Franciszek Smuda udzielił wywiadu dla „Gościa Niedzielnego”, pod wiele znaczącym tytułem: „Modlę się o sukces”. Jak to się mówi – jak trwoga, to do Boga. Franek powinien jeszcze spotkać się z dziennikarzami magazynu „Mój pies” („Psim swędem do ćwierćfinału”) oraz „Playboya” („Dam dupy za wyjście z grupy”).
Przy okazji musimy zaapelować do „Franza” – chociaż rozmawiając z „Gościem Niedzielnym” powstrzymałbyś się od kłamania. Naprawdę.
Franciszek Smuda dla Polskiej Agencji Prasowej, 28 lutego:
– Będzie pan szkoleniowcem kadry po ME?
– Ech, najgorsze pytanie. Mam kontrakt do Euro, ale już wiem, co będę robił później. Nawet, gdybyśmy zagrali w finale. Po zakończeniu turnieju najpierw solidne wakacje, a później… Dowiecie się w lipcu.
Franciszek Smuda dla „Gościa Niedzielnego”:
– Jeśli dobrze wypadniemy na Euro, będzie Pan nadal trenerem reprezentacji, czy ma pan jakieś inne plany?
– Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem. W jednym z wywiadów powiedziałem, że wiem, co będę robił po mistrzostwach, i rozpoczęły się spekulacje, gdzie będę pracował. Ja Panu ujawnię, co będę robił: pojadę na wakacje, zaszyję się gdzieś, gdzie mnie nikt nie znajdzie. I o to mi chodziło w tym wywiadzie.
Oj, Franiu, Franiu. Nie zapomnij się pomodlić o rozum.