Gryzienie ręki, która karmi, czy pozbycie się „wirtualnego sponsora”?

redakcja

Autor:redakcja

23 marca 2012, 13:40 • 4 min czytania

Hasło „Ekstraklasa albo śmierć” powtarzane bez pamięci przed sezonem przy ul. Bukowej w Katowicach może się okazać ponurą przepowiednią, której spełnienie nadejdzie w najbliższych dniach. Wiadomo już bowiem, że Ekstraklasy z pewnością nie będzie, ba, ciężko nawet mówić o bezpiecznych lokatach w górnej połowie tabeli. Gieksiarze na boisku grają padlinę, a zgodnie z przedsezonowym okrzykiem – to oznacza śmierć.
Ta może nadejść z dość nieoczekiwanej strony. Kres cierpliwości kibiców najmocniej dotknął bowiem właścicieli klubu z firmy Centrozap. To na nich skupiła się cała krytyka, to oni stali się wrogami publicznymi, wreszcie to im dedykowane są kolejne transparenty na płocie słynnego Blaszoka. Panowie w garniturach, a przede wszystkim Ireneusz Król, szef rady nadzorczej klubu, są oburzeni takim traktowaniem, które interpretują jako „gryzienie ręki, która karmi”. Według Króla za złą atmosferę wokół klubu odpowiadają przede wszystkim kibice, a wszystkich tych, którzy ośmielili się wnieść niepochlebne transparenty z krótkim przekazem „Król – won!” klub ma ukarać zakazami stadionowymi. Centrozap zapewnia, że zrobił wszystko co mógł, a słabe wyniki (na polu sportowym, ale przede wszystkim marketingowym i finansowym) to wypadkowa globalnego kryzysu finansowego (?!) oraz biedy w mieście i regionie.

Gryzienie ręki, która karmi, czy pozbycie się „wirtualnego sponsora”?
Reklama

– Baśnie z tysiąCZa i jednej noCZy – odpowiadają kibice GKS-u Katowice. Ireneusz Król według nich buja w obłokach gdzieś tuż obok napompowanych baloników Bartoszka i Rumaka. Wskazując, że budżet I-ligowca powinien utrzymać się na poziomie 6-7 milionów złotych nieco kompromituje analityków finansowych rodem z Centrozapu. Wytyka to jeden z kibiców Gieksy na stronie gieksainfo.pl – Jeśli ktoś płaci blisko 10 tysięcy złotych pracownikom za pojawianie się w pracy około południa i wyprowadzanie pieska na spacer oraz zatrudnia emerytowane gwiazdy z pensjami sięgającymi kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie, to nic dziwnego, że nie potrafi budżetu skalkulować – komentuje w artykule rozprawiającym się z tłumaczeniami Ireneusza Króla.

Tyle, że medal ma dwie strony. Oświadczenie Stowarzyszenia Kibiców GKS-u Katowice 1964 wzywa Centrozap do ujawnienia szczegółów ich działalności z uwzględnieniem wkładu sponsorskiego, kibice chcą również, by spółka przedstawiła swoje plany na najbliższe miesiące. W przypadku niespełnienia postulatów – żądają wycofania się Centrozapu i pozostawienia Gieksy w takiej kondycji finansowej, jak podczas przejmowania klubu.

Reklama

Skomentować można to jednym słowem: nierealne. Nie ulega wątpliwości, że Centrozap, nawet jeśli by chciał, to zwyczajnie nie ma żadnych szans na pozostawienie spółki „takiej, jaką ją zastał”. Zatrudniono nowych piłkarzy, zmodyfikowano działanie klubu, nastąpiły pewne przekształcenie formalne – nie da się już cofnąć tych decyzji. Aktualnie wycofanie Centrozapu oznacza pozostawienie Gieksy bez środków, z długami oraz – co najgorsze dla kibiców – z zastępem zupełnie zbędnych, przepłacanych pracowników, zaczynając od piłkarzy, kończąc na bezczynnym dziale marketingu.

„W takim razie przejmie nas miasto, a my sami też mamy już doświadczenie na polu zdobywania sponsorów” – tłumaczą kibice, którzy wierzą w możliwość usamodzielnienia Gieksy i uniezależnienia się od Centrozapu. Wygląda jednak na to, że piłka jest po stronie korporacji. – Klub jest przygotowany do gry w pierwszej lidze tylko do meczu z Kolejarzem Stróże (7 kwietnia). Potem zawodnicy muszą dostać kolejną wypłatę, na co potrzeba 450 tys. zł. To pozostali akcjonariusze i stowarzyszenie kibiców, które ma ambicje do rządzenia, powinni wziąć ten ciężar na swoje barki – mówi serwisowi sport.pl Jarosław Latacz, rzecznik Centrozapu. Jak nietrudno się domyślić, ani SK, ani pozostali akcjonariusze nie znajdą w dwa tygodnie 450 tysięcy złotych na katowickich ulicach, wątpimy również w fortunne dla Gieksiarzy losowanie lotto.

Co więc czeka ten zasłużony śląski klub? Niestety dość prawdopodobna wydaje się być droga Odry Wodzisław, która podobne problemy miała rok temu. Aktualnie przeszła fuzję z trzecioligowcem po kilku miesiącach tułania się po C-klasie. Z drugiej strony Katowice to miasto wojewódzkie, z doświadczonym i poukładanym SK 1964 na pokładzie, co może dawać nutkę optymizmu – czasem pieniądze można przecież zastąpić rozmowami i przeróżnymi wymianami barterowymi. Tak czy owak, Gieksę czeka bardzo ciężki miesiąc, a wszystkich ludzi zaangażowanych w działalność klubu – setki trudnych negocjacji. Pozostaje mieć nadzieję, że ten zasłużony klub z oddanymi kibicami i olbrzymimi ambicjami na przyszłość nie zatonie gdzieś w odmętach niższych klas rozgrywkowych.

Swoją drogą – GKS mający siedzibę w mieście liczącym 300 000 mieszkańców ma 14 punktów straty do 700-osobowej Niecieczy. A gigant Centrozap nie ma podejścia do prowincjonalnej Termaliki Bruk-Bet. Oknoplast w tym samym czasie łoży pieniądze na… Inter Mediolan. Dziwne czasy…

JAKUB OLKIEWICZ

Najnowsze

Anglia

Guardiola znów to zrobił! Trzynasty półfinał w Anglii

Braian Wilma
0
Guardiola znów to zrobił! Trzynasty półfinał w Anglii
Niemcy

UEFA ukarała niemieckie kluby. Powodem zachowanie kibiców

Braian Wilma
2
UEFA ukarała niemieckie kluby. Powodem zachowanie kibiców
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama