bartłomiej Dudzic 2) – Koen van der Biezen 2.
Górnik: Łukasz Skorupski 5 – Michael Bemben 5 (46 Krzysztof Mączyński 5), Adam Danch 5, Ołeksandr Szeweluchin 5, Mariusz Magiera 6 – Paweł Olkowski 5, Mariusz Przybylski 5, Michał Pazdan 7, Aleksander Kwiek 6 (90 Błażej Telichowski), Préjuce Nakoulma 5 (86 Arkadiusz Milik) – Michał Zieliński 8.
ŁKS Łódź – Zagłębie Lubin 1:2 (oceniał Wojciech Kowalczyk)
ŁKS: Bogusław Wyparło 3 – Artur Gieraga 4, Michał Łabędzki 4, Piotr Klepczarek 4, Ronald Gërçaliu 3 – Grzegorz Bonin 3 (64 Wojciech Łobodziński 3), Antoni Łukasiewicz 5, Oļegs LaizÄns 4, Maciej Iwański 4, Marek Saganowski 3 (78 Agwan Papikjan) – Mateusz Stąporski 4 (74 Marcin Mięciel 3).
Zagłębie: Aleksander Ptak 6 – Paweł Widanow 4, Adam Banaś 5, Csaba Horváth 5 (24 Bartosz Rymaniak 3), Costa Nhamoinesu 4 – Szymon Pawłowski 5, JiŁ™Ã BÃlek 5, Patryk Rachwał 4 (64 Ivan Hodúr 3), Łukasz Hanzel 5, Élton Lira 2 – Darvydas Ł ernas 2 (90 Kamil Wilczek).
Lechia Gdańsk – Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:3 (oceniał Grzegorz Król)
Lechia: Wojciech Pawłowski 5 – Deleu 3, Krzysztof Bąk 3, Rafał Janicki 3 (90 Adam Duda), Jakub Wilk 4 – Jakub Kosecki 7, Razack Traore 5, Łukasz Surma 3, Paweł Nowak 6, Piotr Grzelczak 2 (46 Ivans Lukjanovs 2) – Piotr Wiśniewski 2 (63 Mateusz Machaj 2).
Podbeskidzie: Mateusz Bąk 5 – Tomasz Górkiewicz 5, Juraj Dancik 6, Ondrej Sourek 5, Krzysztof Król 5 – Sebastian Ziajka 4 (46 Piotr Malinowski 5), Matej Nather 6, Liran Cohen 4 (58 Maciej Rogalski 4), Dariusz Łatka 5, Sylwester Patejuk 6 – Robert Demjan 7 (72 Ivan Curić 3).
Ruch Chorzów – Wisła Kraków 1:0 (oceniał Wojciech Kowalczyk)
Ruch: Michal PeŁ¡koviÄ 5 – ٽeljko Äokić 6, Rafał Grodzicki 7, Piotr Stawarczyk 7, Marek Szyndrowski 6 – Marek Zieńczuk 6 (84 Paweł Abbott), Gábor Straka 7, Marcin Malinowski 7, Maciej Jankowski 7, Łukasz Janoszka 5 (90 Igor Lewczuk) – Arkadiusz Piech 7 (87 Andrzej Niedzielan).
Wisła: Sergei Pareiko 9 – Marko Jovanović 3, Osman Chávez 4, Gordan Bunoza 1, Júnior DÃaz 1 – Maor Melikson 2 (46 Ivica Iliev 1), Cezary Wilk 2, Gervasio Núñez 2 (63 Łukasz Garguła 2), Andraپ Kirm 1 – Dudu Biton 1 (68 Patryk Małecki 2), Cwetan Genkow 1.
Lech Poznań – Śląsk Wrocław 2:0 (oceniał Wojciech Kowalczyk)
Lech: Jasmin Burić 8 – Marcin Kikut 4, Marcin Kamiński 4, Manuel Arboleda 5, Hubert Wołąkiewicz 4 (73 Mateusz Możdżeń 3) – Aleksandyr Tonew 4, Dimitrije Injac 3 (57 Ivan ÄurÄ‘ević 6), Szymon Drewniak 3, Siergiej Kriwiec 2 (46 Artjoms Rudنevs 4), Vojo Ubiparip 3 – Bartosz Ślusarski 4.
Śląsk: Marián Kelemen 5 – Tadeusz Socha 4 (84 Łukasz Gikiewicz), Piotr Celeban 2, Przemysław Kaźmierczak 3, Mariusz Pawelec 3 (65 Patrik Mráz 4) – Waldemar Sobota 2 (76 Dalibor Stevanović), Sebastian Dudek 3, Rok Elsner 5, Sebastian Mila 5, Łukasz Madej 4 – Cristián DÃaz 4.
Legia Warszawa – GKS Bełchatów 1:1 (oceniał Czesław Michniewicz)
Legia: DuŁ¡an Kuciak 7 – Artur Jędrzejczyk 5, Michał Ł»ewłakow 5, Ivica Vrdoljak 6, Jakub Wawrzyniak 4 – Rafał Wolski 5 (75 Ismael Blanco), Jakub Rzeźniczak 4, Janusz Gol 4 (85 Nacho Novo), Miroslav Radović 4, Michał Ł»yro 3 (62 Michał Kucharczyk 4) – Danijel Ljuboja 4.
Bełchatów: Łukasz Sapela 6 – Filip Modelski 3, Maciej Szmatiuk 4, Mate Lacić 5, Maciej Wilusz 5 – Tomasz Wróbel 6, Grzegorz Baran 7, Paweł Giel 4 (46 Marcin Ł»ewłakow 6), Kamil Wacławczyk 5 (85 Damian Zbozień), Mateusz Mak 4 (46 Kamil Kosowski 6) – Paweł Buzała 7.