Piłkarska Liga Polska – stowarzyszenie odpowiedzialne za organizację rozgrywek I ligi – przesłała pismo do Ruchu Radzionków, informując w nim z niepokojem, że przedstawiciel klubu, Łukasz Mazur dezorganizował jej prace podczas zeszłotygodniowych obrad w Sękocinie.
Postanowiła pożalić się, że zachowanie Mazura bulwersowało uczestników spotkania. Było – tu cytat – nacechowane niespotykaną agresją, pogardą i niechęcią do wszelkich działań podejmowanych przez PZPN i PLP oraz pełne niczym niewytłumaczalnej frustracji. Pragnie też dowiedzieć się, czy aby na pewno stanowisko klubu jest zgodne z wyrażanymi przez Mazura opiniami.
Przykro stwierdzić, ale wyrósł nam kolejny nieudolny twór. Następne kółko wzajemnej adoracji „betonowych” dziadów, z którego prac niewiele dobrego wynika. PLP od dawna nie potrafi znaleźć sponsora rozgrywek (warto podać sobie rękę z ex-prezesem Ekstraklasy SA – Andrzejem Ruską). Wynegocjowała umowę telewizyjną, która wprawdzie wpływa – i bardzo dobrze – na medialność ligi, ale kluby nie mają z niej realnych, poważnych przychodów. A na dodatek z własnej kasy muszą wypłacać ekwiwalenty sędziowskie, po kilka tysięcy złotych za każde spotkanie.
– Pytam w Sękocinie wiceprezesa Janusza Matusiaka, co z ekwiwalentami, a on na to, że to nie jest temat na teraz – opowiada Łukasz Mazur. – Wstaję więc i mówię: „Wszystko pięknie, panowie, ale ja pytam: gdzie są, ***, moje pieniądze. Nie mamy sponsora, nie mamy niczego, a wy tu sobie opowiadacie jakieś pierdoły”. Słyszę jakieś kombatanckie historie o szukaniu sponsora – staraliśmy się, mieliśmy spotkanie, ale się nie udało. Szczerze mówiąc, niewiele mnie to obchodzi, tylko dalej pytam: gdzie są nasze pieniądze? Nasze, czyli Radzionkowa i innych klubów. Specjalnie użyłem wulgarnego języka – jak wynika np. z taśm nagranych z Grzegorzem Lato – powszechnie stosowanego i rozumianego.
– Obrady przerwano tylko dlatego, by ustalić wspólną wersję (sam opuściłem salę wcześniej niż pan Matusiak), a o pełnomocnictwo zostałem poproszony dopiero drugiego dnia, gdy zadałem niewygodne pytania – dodaje Mazur.
Piłkarska Liga Polska niezmiennie za swój sukces uważa podpisanie porozumienia z pośrednikiem (firmą Sportfive) który nie weźmie prowizji za poszukiwanie sponsora. Pytanie, pół-żartem, ale i niestety pół-serio, czy PLP w ogóle wie, komu ten sponsor potrzebny? Przecież na swojej super-aktualnej stronie dalej utrzymuje, że jest organizacją dedykowaną klubom i rozgrywkom drugiej ligi. Panowie, przemyślcie to! Jeśli szukacie drugoligowcom, to faktycznie może być problem…
PS. Przy okazji, zasłyszało nam się, że PLP porozumiała się z jednym z internetowych portali ws. patronatu medialnego nad pierwszą ligą. Szkoda, że portal ten od dłuższego już czasu sam ledwo zipie.

