Jest jedna rzecz, za którą lubimy Eugena Polanskiego – zawsze coś palnie zanim się zastanowi i w sumie wiemy, co faktycznie siedzi mu w głowie. A to powie, że w meczu Niemcy – Polska kibicowałby Niemcom, a to przyzna, że na mecz naszej reprezentacji mógłby pójść tylko po to, żeby zagrać, bo przecież nie po to, żeby go obejrzeć. Tym razem został zapytany przez TVP o „Mazurka Dąbrowskiego”. I wypalił:
– Przetłumaczyłem go sobie najpierw na niemiecki, bo jest w nim kilka wyrażeń, których na co dzień się nie używa. Teraz jestem dumny, gdy go słyszę, a kiedy pierwszy raz go śpiewałem miałem dreszcze.
Oto prawdziwe problemy reprezentantów Polski PZPN: trzeba najpierw przetłumaczyć hymn na język niemiecki, żeby zakumać, o co chodzi.